Amerykański Urząd ds. Żywności i Leków (FDA) 4 kwietnia zaaprobował stosowanie dwóch leków przeciwmalarycznych, hydroksychlorochiny oraz chlorochiny do leczenia COVID-19. Są to leki opracowane pierwotnie do zwalczania malarii. Używane są także w leczeniu reumadoidalnego zapalenia stawów oraz tocznia. Jednak pojawiły się także opinie, oparte na niedużych badaniach klinicznych, sugerujące, że jednak hydroksychlorochina nie wspiera układu odpornościowego w walce z koronawirusem.
Katherine Seley-Radtke, profesor chemii i biochemii z International Society for Antiviral Research, University of Maryland na łamach "The Cirversation" pisze, że jej zdaniem decyzja o stosowaniu hydroksychlorochiny w przypadku COVID-19 jest przedwczesna. Nie ma bowiem jeszcze jednoznacznych wyników badań, pokazujących że leki przeciwmalaryczne rzeczywiście działają w przypadku COVID-19, a w dodatku ich zażywaniu mogą towarzyszyć niebezpieczne skutki uboczne.
Istnieje też niebezpieczeństwo, że "będą niosły ludziom fałszywą nadzieję" - uważa Katherine Seley-Radtke, która od 30 lat zajmuje się opracowywaniem leków antywirusowych. Dopiero duże randomizowane badanie kliniczne może rozwiać wątpliwości, ale na wyniki trzeba jeszcze poczekać.
Przedwczesne ogłoszenie leków przeciwmalarycznych jako pomocnych w COVID-19 doprowadziło - zdaniem badaczki, do wydrenowania rynku z hydroksychlorochiny, która jest przecież potrzebna chorym z tymi schorzeniami, na które została opracowana.
Badaczka referuje wyniki badań, które ukazały się niedawno we francuskim czasopiśmie medycznym Médecine et Maladies Infectieuses (opublikowany artykuł jest jeszcze przed recenzją). Autorzy tych badań dzielą się wynikami obserwacji niewielkiej grupy chorych (11 osób), których leczono lekami przeciwmalarycznymi, jednak bez pozytywnych rezultatów.
O tym, że podanie hydroksychlorochiny w kombinacji z antybiotykiem może być skuteczne przy COVID-19, mówiły badania prowadzone w różnych ośrodkach, w tym w Chinach, a także we Francji ale na niewielkiej grupie pacjentów. W przypadku badań francuskich 80 pacjentom podawano lek przeciwmalaryczny z dobrym skutkiem. Ale - jak zauważa autorka artykułu - byli to chorzy z łagodnymi objawami COVID-19, którzy najprawdopodobniej i tak dość łatwo poradziliby sobie z infekcją. Podobnie w Wuhan, gdzie lek otrzymali chorzy przechodzący COVID-19 bez większych problemów oraz nie mający chorób towarzyszących.
Zupełnie inne wyniki otrzymali naukowcy, którzy w Hôpital Saint-Louis w Paryżu rozpoczęli leczenie 11 pacjentów, będących w dość poważnym stanie, kombinacją hydroksychlorochiny z azytromycyną. Tutaj wyniki były bardzo rozczarowujące. Po 5-6 dniach leczenia według schematu, zaczerpniętego z poprzednich badań, u ośmiu pacjentów nie nastąpił żaden progres, jeden z pacjentów zmarł, a dwóch zostało przeniesionych na intensywną terapię. Także kolejne chińskie badania nie napawają optymizmem.
Zatem - podsumowuje badaczka - pomimo niedawnego zatwierdzenia leków przeciwmalarycznych do leczenia COVID-19 - pozostaje wiele wątpliwości co do ich skutecznego działania. Na rozstrzygnięcie musimy poczekać aż zakończą się trwające właśnie badania kliniczne.
Źródło: ScienceAlert.com, The Conversation