To nie panikujący rodacy wykupili lek wspomagający leczenie COVID-u. Wszystko, co warto wiedzieć o Arechinie

Arechin jest produkowany w Polsce. Substancja czynna leku, chlorochina, może być pomocna w leczeniu osób zakażonych nowym koronawirusem. Wiemy sporo o jego działaniu i skutkach ubocznych. Nie powinno go zabraknąć potrzebującym. Pomoże? Stosowanie Arechinu ma sens?

Kilka dni temu media donosiły, że Arechin, lek, który może być pomocny w walce z koronawirusem, został nagle wykupiony przez Polaków i dlatego jest już niedostępny w aptekach. To nie do końca prawda. Paulina Front, farmaceutka, przyznaje, że leku nie było już od jakiegoś czasu nawet w hurtowniach, podobnie zresztą jak jego importowanego odpowiednika, Plaquenilu. Nie oznacza to jednak, że braki są skutkiem nieodpowiedzialnych zachowań pacjentów. Lek jest dostępny wyłącznie na receptę, co od początku podważało wersję o wykupie, a braki w zaopatrzeniu to wspólna decyzja władz i producenta.

Czytaj więcej:

Farmaceutka: Pacjenci chyba jeszcze nie mają świadomości, że kryzys lekowy pogłębia się i może zabraknąć nie tylko preparatów przeciwprzeziębieniowych

Arechin dla najbardziej potrzebujących

Jedyny producent leku Arechin w Polsce, firma Adamed, poinformował, że lek został zabezpieczony na potrzeby najbardziej potrzebujących pacjentów w Polsce. Produkt został przekazany do Agencji Rezerw Materiałowych i jest dystrybuowany do szpitali zgodnie z zaleceniami ministra zdrowia.

Adamed uruchomił już dodatkową produkcję preparatu, która odbywa się w systemie trzyzmianowym. Ma to sprostać bieżącym potrzebom epidemiologicznym w kraju, a także zapewnić dostępność dla pacjentów, którzy przyjmują ten lek w innych wskazaniach.

Czym jest Arechin i jak działa?

Arechin (difosforan chlorochiny) został dopuszczony w Polsce do zastosowania w leczeniu wspomagającym w zakażeniach SARS-CoV-2. Decyzję wydał Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. Substancją czynną Arechinu jest chlorochina, która znalazła się wśród kilkudziesięciu substancji leczniczych, które stosowano u chińskich pacjentów zakażonych SARS-CoV-2. Według wstępnych ocen znalazła się w trójce najskuteczniejszych, razem z favipiravirem i remdesivirem, lekami przeciwwirusowymi.

Jarosław Buczek, rzecznik prasowy urzędu, pytany przez tvn24.pl o uzasadnienie decyzji o rozszerzeniu zastosowania Arechinu, stwierdził, że:

w przypadku takiej pandemii, w sytuacji braku alternatywnego leczenia, a jednocześnie przy znanym pozytywnym profilu bezpieczeństwa produktu leczniczego urząd w porozumieniu i we współpracy z Ministerstwem Zdrowia podjął decyzję, mając na względzie bezpieczeństwo społeczeństwa.

Według rzecznika, decyzja została podjęta po dokonanej przez ekspertów analizie informacji pochodzących z dotychczas opublikowanych danych klinicznych. W badaniach tych u pacjentów z COVID-19 stosowanie chlorochiny zmniejszało liczbę zaostrzeń zapaleń płuc oraz skracało czas choroby. Nie odnotowano przypadków ciężkich działań niepożądanych u opisywanych w badaniu pacjentów.

Od dawna Arechin (nazwa handlowa leku) jest stosowany przeciw malarii. Chlorochina (substancja czynna) zwalcza pierwotniaki wywołujące malarię, działa również na pełzaka czerwonki (Entamoeba histolytica). Wykazuje także działanie przeciwzapalne, ale jego mechanizm nie jest wciąż w pełni poznany. Sprawia jednak, że Arechin stosuje się z dowiedzionym pozytywnym efektem w leczeniu różnych postaci tocznia i reumatoidalnego zapalenia stawów (RZS). Właśnie pacjenci z tymi schorzeniami są obecnie w trudnej sytuacji, bo nie mogą kupić chlorochiny, a nie ma innych leków o zbliżonym działaniu.

Zobacz wideo

Dlaczego chlorochina ma pomóc w leczeniu pacjentów cierpiących na COVID-19?

O tym, że chlorochina może być pomocna w leczeniu infekcji spowodowanej przez nowego koronawirusa, jako pierwsi informowali Chińczycy. Sun Yanrong, zastępca szefa China National Center for Biotechnology Development, zapewniał, że pacjenci, u których zastosowano lek, szybciej wracali do zdrowia - poprawiał się przede wszystkim stan ich płuc, wcześniej spadała gorączka.

Wszystko na ten temat

Optymistyczne były też wnioski z pierwszych doświadczeń francuskich zwłaszcza, gdy lek łączono z antybiotykiem azytromycyną. Rzeczniczka francuskiego rządu Sibeth Ndiaye oświadczyła jednak, że pozytywna próba kliniczna to jedynie obiecujący początek i nie ma dziś pewności, czy faktycznie działa. Będą kontynuowane badania na większej liczbie chorych. W pierwszym badaniu uczestniczyło 25 osób.

Arechin - jak stosować w leczeniu pacjentów zakażonych wirusem SARS-CoV-2

Polska nie jest jedynym krajem, gdzie podjęto decyzję o rozszerzeniu zastosowania chlorochiny. Podobnie zrobiła choćby Belgia z lekiem o nazwie Plaquenil. Donald Trump w czwartek wzywał do podobnego rozwiązania w USA, ale spotkał się ze zdecydowanym oporem FDA (amerykańska Agencja Żywności i Leków).

Dlaczego? Według specjalistów z rządowej agencji nie ma wystarczających dowodów na skuteczność leku, ale przede wszystkim mogą niepokoić ewentualne skutki uboczne u chorych, skoro Chińczycy wycofują się z pierwotnych rekomendacji.

29 lutego chińska Narodowa Komisja Zdrowia zaostrzyła rekomendacje dotyczące stosowania chlorochiny. Ograniczyła lek do grupy wiekowej 18-65 lat, zabroniła go podawać między innymi kobietom w ciąży, osobom z problemami kardiologicznymi, skróciła zalecaną terapię z 10 do siedmiu dni i zaproponowała mniejsze dawki dla osób ważących poniżej 50 kg (dawka pierwotna dwa razy dziennie 500 mg).

O chlorochinie w USA przeczytasz tutaj

Arechin - zagrożenia i skutki uboczne leczenia

Wątpliwości jest sporo, także co do tego, kiedy chorym podawać lek. Początkowo badacze sugerowali, że chlorochina powinna być stosowana u pacjentów w poważnym stanie i traktowana jako lek ratujący życie. Z czasem lekarze coraz częściej wskazywali, że pozytywne efekty obserwują u chorych, u których leczenie wdrożono na wczesnym etapie, ale wówczas trudniej oceniać skuteczność.

Stosowanie jakichkolwiek leków wiąże się z ryzykiem wystąpienia działań niepożądanych. Arechin nie jest tu wyjątkiem. Poważne powikłania po leczeniu są rzadkie, a w obliczu tak poważnego zagrożenia jak infekcja koronawirusowa, na pewno nie powstrzymają prób leczenia. Zwykle pacjenci zgłaszali różne dolegliwości ze strony układu pokarmowego. Istnieje jednak także niewielkie ryzyko uszkodzenia wzroku, w tym zaburzenia akomodacji oka, obrzęk i zmiany rogówki, uszkodzenie siatkówki, a nawet zanik nerwu wzrokowego.

Inne problemy:

  • pobudzenie psychiczne, niekiedy drgawki i zaburzenia psychotyczne,
  • obniżenie ciśnienia tętniczego krwi,
  • zmiany w zapisie EKG.

W bardzo rzadkich przypadkach: uszkodzenie słuchu, neuromiopatie, zaburzenia w obrazie krwi, ból głowy, świąd skóry.

Uwaga, dawkowanie zawsze ustala lekarz. Chlorochinę stosunkowo łatwo przedawkować, a przedawkowanie może zagrażać życiu, powodując zaburzenia oddychania, zapaść krążeniową, wstrząs.

Niewątpliwą zaletą preparatu jest jego cena - ok. 20 zł przy pełnej odpłatności i 6 zł ze zniżką, za 30 tabl. po 250 mg.

Więcej o: