- Nie widzimy jeszcze "drugiej fali" epidemii. Nowe przypadki zakażeń to po prostu efekt łagodniejszych restrykcji i zaniechania dystansu fizycznego - powiedział na konferencji prasowej Mike Ryan, dyrektor wykonawczy WHO.
Rzeczywiście, po zakończeniu blokady wiele rejonów odnotowało sporo nowych infekcji. W USA w co najmniej 21 stanach liczba zakażeń wyraźnie wzrosła. Niepokoją się również Chiny, gdzie pojawiają się nowe punkty zapalne. W Europie po poluzowaniu obostrzeń szybko zauważono powrót epidemii we Francji, Niemczech, Hiszpanii itd. - Wróciliśmy do pracy, poszliśmy do restauracji, wyszliśmy na plaże, pojechaliśmy odwiedzić znajomych - to wszystko musiało spowodować wzrost liczby zakażeń. Ale nazywanie tego "drugą falą" nie jest precyzyjne" - uważa Ryan.
- Przede wszystkim większość świata w tej chwili jest nadal zagrożona "pierwszą falą" epidemii COVID-19 - uważa przedstawiciel WHO. O "drugiej fali" można mówić dopiero wtedy, gdy bardzo niski poziom zakażeń utrzymuje się dłuższy czas, a następnie dochodzi do poważnego wzrostu w późniejszym terminie.
Ponowna blokada w razie nadejścia "drugiej fali" epidemii nie wydaje się już możliwym rozwiązaniem. Zbyt duże są koszty społeczne i gospodarcze. WHO uważa, że teraz rozwiązaniem są odpowiednie działania na poziomie lokalnym. Trzeba szukać nowych przypadków, a po ich znalezieniu działać punktowo w konkretnych miejscach, a nie na poziomie ogólnokrajowym.
To naprawdę sprowadza się do sprawnego działania służb nadzorujących zdrowie publiczne, do testowania, śledzenia kontaktów, znajdowania odpowiednio wcześnie oznak pojawienia się koronawirusa w danej społeczności oraz umiejętności stosowania różnych środków zaradczych w punktowy sposób
- stwierdził Ryan. Aby takie działania były skuteczne konieczne jest gromadzenie wielu informacji.
Bez dobrych danych takie podejście jest niemożliwe
- mówi przedstawiciel WHO.
Kluczem do sukcesu w walce z epidemią COVID-19 są też dobre i silne relacje pomiędzy liderami a społecznością - dodaje Ryan. Tylko wtedy ludzie mogą skutecznie chronić siebie i swoich sąsiadów. Jest to trudne, ale nie niemożliwe.
WHO zdaje sobie sprawę, że nie jest łatwo utrzymać w ryzach epidemię i sprostać jednocześnie wymogom gospodarki. Nie można jednak zapominać o zachowaniu równowagi pomiędzy działaniami blokującymi epidemię, a niekorzystnymi skutkami dla społeczeństwa.
Źródła: WHO, ScienceAlert.com,Business Insider