Wystarczyło zaledwie pół roku, aby ponad 8 milionów ludzi zostało zakażonych nowym wirusem, a więcej niż 443 tysiące zmarły. Umierają najczęściej osoby cierpiące przy tym na podstawowe choroby, takie jak cukrzyca, choroby serca oraz choroby płuc. Ciężką postacią COVID-19 jest zagrożona co piąta osoba na świecie. Te szacunki są efektem pracy naukowców z London School of Hygiene and Tropical Medicine, a opublikowanych w The Lancet Global Health. Przy czym w modelu nie uwzględniono starszych osób nie mających groźnych chorób podstawowych, mimo iż są w grupie ryzyka, ani też nie brano pod uwagę takich istotnych zmiennych jak ubóstwo, a w związku z tym gorszy dostęp do usług medycznych, a także otyłości, która zwiększa ryzyko komplikacji w przypadku infekcji. Ale i tak liczby są bardzo niepokojące.
Na potrzeby modelowania naukowcy podzielili choroby podstawowe, mogące zwiększyć ryzyko powikłań przy COVID-19, na 11 kategorii, biorąc pod uwagę doniesienia Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) oraz organizacji medycznych w USA i Wielkiej Brytanii. Uwzględniono między innymi, pacjentów cierpiących na choroby wymagające zażywania leków immunosupresyjnych, czyli obniżających odporność, a także osoby poddawane chemioterapii. Dane o globalnym zasięgu wielu chorób pobrano z ogólnoświatowego badania epidemiologicznego, pochodzącego z 2017 roku. Ostatecznie badanie objęło w sumie 188 krajów.
- Zwiększone ryzyko wystąpienia ciężkiej postaci COVID-19 nie jest tutaj równoważne wysokiemu ryzyku, które dotyczy niewielkiej grupy pacjentów. Nie każdy zakażony będzie musiał być hospitalizowany - zastrzega współautor badania Andrew Clark. Szacunki pokazują, że około 4 procent światowej populacji, czyli 349 milionów ludzi, wymagałoby leczenia szpitalnego, gdyby uległo infekcji. W tej grupie są nie tylko osoby z chorobami podstawowymi, ale także ludzie starsi, choć zdrowi. "Ryzyko hospitalizacji wzrasta wraz z wiekiem" - przypomina naukowiec.
Nie wiadomo, jak wzrosłyby powyższe liczby, gdyby uwzględnić jeszcze takie czynniki jak ubóstwo i wiążące się nim utrudnienia w dostępie do leczenia. Najuboższe społeczności prawdopodobnie rzadziej uwzględniane są w statystykach, a ich dostęp do nowoczesnych lub eksperymentalnych metod leczenia jest z pewnością utrudniony.
Badacze podkreślają także, że istotnym czynnikiem ryzyka, który tym razem nie został uwzględniony, jest otyłość. Ważne są również lokalne warunki i nawyki społeczne, a nawet kulturowe. Takie badania są jeszcze przed nami.
Tego typu modele matematyczne, związane z prawdopodobnym rozwojem pandemii, mogą przydać się urzędnikom przy planowaniu dalszych działań, mających na celu zmniejszenie ryzyka transmisji, a także przygotować służbę zdrowia do zwiększonych wysiłków. Może to także pomóc w opracowaniu sposobu na chronienie najbardziej narażonych na zakażenie grup, a także w przygotowaniu strategii przyszłych szczepień.
Źródła: New York Times, Lancet Global Health