Na przenoszenie się wirusów ma wpływ kombinacja trzech czynników: temperatury powietrza, wilgotności względnej oraz prędkości wiatru - mówią prof. Dimitris Drikakis i dr Talib Dbouk z Uniwersytetu w Nikozji na Cyprze.
Wiadomo, że gdy nadchodzą zimniejsze miesiące, zaczynamy coraz więcej czasu spędzać w zamkniętych pomieszczeniach. Panuje tam specyficzny mikroklimat, temperatura oscyluje zwykle wokół 23-25 stopni C, a wilgotność względna wynosi około 65 procent lub nieco więcej. Latem temperatura powietrza na zewnątrz często przekracza 30 stopni C, a wilgotność względna spada poniżej 50 proc. W jakim środowisku koronawirusowi jest łatwiej przetrwać? Okazuje się, że wirus lepiej znosi niższe temperatury powietrza (poniżej 25 stopni C) i woli, gdy panuje wilgoć (wilgotność względna powyżej 65 proc.).
Aby zbadać, jak zachowuje się koronawirus w powietrzu i jak długo zachowuje żywotność, naukowcy opracowali specjalną platformę nazwaną Computational Fluid Dynamics. Badali, jak zachowuje się kropelka wykrztuszanej śliny w zależności od temperatury powietrza, wilgotności i prędkości wiatru na otwartym powietrzu, a jak w zamkniętych pomieszczeniach z wymuszoną cyrkulacją powietrza.
- Koronawirus przenosi się przez kropelki śliny, które po wykrztuszeniu przez chorego unoszą się w powietrzu. Na tym etapie przenoszenia się wirusa ważne jest parowanie - tłumaczą naukowcy. Im wolniej kropelki wyparowują, tym dłużej wirus pozostaje żywotny, ponieważ jego otoczka jest delikatna i wrażliwa na wysychanie.
Do szybkości rozprzestrzeniania się wirusa przyczynia się ponadto wiatr, w pomieszczeniu natomiast cyrkulacja powietrza. W związku z tym badacze uważają, że zalecana bezpieczna odległość powinna być inna, gdy jesteśmy zamknięci w budynku, a inna na zewnątrz.
W jednym z badań nad przenoszeniem się cząsteczek śliny w powietrzu naukowcy zauważyli, że w przypadku łagodnego kaszlu przy temperaturze powietrza 20 stopni C i wilgotności względnej 50 proc., kropelki potrafiły przelecieć nieoczekiwanie daleko, co zależało od prędkości wiatru. W czasie bezwietrznej pogody krople oddechowe nie rozprzestrzeniały się dalej niż na 2 metry. Ale gdy zaczynał wiać wiatr o prędkości od 4 do 15 km/h, kropelki docierały na odległość nawet sześciu metrów w kierunku, w którym wiało. Zatem zimą dwumetrowy dystans społeczny może być niewystarczający - podkreślają naukowcy.
- Odległość między ludźmi nie powinna być mniejsza niż 2 metry - piszą naukowcy w artykule opublikowanym w serwisie AIP Publishing Physics of Fluids. Gdy natomiast zaczyna wiać wiatr, dystans winien się zwiększać i wynosić do sześciu metrów, w zależności od prędkości powietrza.
- Ponadto należy unikać miejsc, gdzie panuje wilgotne powietrze, szczególnie w zamkniętym pomieszczeniu - radzą badacze. Unikajmy przebywania w chłodzie i tłoku. Tam, gdzie możemy się blisko zetknąć z innymi ludźmi, nośmy maskę na twarzy. Lepiej także unikać zamkniętych pomieszczeń, w których jest wymuszona cyrkulacja powietrza (np. przez urządzenia klimatyzacyjne). Lepiej po prostu otworzyć okna i wywietrzyć pokój.
Źródła: AIP Publishing Physics of Fluids, News Medical Life Sciences