Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca minimum 1 metr dystansu fizycznego. Wynika to z założenia, że koronawirus rozprzestrzenia się głównie przez krople oddechowe, które szybko odparowują w powietrzu lub padają wokół zakażonego na przedmioty znajdujące się w pobliżu, a następnie - dotknięte rękami - trafiają do ust, nosa i oczu.
Poszczególne kraje różnie podchodzą do tej kwestii. Dla przykładu Kanada, Hiszpania i Wielka Brytania mówią, że trzeba zachowywać minimum 2 metry odległości. Stany Zjednoczone zalecają minimum 1,8 metra, Niemcy, Australia, Grecja, Włochy - 1,5 metra, a Chiny, Dania, Francja, Hongkong, Singapur - 1 metr.
Badania przeprowadzone przez międzynarodową grupę ekspertów na zlecenie WHO, a opublikowane 1 czerwca w czasopiśmie "The Lancet" potwierdzają, że minimum jednometrowy odstęp jest konieczny, aby ograniczyć przenoszenie koronawirusów. Ryzyko zakażenia się, gdy stoimy w odległości 1 metra od zakażonej osoby, oszacowano na 13 procent, ale z każdym dodatkowym metrem ryzyko zakażenia zmniejsza się o połowę - dodają naukowcy.
Nie wiemy jednak, jak dotąd, czy tzw. aerozole, czyli mikroskopijne cząsteczki pary wodnej wydychane w czasie mówienia czy na przykład śpiewania, są odpowiedzialne za zakażenia. W czasie kaszlu czy kichania aerosol może się rozprzestrzenić na znaczną odległość. Lydia Bourouiba, profesor nadzwyczajny w Instytucie Technologicznym w Massachusetts (MIT) przeprowadziła eksperyment, w którym udowadnia, że gwałtownie wydychane powietrze podczas kaszlu może przenieść się na odległość nawet siedmiu-ośmiu metrów. A to by oznaczało, że dystans 1-2 metrów jest niewystarczający, aby zminimalizować zakażenie.
Jednak nie udowodniono należycie, że te minikropelki zawierają taką ilość koronawirusa, która wystarcza do zakażenia. Nadal naukowcy nie są pewni, czy wirus SARS-CoV-2 dryfujący w powietrzu dalej niż 2 metry, nadal jest niebezpieczny.
Brytyjscy naukowcy szacują, że spędzenie sześciu sekund w odległości 1 metra od kogoś zakażonego, to tyle samo co spędzenie jednej minuty w odległości 2 metrów - pisze BBC News.
Groźniejsze jest, gdy chory obok nas kaszle, niż gdy tylko mówi. I znowu porównanie. Kaszląca osoba, stojąca od nas w odległości dwóch metrów niesie podobne ryzyko, co 30-minutowa rozmowa z chorym przy zachowaniu podobnego dystansu.
Japońscy badacze szacują, że prawdopodobieństwo zakażenia się w pomieszczeniu jest 19 razy większe, niż na świeżym powietrzu. Ważna jest wentylacja, a także kierunek przepływu powietrza. Jeżeli powietrze płynie od nosiciela wirusa w naszą stronę, ryzyko infekcji wzrasta. Ponadto dobra klimatyzacja powinna wymieniać powietrze, a nie tylko je mieszać.
Ryzyko zakażania można minimalizować, ustawiając zapory z pleksi, a także tak rozmieszczając krzesła, aby ludzie nie siedzieli twarzą w twarz. Nawet system zmianowy w pracy jest pomocny, bo minimalizuje liczbę osób przebywających jednocześnie w budynku. Noszenie maseczki lub osłony twarzy również zmniejsza ryzyko zakażenia. Nadal nie wiadomo jednak, ile zakaźnych cząstek wydala osoba zakażona, i ile potrzeba, aby nas zakazić.
Źródło: WHO, The Lancet, BBC.com,MedRxiv.org