Na łamach "The Conversation" dr Nükhet Varlik, historyk na Uniwersytecie Południowej Karoliny, zastanawia się, na ile spojrzenie w przeszłość może nam pomóc w przewidzeniu końca pandemii COVID-19. Zdaniem autorki nawet najbardziej wyrafinowane modele matematyczne, tworzone choćby z pomocą sztucznej inteligencji, nie udzielą nam niestety odpowiedzi na to pytanie. Sami zresztą epidemiolodzy, korzystający z tych modeli, każą na nie patrzeć sceptycznie. Nie mamy niezawodnego sposobu przewidywania przebiegu epidemii, czy też prognozowania, ile osób umrze. Ale pouczające może okazać się spojrzenie wstecz - pisze autorka artykułu.
Czego mogą nas nauczyć dawne epidemie? Że choroba, gdy już się raz pojawi, rzadko ustępuje
- twierdzi dr Varlik.
Gdy obecna epidemia się rozpędzała, wielu ekspertów miało jeszcze nadzieję, że koronawirus zniknie samoistnie, albo zniszczą go wyższe temperatury latem. Niektórzy wierzyli w odporność stadną, do której miały doprowadzić naturalne zakażenia. Gdyby większość ludzi zaraziła się COVID-19 i uzyskała odporność, dalsze rozprzestrzenianie się patogenu zostałoby zastopowane. Dzisiaj wiadomo, że tamte przewidywania nie sprawdziły się. Mamy ponad 37 milionów potwierdzonych zakażeń i więcej niż milion zmarłych.
Czekamy wciąż na skuteczną szczepionkę i efektywne metody leczenia, tymczasem pozostaje nam stosowanie się do sprawdzonych metod powstrzymywania epidemii, takich jak dystans społeczny, noszenie masek, higiena rąk, testowanie i wysiłki służb epidemiologicznych tropiących źródła zakażeń i śledzących kontakty.
- Biorąc jednak pod uwagę, że koronawirus rozprzestrzenił się już po całym globie, te metody nie wystarczą, aby pandemia się skończyła - pisze dr Varlik. - Bez szczepionki raczej sobie nie poradzimy. Jednak nawet jeżeli wysiłki naukowców pracujących nad szczepionkami zakończą się sukcesem, nie oznacza to jeszcze, że wirus zniknie. Zapewne będzie odradzał się co jakiś czas w różnych regionach i zostanie z nami na zawsze, jak prognozują eksperci. Czyli stanie się wirusem endemicznym, z którym będziemy się musieli liczyć tak jak z sezonową grypą.
Niezależnie od tego, czy są to bakterie, wirusy, czy pasożyty, praktycznie każdy chorobotwórczy patogen, który dotknął ludzi w ciągu ostatnich kilku tysięcy lat, jest nadal z nami, ponieważ ich całkowite wyeliminowanie jest prawie niemożliwe
- podkreśla dr Varlik.
Ale jest jeden wyjątek. To ospa, nad, którą dzięki masowym szczepieniom w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych odnieśliśmy zwycięstwo. W 1981 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznała ospę za pierwszą ludzką chorobę, którą udało się praktycznie wyeliminować. To nadal nasz jedyny prawdziwy sukces w walce z zarazkami.
Ludzkości niemal od zawsze towarzyszy malaria (obecnie rocznie umiera na nią około 405 tys. ludzi), gruźlica, trąd, odra, dżuma i wiele, wiele innych, a walka z tymi chorobami nadal trwa. Mamy też stosunkowo "młode" choroby zakaźne, takie jak AIDS, Ebola, grypa, infekcje koronawirusowe, w tym te wywoływane przez SARS, MERS i SARS-CoV-2.
Nawet gdy mamy już szczepionki czy skuteczne leki na choroby zakaźne, nie oznacza to, że nikt już na nie nie umiera. Szacuje się, że rocznie za jedną trzecią zgonów na świecie (ze szczególnym wskazaniem na kraje rozwijające się) odpowiadają choroby zakaźne. W dobie globalnych podróży, a także w wyniku zmian klimatycznych i niszczenia środowiska chorobotwórcze drobnoustroje rozprzestrzeniają się niemal bez przeszkód. A do "starych", zadomowionych już patogenów dołączają nowe. Teraz jest to SARS-CoV-2.
Każda epidemia stopniowo zanika w ciągu kilku miesięcy, a czasem lat, w wyniku zmian temperatury, wilgotności oraz mniejszej dostępności żywicieli, wektorów i braku odpowiedniej liczby podatnych osobników
- Obecnie kluczowe są programy szczepień. Nie wolno dopuścić do tego, aby ich zaniechano. Jeżeli do tego dopuścimy dawne choroby z pewnością powrócą, tak jak to się dzieje obecnie z polio czy odrą.
- Dopóki nie pojawi się szczepionka na COVID-19, a prawdopodobnie nawet później, nikt nie jest bezpieczny. Możemy mieć tylko nadzieję, że wkrótce znajdzie się "sposób" na COVID-19, ale prawdopodobnie sam patogen już z nami zostanie. Tego uczy nas historia pandemii - podsumowuje autorka artykułu.
Źródło: The Conversation, ScienceAlert.com