Kiedy z polskich aptek zaczęły znikać maseczki jednorazowe, a szpitale alarmować, że szybko zabraknie ich dla personelu medycznego, przyłączyliśmy się do apelu, by zrezygnować z "niepotrzebnych zakupów". Światowa Organizacja Zdrowia oficjalnie zaleca noszenie maseczek jednorazowych tylko osobom chorym (kaszlącym, kichającym) lub opiekującym się zakażonymi SARS-Cov-2. Takie samo jest stanowisko Państwowego Zakładu Higieny i większości specjalistów w naszym kraju.
Opierając się na obowiązujących informacjach, pokazywaliśmy, dlaczego maseczki nie działają (maleńkie cząsteczki swobodnie przenikają przez materiał) i udostępnialiśmy rady ekspertów, jak należy postępować, by maksymalnie ograniczać ryzyko zakażenia siebie i innych. Wśród zaleceń dla ludzi zdrowych maseczek nie było.
A jednak coś się zmieniło. Temat stał się gorący i kontrowersyjny, a różnice w rozwiązaniach oraz zaleceniach nie rysują się już w jasny sposób (Azja nosi, Europa - nie). Nawet Niemcy czy Brytyjczycy, wciąż generalnie spójni ze stanowiskiem WHO, już się nie śmieją z Chińczyków czy Koreańczyków, którzy twierdzą, że maski niewątpliwie zwalniają szerzenie się epidemii. Mówią raczej o "braku jednoznacznych dowodów" i zagrożeniu, że osoby noszące maski, nadmiernie uspokojone, zlekceważą działania najskuteczniejsze, czyli mycie rąk i ograniczanie kontaktów międzyludzkich. Tymczasem Czesi i Słowacy zdecydowali się wprowadzić bezwzględny obowiązek noszenia maseczek przez każdego obywatela w przestrzeni publicznej. Niestety, dopiero czas pokaże, czy to uzasadniona decyzja.
Więcej na ten temat:
Czechy - maseczka dla każdego (obowiązkowo)
Kilka dni temu do dyskusji włączyli się badacze z Oxfordu, Uniwersytetu Nowojorskiego i wydziału lekarskiego Uniwersytetu w Hongkongu. We wspólnym raporcie, opublikowanym w "The Lancet", apelują:
Nadszedł czas, aby rządy i agencje zdrowia publicznego wydały racjonalne zalecenia dotyczące właściwego stosowania masek na twarz, w celu uzupełnienia ich zaleceń dotyczących innych środków zapobiegawczych, takich jak higiena rąk. WHO obecnie zaleca, aby ludzie nosili maski na twarz, jeśli mają objawy oddechowe lub opiekują się kimś z objawami. Być może racjonalne byłoby również zalecenie, aby osoby przebywające w kwarantannie nosiły maski na twarz, jeśli z jakiegokolwiek powodu muszą wyjść z domu, aby zapobiec potencjalnej bezobjawowej lub przedobjawowej transmisji.
Ponadto naukowcy sugerują, że osoby z grupy ryzyka (starsze, z chorobami przewlekłymi), powinny nosić maski, jeśli to tylko możliwe. Uważają, że powszechne stosowanie maseczek należy rozważyć, jeśli tylko pozwolą na to dostawy. Zachęcają także do pilnych badań:
Nie można wciąż udawać, że tematu nie ma. Dają temu świadectwo także polscy lekarze.
Lekarze apelują
Aktualnie tak naprawdę już nie wiadomo, kto jest zakażony, a kto nie... Stąd jak najwięcej osób powinno nosić maski - nawet home made (ręcznej roboty - red.), bo chirurgicznych na pewno tyle nie mamy...
- pisze na swoim facebookowym profilu prof. Mirosław Wielgoś, kierownik kliniki w Uniwersyteckim Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka, rektor WUM i zamieszcza zdjęcie, które dobitnie dowodzi, że sam się do tych zaleceń stosuje.
Prof. Mirosław Wielgoś, rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, zaleca maseczki i sam daje przykład na Facebooku, zrzut ekranu z Facebooka, data dostępu 24.03.20
Pod petycją do Ministerstwa Zdrowia dr Magdaleny Łasińskiej - Kowary, specjalistki anestezjologii i intensywnej terapii, podpisały się już tysiące osób. Pani doktor wnosi, by urzędnicy zmienili zalecenia dotyczące maseczek i przestali rozpowszechniać szkodliwe, jej zdaniem, grafiki.
Przykłady można mnożyć.
Zwolennicy zasłaniania nosa i twarzy argumentują, że zalecenia higieniczne, dotyczące wirusa SARS-Cov-2 i wywoływanej przez niego choroby COVID-19, powstawały, gdy nasza wiedza o zagrożeniu była inna. Zmieniła się też sytuacja epidemiczna Polski.
Oto najczęstsze argumenty zwolenników maseczek:
Przeciwnicy maseczek przypominają, że one same mogą stać się źródłem zakażenia, jeśli będą niewłaściwie zakładane i używane. Obawiają się, że zostaną uznane za przyzwolenie wychodzenia z domu. Pewnie istnieje takie ryzyko, ale generalnie jesteśmy w ryzykownym okresie.
Bardzo nam zależało na aktualnej opinii epidemiologa czy wirusologa, zwłaszcza tych, którzy wcześniej w naszym serwisie odradzali używania maseczek. Niestety, tym razem odmówili wypowiedzi.
Aktualizacja, 01.04.20
„W apelu o powszechne stosowanie masek ochronnych z dnia 16 marca 2020 zacytowałem dosłownie prywatną opinię dr n. med. Szymona Brużewicza bez zgody Autora i bez podania jego nazwiska, za co niniejszym przepraszam."
ARTUR JURCZYSZYN