Koronawirusy od dawna atakują człowieka, wywołując łagodne przeziębienia. Ale te, które w ostatnim czasie "przeskoczyły" ze zwierząt na ludzi, czyli SARS, MERS oraz SARS-CoV-2, stały się śmiercionośne. Nie wiemy jeszcze, jak zachowa się nowy koronawirus w miarę podnoszenia się temperatury i pojawienia się wiosenno-letniej pogody. Ale wiemy, które ludzkie koronawirusy (HCoV), z upodobaniem atakujące nasz układ oddechowy, największe żniwo zbierają w zimą i wczesną wiosną.
Uważa się, że związane jest to z wrażliwością koronawirusów na ciepło. Im wyższa temperatura, tym ich delikatna otoczka staje się bardziej nietrwała. Niższe temperatury pomagają bowiem w utwardzeniu ochronnej powłoki, nieco podobnej do żelu, otaczającej cząstki wirusa. A mocniejsza skorupa pozwala przetrwać wystarczająco długo, aby koronawirus zdążył przenieść się między ludźmi.
Sezonowość koronawirusów potwierdza kolejne badanie, przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu w Michigan, a opublikowane niedawno w Journal of Infectious Diseases. Co prawda ta analiza dotyczy sezonowości innych niż SARS-CoV-2 wirusów, jednak naukowcy mają nadzieję, że ich praca okaże się przydatna dla epidemiologów próbujących przewidzieć, jak będzie się dalej rozwijała pandemia COVID-19.
- "Czas pokaże, czy SARS-CoV-2 będzie już na stale obecny u ludzi jako patogen atakujący drogi oddechowe, czy też wycofa się, jak niegdyś SARS lub ograniczy do pewnych regionów, jak MERS" - czytamy w artykule.
Naukowcy wykorzystali dane pochodzące z badania nad szczepionką przeciwko sezonowej grypie, przeprowadzone w gospodarstwach domowych z dziećmi na terenie Ann Arbor w Michigan. Dane do badania zbierane były przez 10 lat, co tydzień, a brało w nich udział od 890 do 1441 osób z kilkuset gospodarstw domowych. Przedmiotem badań była częstotliwość występowania chorób układu oddechowego w tej populacji. Badanie jest kontynuowane i obecnie śledzi się także, jak i kiedy pojawi się w tej społeczności SARS-CoV-2.
Gdy w 2010 roku rozpoczęto obserwacje, mieliśmy do czynienia z czterema ludzkimi koronawirusami, odpowiedzialnymi za przeziębienia. Określane są symbolami OC43, 229E, HKU1 oraz NL63. Są to wirusy wywołujące w łagodne objawy ze strony górnych dróg oddechowych. Po przeanalizowaniu częstotliwości, sezonowości i sposobów przenoszenia się tych patogenów, okazało się że w sumie w ciągu ośmiu lat w badanej grupie odnotowano 993 infekcje ludzkim koronawirusem, przy czym najczęściej był to wirus OC43 (najrzadziej zaś 229E).
Do zakażeń dochodziło głównie między grudniem a kwietniem/majem, przy czym szczyt zachorowań następował w styczniu i lutym.Tylko 2,5 procenta zachorowań miała miejsce między czerwcem a wrześniem.
Najczęściej z powodu przeziębienia cierpiały dzieci w wieku poniżej pięciu lat. Ogółem 9 procent dorosłych oraz 20 procent dzieci musiało skorzystać z pomocy lekarskiej. 260 osób zakaziło się od domowników. Odstęp między kolejnymi infekcjami w jednym domu wynosił około trzech dni. Ryzyko powtórnego zakażenia obliczono na 7,2-12,6 procenta.
Koronawirusy są silnie sezonowe. Wydaje się, że mają podobny potencjał przenoszenia, co grypa A (H3N2)
- napisali w podsumowaniu badacze. Chociaż dzisiaj nie wiemy jeszcze, jak zachowa się nowy koronawirus wraz ze zmianami pór roku, naukowcy mają nadzieję, że obserwacje innych wirusów z tej rodziny okażą się pomocne.