Budowanie odporności opiera się na tzw. odpowiedzi immunologicznej organizmu. Układ odpornościowy po napotkaniu nieznanego ciała usiłuje je zniszczyć i usunąć. Gdy mu się to udaje, zapamiętuje groźne białko na dłużej, szykując broń na przyszłość, czyli przeciwciała skierowane przeciwko temu patogenowi. Kształtuje się coś, co nazywa się pamięcią immunologiczną.
Odporność na zachorowanie może trwać krótko, na przykład kilka tygodni czy miesięcy, albo też kilka lat lub nawet całe życie. Jak jednak zachowuje się układ immunologiczny po przechorowaniu COVID-19? Nadal naukowcy nie mają pewnej odpowiedzi.
Kłopot w tym, że SARS-CoV-2, czyli wirus wywołujący chorobę COVID-19, jest cząstką zakaźną zbudowaną z nici RNA, a przy tego typu wirusach znacznie dłużej buduje się odporność. Profesor immunologii Eric Vivier z Aix-Marseille University uważa, że wytworzenie odpowiedniej liczby przeciwciał zwalczających wirusy RNA układowi immunologicznemu zajmuje około trzech tygodni, a daje odporność najwyżej na kilka miesięcy.
Eksperci uważają, że możemy się tylko sugerować tym, co wiemy już o patogenach podobnych pod względem budowy genetycznej. I tak, wirus SARS z 2002/2003 roku po przechorowaniu dawał średnio około trzech lat odporności. W przypadku nowego koronawirusa mamy zbyt mało danych, aby o tym wyrokować już teraz.
Ostrożne sugestie płyną z Chin, gdzie miesięcznej obserwacji poddano zakażone koronawirusem rezusy. Małpy po wyzdrowieniu z COVID-19 uzyskały odporność i nie zakaziły się już ponownie. To badanie nie zostało jednak jeszcze odpowiednio zrecenzowane, a ponadto trwało zbyt krótko, aby można było na jego podstawie wyciągać długoterminowe wnioski - uważa Frederic Tangy z Instytutu Pasteura.
Są również inne niezrecenzowane badania chińskich uczonych, które zostały opublikowane na platformie medRxiv. Badania objęły 175 osób, u których zaobserwowano różne poziomy stężenia przeciwciał po 10-15 dniach po wystąpieniu objawów zakażenia. - Jednak obecność przeciwciał nie oznacza jeszcze, że organizm zyskał trwałą odporność - komentują eksperci WHO.
Nie jest to niemożliwe, ale jest prostsze i bardziej prawdopodobne wyjaśnienia tego typu przypadków. Znamy doniesienia o powtórnych zachorowaniach wśród osób, które już opuściły szpitale z negatywnym wynikiem testów. Tak zdarzyło się kilkakrotnie w Korei Południowej oraz w Chinach. Eksperci uspokajają, w tych przypadkach mogło być tak, że organizmy pacjentów niezupełnie zwalczyły wirusa, który pozostał w uśpieniu i ponownie się zaktywizował.
- Jeśli tak było rzeczywiście, oznacza to że stan zakażenia organizmu trwa dłużej, niż myślimy, a uśpiony wirus może drzemać w nas tak jak na przykład wirus opryszczki, atakując co jakiś czas - uważa Francois Balloux z Genetics Institute University College London.
Ponadto te sytuacje zdają się także świadczyć o tym, że dostępne nam testy genetyczne oraz serologiczne są jeszcze niedoskonałe i w pewnych okolicznościach dają fałszywe wyniki.
- Możliwe, że przeciwciała przeciw koronawirusowi, które wytwarza organizm, w rzeczywistości zwiększają ryzyko pogorszenia się przebiegu choroby. Można zaobserwować, że najpoważniejsze objawy COVID-19 pojawiają się zwykle później, gdy układ immunologiczny już wytworzył przeciwciała - powiedział Frederic Tangy w wypowiedzi dla AFP.
Pozostają także bez odpowiedzi pytania o to, które przeciwciała lepiej zwalczają chorobę. Czy te, które powstały w trakcie najcięższych momentów, czy też te, które mamy po łagodnym przechorowaniu COVID-19. A także czy zależy to od wieku pacjenta.
To wszystko podważa pomysł na zdobywanie odporności stadnej drogą naturalnych zakażeń. Tylko szczepionka jest bezpiecznym rozwiązaniem - podsumowują eksperci.
Na testy serologiczne czeka właściwie cały świat. Gdyby udało się przetestować choćby pracowników kluczowych branż, w tym służby zdrowia, można by z nadzieją patrzeć w przyszłość i spokojniej oczekiwać na szczepionkę. To byłby sposób na złagodzenie rygorów dystansu społecznego i odblokowanie gospodarki.
Yvonne Maldonado, profesor Stanford University School of Medicine, mówi, że aby test serologiczny był dokładny, musimy wiedzieć, czego szukamy. Musimy też mieć pewność, że posiadanie znalezionych we krwi przeciwciał rzeczywiście daje odporność na kolejne zachorowania, a jeśli tak, to na jak długo. W przypadku COVID-19 nadal szukamy odpowiedzi.
Testy serologiczne pozwalają poznać, czy mieliśmy kiedykolwiek kontakt z danym patogenem, nawet jeśli nie czuliśmy się chorzy. Niektóre rodzaje testów pokazują nie tylko prostą odpowiedź tak lub nie, lecz także liczbę, a dokładniej stężenie wytworzonych przeciwciał. Przy czym szukać można przeciwciał trojakiego rodzaju, które pojawiają się na różnych etapach zakażenia. Są to immunoglobulina IgM, obecna na początku choroby, potem IgG, przeciwciała pojawiające się w ciągu kilku tygodni od infekcji, oraz IgA, które znajdują się głównie w ślinie, a w niewielkiej ilości we krwi.
Na pytanie, czy mamy już wiarygodne testy, prof. Maldonado odpowiada, że "dość wiarygodne", to znaczy, że w większości przypadków poprawie identyfikują próbki krwi z przeciwciałami przeciw konorawirusowi.
Źródła: ScienceAlert.com, WHO, WebMed,