Łagodny przebieg COVID-19 - to źródło szerzenia się koronawirusa. Zachowajmy dystans społeczny

Najnowsze ustalenia naukowców wskazują, że prawdopodobnie to nierozpoznane, łagodne ale zakaźne przypadki infekcji sprzyjają szybkiemu rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Wiele osób może nawet nie podejrzewać u siebie zakażenia i przekazywać wirusa dalej. Dlatego tak ważne jest zachowanie dystansu społecznego.

Jedna z najnowszych publikacji w magazynie Science mówi o próbach oszacowania nieudokumentowanych infekcji nowym koronawirusem. Autorzy pracy oceniają, że w pierwszym okresie epidemii, jeszcze przed ogłoszeniem zakazu przemieszczania się w Chinach, tylko 14 procent zakażeń zostało rozpoznanych. To były te cięższe przypadki choroby, które skłaniały ludzi do udania się po pomoc medyczną.

Zdiagnozowani i szybko izolowani chorzy nie stanowili już takiego zagrożenia. Można było dość łatwo zapobiec przekazywaniu przez nich choroby. Natomiast nietypowe objawy COVID-19 lub po prostu ledwo uchwytne, umknęły uwadze lekarzy i epidemiologów, a przede wszystkim samych zakażonych. 86 procent infekcji - piszą autorzy badania - mogło być na tyle łagodnych, że nie zgłaszano się z nimi do służb medycznych. Jeżeli nawet te łagodniejsze przypadki COVID-19 powodowały, że chorzy mniej zakażali, to i tak ich liczba oraz fakt, że infekcje pozostały nierozpoznane spowodowało, że epidemia zaczęła narastać.

Jeden ze współautorów badania, dr Jeffrey Shaman z nowojorskiego Columbia University stwierdził, że większość z nas może doświadczać łagodnych objawów zakażenia, ale nie kojarzyć tego z COVID-19.

- Jeśli odczuwamy lekki ból głowy lub mamy niewielką gorączkę, możemy wziąć ibuprofen i nadal pracować czy iść na zakupy. Kontakty między ludźmi pozwalają na cichą transmisję wielu wirusów powodujących choroby oddechowe - mówi dr Shaman. Zatem potwierdzona liczba zakażeń to może być zaledwie wierzchołek góry lodowej - mówi badacz. - Prawdopodobnie zbliżamy się do miliona infekcji na całym świecie.

Cytowana przez serwis WebMed Elizabeth Halloran z Fred Hutchinson Cancer Research Center w Seattle, gdzie prowadzone są badania nad genomem koronawirusa wyizolowanego od amerykańskich pacjentów, mówi że najprawdopodobniej w tamtejszej populacji wirus krążył nierozpoznany przez 8 tygodni. To oznacza, że szacunki co do rzeczywistej liczby zakażeń trzeba będzie skorygować.

Zobacz wideo Policjanci zatrzymali mężczyznę, który uciekł ze szpitala w Zgierzu. Miał objawy sugerujące zakażenie koronawirusem

Co pokazały badania?

Celem badania było oszacowanie rozpowszechnienia i zakaźności nieudokumentowanych przypadków infekcji nowym koronawirusem. Naukowcy wykorzystali dane chińskie z pierwszego okresu epidemii, sprzed 23 stycznia, czyli zanim ogłoszono zakaz przemieszczania się poza rejon objęty epidemią.

- Szacujemy, że w tym okresie 86 procent wszystkich zakażeń pozostało nieudokumentowanych - czytamy w artykule w Science. Ze względu na ich wielką liczbę, zakażenia nieudokumentowane stanowiły źródło zakażenia w 79 procentach znanych przypadków choroby.

Czynnikiem, który napędza epidemię i zmienia ją w pandemię, jest liczba nieujawnionych, ale zakaźnych przypadków. Osoby mające jedynie łagodne oznaki infekcji albo wręcz nie doświadczające objawów, nie mają świadomości, że mogą zakażać. Jeżeli zatem ustalenia zespołu badawczego potwierdzą się w kolejnych badaniach, oznaczać to będzie, że koronawirusa jest niezwykle trudno zatrzymać i obecnie stosowane środki mogą być niewystarczające. Stąd zlecenia, aby możliwie najdłużej zachować dystans społeczny.

Badanie zostało zrealizowane przez międzynarodowy zespół powołany przez sześć instytucji naukowych z USA, Wielkiej Brytanii, Chin i Hongkongu. Autorzy pracy to: Ruiyun Li, Sen Pei,  Bin Chen, Yimeng Song, Tao Zhang, Wan Yang, Jeffrey Shaman.

Źródło: WebMed, Science

Więcej o: