Na początku koronawirusowej epidemii, gdy kolejni chorzy zapełniali sale szpitalne i nikt nie wiedział, jak im skutecznie pomóc, lekarze chwytali się różnych sposobów. - Mając niewiele możliwości, sięgali po znane leki: antybiotyki o szerokim spektrum działania. Wiedzieli, że nie działają na wirusa, ale bali się wtórnych infekcji bakteryjnych - czytamy w artykule w "New York Timesie" poświęconym rosnącemu zjawisku antybiotykooporności, o którym już nieco zapomnieliśmy w dobie pandemii COVID-19. Ale to nie oznacza, że sam problem zniknął.
U niektórych chorych, leczonych na przykład przy pomocy respiratora, rozwijały się wtórne infekcje bakteryjne, ale nie potwierdziły się obawy, że chorzy na COVID-19 są szczególnie podatni na lekooporne zakażenia. Niemniej jednak, na powrót przypomniano sobie, że rosnąca lekooporność bakterii czy grzybów niesie ze sobą nie mniejsze zagrożenia niż koronawirus. Szacunki ONZ pokazują, że rocznie na świecie umiera około 700 000 ludzi, ponieważ zażywane przez nich antybiotyki przestają działać. Według ONZ infekcje, na które nie będzie już skutecznych leków, mogą zabić do 2050 roku około 10 mln ludzi.
Każdy zabieg chirurgiczny będzie ryzykowny. Brak działających antybiotyków to powrót do czasów, gdy ludzie umierali na zakażenia nawet po zwykłych zabiegach, jak choćby po cesarskim cięciu, czy zranieniu nogi. Tylko w USA rocznie odnotowuje się około pół miliona zakażeń antybiotykooporną rzeżączką.
Na łamach czasopisma "Lancet Infectious Disease" lekarze z National Institutes of Health Clinical Center (Bethesda w stanie Maryland, USA) opublikowali artykuł, w którym przypominają o rosnącym zapotrzebowaniu na nowe antybiotyki do leczenia lekoopornych zakażeń. Autorzy piszą o rosnących problemach związanych z pojawieniem się opornych na antybiotyki bakterii gram-ujemnych w amerykańskich szpitalach. Najwięcej antybiotykoopornych infekcji dotyczy obecnie zakażeń dolnych dróg oddechowych, w tym zakażeń spowodowanych przez Pseudomonas aeruginosa (pałeczka ropy błękitnej).
- Niestety, nie widać w tej chwili żadnych większych szans na to, abyśmy szybko otrzymali nowe antybiotyki - piszą autorzy artykułu. Wielkie koncerny farmaceutyczne nie są zainteresowane kosztochłonnymi i nie niosącymi nadziei na większy zysk badaniami nad nowymi preparatami. Małe biotechnologiczne laboratoria nie wytrzymują natomiast kosztów i bankrutują. W ciągu ostatniego roku aż trzy amerykańskie firmy wycofały się z prac nad obiecującymi antybiotykami, a większość koncernów skupiła się na innych problemach.
- Ten kryzys wymaga zdecydowanej interwencji rządu - uważają badacze. Nie powinniśmy zapominać, szczególnie podczas pandemii COVID-19, jak bardzo niebezpieczne są wszelkie zaniedbania w dziedzinie ochrony zdrowia.
Źródła: New York Times, Lancet Infectious Diseases