Eksperci zastanawiają się, jakie działania sprawiły, że kilka krajów skutecznie broni się przed drugą falą COVID-19, a tak wiele regionów ponosi na tym polu sromotną klęskę. W Europie i Stanach Zjednoczonych codziennie bardzo mocno rośnie liczba zakażeń. Stany Zjednoczone notują niemal 100 tys. nowych zakażeń każdego dnia.
Na drugim biegunie są Korea Południowa, Australia, Japonia, Chiny, Nowa Zelandia, Tajwan. W Tajwanie od ponad 200 dni nie było żadnego nowego przypadku COVID-19. O tym jak tym krajom udaje się kontrolować pandemię pisze najnowszy "Business Insider".
Podstawą sukcesu jest jasna i konsekwentna strategia walki z epidemią. W krajach, które zatrzymały koronawirusa, ta strategia opiera się na trzech filarach. Po pierwsze władze federalne odpowiednio wcześnie opracowały plan działania i spójne z nim komunikaty, po drugie skłoniły obywateli do masowego noszenia masek, a po trzecie wdrożyły szeroko zakrojone testy i skuteczne śledzenie kontaktów.
- W krajach, w których nie udało się powstrzymać epidemii, brakuje przynajmniej jednego z tych elementów - mówią eksperci w wypowiedziach dla "Business Insider".
Rządy krajów, które opanowały koronawirusa, miały niemal od początku epidemii opracowany plan działania, o którym jasno informowały społeczeństwo, a następnie niezwłocznie go wdrażały, gdy tylko zaczynała rosnąć liczba nowych przypadków COVID-19. Inaczej działo się w Stanach Zjednoczonych oraz Europie, które teraz notują ogromny wzrost zachorowań.
- Niestety, wiele rządów i urzędów ds. zdrowia publicznego w tych krajach dopiero jesienią zaczęło "rozgryzać" koronawirusa, zamiast mieć z góry ustalone limity i zalecenia, dotyczące tego, kiedy i jakie środki wdrożyć, kto co robi i na jakim poziomie - mówi Emma Hodcroft z Uniwersytetu w Bazylei (Szwajcaria).
- Początkowo liczba nowych przypadków COVID-19 podnosiła się dość wolno i wiele krajów bagatelizowało sytuację. Uważano, że problem sam się rozwiąże, bez podejmowania zdecydowanych działań - uważa badaczka. Przykładem są choćby Wielka Brytania, Belgia, Portugalia, Francja czy Niemcy, gdzie liczba nowych infekcji rośnie gwałtownie od sześciu tygodni, ale blokady wprowadzono dopiero teraz. To zbyt późno. Na przykład Szwecja podjęła decyzję, aby ograniczać masowe spotkania dopiero wtedy, gdy liczba zakażeń wzrosła o 70 procent w ciągu jednego tygodnia.
Eksperci podkreślają, że jednym ze źródeł sukcesów w walce z wirusem w takich krajach jak Australia, Chiny, Nowa Zelandia, było działanie ukierunkowane na wykrywanie i blokowanie lokalnych ognisk zakażeń. Zamykano zatem na pewien czas niewielkie rejony czy miasta do czasu, aż udawało się stłumić tam infekcje.
Japonia od miesięcy prowadzi jasną, spójną komunikację, w której mówi się o unikaniu trzech rzeczy: zamkniętych przestrzeni, zatłoczonych miejsc oraz bliskich kontaktów. Ponadto Japończycy mają dostęp do testów w regionalnych placówkach opieki zdrowotnej, częściowo finansowanych przez państwo. Te działania okazały się na tyle skuteczne, że Japonia nie musiała w ogóle wprowadzać ogólnokrajowej blokady.
Kolejny kraj z sukcesami to Korea Południowa. Tutaj dobre efekty przyniosło wykorzystanie telefonii komórkowej do informowania obywateli o wirusowym zagrożeniu w najbliższej okolicy. Bezpłatne aplikacje służą także do szukania porad zdrowotnych (teleporady), informacji o najskuteczniejszych typach masek, dostępnych w okolicy itp.
- Teraz jest już za późno dla krajów, które od początku nie zastosowały strategii "trzech filarów", aby osiągnęły transmisję zerową - uważa Monica Gandhi, profesor medycyny na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco. - Dlatego musimy skupić się na ograniczaniu przenoszenia się wirusa i walce z ciężkim przebiegiem choroby.
Eksperci ds. zdrowia publicznego apelują o noszenie masek. Mamy dowody na to, że zakrycie ust i nosa to jeden z najprostszych, a jednocześnie najskuteczniejszych środków minimalizujących zasięg epidemii. Dla przykładu opracowany przez Uniwersytet Waszyngtoński model transmisji wirusa pokazuje, że gdyby 95 procent Amerykanów nosiło maski od października do marca, uratowałoby to przed śmiercią co najmniej 63 tysięcy osób. Tymczasem w USA zrzucanie maski zostało potraktowane przez wiele osób, w tym przez prezydenta Donalda Trumpa, jako deklaracja polityczna, symbol odwagi i wolności osobistej - ubolewają naukowcy.
Drugie ważne, ale zaniedbane w wielu krajach narzędzie to testowanie i skuteczne śledzenie kontaktów.
Testowanie i śledzenie kontaktów jest jednym z najskuteczniejszych narzędzi powstrzymujących rozprzestrzenianie się epidemii, ponieważ jeśli działa idealnie, znajdujesz szybko źródło zakażeń i wszystkich ludzi mogących ulec infekcji i natychmiast oddzielasz od reszty społeczności
- podkreśla Emma Hodcroft.
Ale aby to narzędzie było skuteczne, wszystkie "podejrzane" osoby muszą się odizolować. To dotyczy także osób powracających zza granicy. Gdy liczba nowych przypadków rośnie ponad miarę, coraz trudniej jest śledzić kontakty i nadzorować kwarantannę. - Dlatego, aby system działał, konieczne jest zmniejszenie się liczby nowych przypadków do poziomu, które da się opanować przy pomocy dostępnych środków - podsumowują eksperci.
Źródła: ScienceAlert.com, Business Insider