Islandia - jak wyspa radzi sobie z koronawirusem? Może być wzorem dla wielu krajów

Testy na obecność koronawirusa Islandia zaczęła wykonywać na miesiąc przed odkryciem pierwszej zakażonej osoby. Do tej pory poddano testom około 10 procent populacji wyspy. Okazało się, że zainfekowanych jest nieco mniej niż 1 procent mieszkańców. Strategia Islandii to "być o krok przed wirusem".

Islandia, obok Korei Południowej, Tajwanu oraz Niemiec stawiana jest jako przykład najbardziej skutecznych w walce z pandemią krajów na świecie. Władze Islandii nie zignorowały pierwszych ostrzeżeń, zareagowały wcześnie i skutecznie, czego efektem jest mała liczba zakażonych i rzeczywiście niewielka liczba ofiar śmiertelnych pandemii, stosunkowo mała uciążliwość wprowadzonych obostrzeń oraz nadzieja na skuteczne kontrolowanie epidemii w kraju.

Na Islandii pierwsza zakażona osoba została zdiagnozowana 28 lutego, pierwszy zgon natomiast odnotowano 24 marca. Obecnie w kraju, liczącym 364 tysiące mieszkańców, według danych John Hopkins University do dzisiaj (tj. 21 kwietnia) zdiagnozowano 1773 osoby, wyzdrowiało 1362, zmarło natomiast 10 pacjentów. Jak Islandczycy zatem radzą sobie z pandemią?

Po pierwsze: testuj

Kraj bardzo wcześnie przystąpił do działania, już po pierwszych niepokojących komunikatach WHO. Jeszcze w styczniu Islandczycy opracowali własny test na koronawirusa i zaczęli go stosować do badania osób z grup tzw. wysokiego ryzyka. Było to możliwe dzięki współpracy instytucji państwowych z prywatnymi. Nad testem bowiem wspólnie pracowali naukowcy z National University Hospital of Iceland oraz firma biotechnologiczna deCODE Genetics Island. Szybko też przygotowano odpowiednią liczbę zestawów.

Do kraju można się dostać przede wszystkim drogą lotniczą, korzystając z międzynarodowego lotniska w Reykjaviku, przez które rocznie przemieszcza się około 7 mln podróżnych. Szybko rozpoczęto testowanie osób powracających do kraju. Już 31 stycznia, czyli na miesiąc przed pojawieniem się pierwszego przypadku COVID-19 na wyspie, osobom przylatującym z Chin oraz z północnych Włoch, a niebawem także ze Szwajcarii oraz Austrii zaczęto wykonywać testy pod kątem nowego koronawirusa. Testowano wszystkich podróżnych, którzy mieli objawy grypopodobne, takie jak kaszel, gorączka, bóle mięśni, duszności, a także osoby będące z nimi w bezpośrednim kontakcie.

Dzięki temu Islandczycy byli w stanie bardzo szybko wykryć pierwsze zakażenia i natychmiast izolować chore osoby, a także wyśledzić ich tzw. kontakty i poddać kwarantannie. Kraj korzystał przy tym z pomocy policji oraz systemu opieki zdrowotnej.

Miesiąc później przystąpiono do badań przesiewowych, aby sprawdzić jaki może być rzeczywisty zasięg epidemii w kraju oraz jaki jest procent potencjalnych bezobjawowych nosicieli wirusa. Badania przesiewowe rozpoczęto 13 marca. Były to badania otwarte i dotyczyły także osób bez objawów lub ewentualnie z łagodnymi, przypominającymi COVID-19 symptomami, takimi jak przeziębienie.

Islandczycy rekrutowali do badań na dwa sposoby. Wysłali otwarte zaproszenia do ponad 10 tys. mieszkańców oraz do losowo wybranej grupy 2283 osób. Stworzono też grupę kontrolną składającą się z kilku tysięcy osób w wieku od 20 do 70 lat.

Rejestrację do testów przeprowadzono online. Próbki natomiast pobierane były w Reykjaviku, gdyż większość przebadanych osób pochodziła ze stolicy lub najbliższych okolic. Przy okazji pobierania tych próbek uczestnicy badania wypełniali także kwestionariusz dotyczący ostatnich podróży oraz ewentualnych odczuwanych objawów grypopodobnych.

Osoby, które w teście uzyskały wynik dodatni były zobowiązane do samoizolacji do 10 dni po ustąpieniu gorączki lub do momentu, w którym uzyskały ujemny wynik testu. Wszyscy, które się z nimi kontaktowali, musieli poddać się dwutygodniowej kwarantannie.

Wyniki badań zostały opublikowane online 14 kwietnia w New England Journal of Medicine (NEJM).

Zobacz wideo Czy testy wśród medyków mają sens?

Co pokazały badania? 43 procent infekcji bezobjawowych

W sumie Islandczycy przebadali do początku kwietnia, czyli do czasu publikacji danych w NEJM, aż 6 procent populacji kraju (do dzisiaj doszli do 10 proc.). Do dnia 4 kwietnia 13,3 procent osób z grupy celowanej (czyli spośród tych, którzy wrócili z zagranicy lub kontaktowali się z osobami chorymi) uzyskało pozytywny wynik, czyli zostało zakażonych. Natomiast w wyniku otwartego (przesiewowego) badania potwierdzono 13 infekcji.

Ostatecznie wyniki testów pokazały, że około 0,8% populacji Islandii została zakażona.

Zarówno w badania celowanych, jak w przesiewowych, odnotowano mniej zakażeń wśród kobiet niż mężczyzn. Islandzcy epidemiolodzy zauważyli także, że dzieci poniżej dziesiątego roku życia w badaniach celowanych chorowały najrzadziej, a w badaniu otwartym w ogóle nie stwierdzono infekcji w tej grupie wiekowej. Odsetek zakażonych osób w populacji pozostawał stabilny przez co najmniej 20 dni.

43 procent osób, które uzyskały wynik pozytywny na początku nie zgłaszało żadnych objawów, chociaż u niektórych rozwinęły się one później. Badacze zauważają także, że z kolei sporo nie zakażonych osób miało dość podobne objawy, co związane jest z trwającym właśnie sezonem na przeziębienia.

Po zsekwencjonowaniu koronawirusa, pochodzącego z 643 próbek, naukowcy znaleźli wiele tzw. halotypów koronawirusa (warianty sekwencji), krążącego w populacji. Wskazali także, że koronawirus na wyspę przybył głównie z Włoch i innych regionów alpejskich, a także, w późniejszym okresie, także z Wielkiej Brytanii.

Jak na Islandii wygląda walka z koronawirusem?

16 marca wprowadzono w Islandii zakaz gromadzenia się ponad 100 osób i zalecenie zachowywania dwumetrowego dystansu fizycznego. Od 24 marca zmniejszono do 20-stu liczbę osób, które mogą się zgromadzić w jednym miejscu. W celu ochrony starszych osób i innych grup zwiększonego ryzyka, zalecano izolację i zakazano wizyt w domach opieki i szpitalach. 16 marca zamknięte zostały uniwersytety i szkoły średnie, otwarte natomiast pozostały szkoły podstawowe oraz ośrodki opieki dziennej.

Władze Islandii nie ograniczają podróży międzynarodowych, ale poddają wracających kwarantannie. Od 19 marca wszystkie kraje i podróże poza Islandię zostały oznaczone jako wysokiego ryzyka.

Ograniczenia będą stopniowo znoszone od 4 maja. Będzie można organizować spotkania do 50 osób, usługodawcy, w tym zakłady fryzjerskie, gabinety masażu, gabinety kosmetyczne, kliniki fizjoterapii i gabinety dentystyczne, mogą znowu działać, otwarte zostaną uniwersytety i szkoły średnie, normalnie mają też funkcjonować szkoły podstawowe i przedszkola. Będzie już można odwiedzać muzea. Wszystko to pod warunkiem zachowania dwóch metrów dystansu fizycznego.

Natomiast nadal baseny, sale gimnastyczne, kluby nocne, bary i restauracje pozostaną zamknięte. Sklepy spożywcze i apteki mogą przyjmować nie więcej niż 100 osób jednocześnie.

Wszystko to zgodnie z zaleceniami głównego epidemiologa, który uznał, że zakażenia na Islandii osiągnęły już swój szczyt. Konieczne jest utrzymanie pewnego poziomu ograniczeń, aby zapobiec drugiej fali infekcji, dlatego wychodzenie z blokady będzie powolne i weryfikowane co trzy do czterech tygodni.

Źródła: New England Journal of Medicine, deCode Genetics, The Reykjavík Grapevine,

Więcej o: