Czy po bezobjawowym przechorowaniu COVID-19 zyskujemy odporność? Są pewne hipotezy

Kolejne badania na temat budowania odporności po koronawirusie nie przynoszą ostatecznych odpowiedzi, ale sporo już wyjaśniają. Większość pacjentów po wyzdrowieniu szybko traciła komórki odpornościowe. Niemniej jednak - podkreślają naukowcy - nawet niewielka liczba przeciwciał chroni nas przed ponownym zakażeniem. Prawdopodobnie co najmniej przez rok.

Czy bezobjawowi pacjenci uodparniają się na koronawirusa?

Pierwsze badania dotyczące budowania odporności przez osoby, które bezobjawowo przeszły zakażenie sugerują, że mimo iż w ich organizmie pojawiają się przeciwciała, to jednak w niewielkiej liczbie oraz na stosunkowo krótko.

Celem naukowców było znalezienie odpowiedzi na pytanie, czy zakażone koronawirusem osoby wytwarzają przeciwciała chroniące przed powtórną infekcją. I czy takie przeciwciała pojawiają się u osób, które przechodzą zakażenie bezobjawowo. Wiadomo, że nasze organizmy z trudem wytwarzają odporność na jakiekolwiek koronawirusy, w tym na zwykłe przeziębienie. Zauważono, że po przechorowaniu SARS lub MERS odporność utrzymuje się niespełna rok, po czym przeciwciała zanikają.

Wyniki ostatnich badań na ten temat zostały właśnie opublikowane w czasopiśmie "Nature Medicine" i sugerują, że wytworzone przez układ immunologiczny przeciwciała przeciw koronawirusowi zanikają po dwóch do trzech miesięcy, a dotyczy to w dużej mierze osób, które przeszły zakażenie bezobjawowo.

- Gdyby rzeczywiście nasza odporność po zakażeniu miała trwać tak krótko, to nie miałyby racji bytu tzw. "świadectwa odporności" wystawiane osobom, które wyzdrowiały po COVID-19 - martwią się eksperci. 

Badania przeprowadzono w Chongqing Medical University (Chongqing, Chiny). Wzięło w nich udział 37 osób, które mimo zakażenia koronawirusem nie miały żadnych objawów. W trakcie obserwacji zauważono, że osoby te słabiej reagują na ponowny atak koronawirusa niż pacjenci, którzy ciężej przechorowali COVID-19. Po pewnym czasie poziom przeciwciał u 40 procent osób biorących udział w doświadczeniu spadł do poziomu niewykrywalnego, w porównaniu do 13 procent z grupy pacjentów z pełnymi objawami.

- Nie możemy polegać na naturalnej infekcji, aby uzyskać odporność stadną. U większości ludzi odporność po zakażeniu koronawirusem jest niewielka i krótkotrwała - napisali naukowcy. To oznacza, że przyszła szczepionka musi być naprawdę silna.

Krytycy tego badania mówią jednak, że próba była niewielka, a w dodatku nie wzięto pod uwagę innego rodzaju przeciwciał wytwarzanych przez układ immunologiczny, takich jak komórki B lub komórki T, które znaleziono w osoczu osób po przebyciu COVID-19 nawet w łagodnej formie. Limfocyty B są wyspecjalizowane w produkcji przeciwciał, natomiast limfocyty T biorą udział w zabijaniu patogenów.

Cytowany przez "New York Times" wirusolog Florian Krammer z Icahn School of Medicine w Mount Sinai (Nowy Jork) powiedział, że rzeczywiście przeciwciała przeciwko jednemu białku wirusowemu spadły poniżej wykrywalnych poziomów, jednak inny zestaw przeciwciał, nakierowany na tzw. białko szczytowe koronawirusa, potrzebny do jego zneutralizowania i do zapobiegania ponownemu zakażeniu, nadal jest obecny we krwi.

Zobacz wideo Sośnierz: Nie spodziewałem się, że będziemy się tak długo męczyli z wygaszaniem epidemii

Nawet niewielka liczba przeciwciał może zablokować koronawirusa

To wniosek z badania, przeprowadzonego przez międzynarodowy zespół naukowców m.in. z Rockefeller University (Nowym Jorku), którego wyniki publikuje czasopismo "Nature". 

Wygląda na to, że nawet niskie poziomy niektórych przeciwciał mają silne właściwości neutralizujące koronawirusa

- powiedziała dr Angela Rasmussen z Columbia University (Nowy Jork), która skomentowała wyniki tego badania.

Badaniem objęto tu 149 osób, które dopiero co przechorowały COVID-19. W ich krwi po 39 dniach od wystąpienia objawów znaleziono neutralizujące komórki, a także - u wszystkich badanych osób - wykryto rzadkie przeciwciała swoiste dla RBD (czyli domeny wiążącej receptor, dzięki której koronawirus "zaczepia się" o ludzkie receptory) o silnej aktywności przeciwwirusowej, nazywane komórkami pamięci B.

Prawdopodobnie do 45 procent zakażonych koronawirusem może w ogóle nie mieć objawów, jak pokazują badania. U co trzeciej takiej osoby znaleziono jednak ślady w płucach, charakterystyczne dla tych, które pozostawia koronawirus. Badanie przeprowadzone przez badaczy ze Scripps Research Institute w La Jolla (Kalifornia) sugeruje ponadto, że osoby bezobjawowe dłużej rozsiewają wirusa, prawdopodobnie nawet ponad 14 dni. Ciągle jednak nie jest jasne, jak dokładnie wygląda mechanizm rozsiewania wirusa i stopień jego zakaźności.

Źródła: New York Times, Nature Medicine, Nature

Więcej o: