Wilgoć i upały - to komary, a dokładniej ich larwy, lubią najbardziej. W tym roku aura wyjątkowo im sprzyja. Ulewne deszcze w maju i tropikalne upały w czerwcu sprawiły, że mamy komarowy problem na niespotykaną od lat skalę. W wielu regionach Polski rozpoczęto odkomarzanie, chociaż wojna chemiczna z insektami budzi wątpliwości, bo jest szkodliwa także dla innych owadów i naturalnych wrogów komarów, a nawet ludzi. Samorządowcy w województwie świętokrzyskim domagają się nie tylko oprysków, ale też wsparcia wojska (więcej na ten temat). Dni komarów w naszym kraju są policzone? Jasne. Ulga gwarantowana późną jesienią.
Nie dość, że jesteśmy dotkliwie gryzieni, to skutki kontaktu z komarami są poważniejsze niż zwykle. Od kilku dni do lekarzy pierwszego kontaktu zgłasza się wiele osób z silnym odczynem alergicznym w miejscu ugryzienia, a także z "dziwnymi śladami", przypominającymi rumień wędrujący, typowy dla boreliozy.
Jak przyznaje dr Michał Domaszewski*, lekarz rodzinny, nawet specjaliści czasem mają problem ze stwierdzeniem, czy powstałe zmiany skórne to skutek ataku komarów, czy może kleszcza:
Borelioza roznoszona przez kleszcze to poważna choroba, wymagająca podania antybiotyku. Jeśli na skórze pojawia się klasyczny dla niej rumień wędrujący, a pacjent wie, że ugryzł go kleszcz, sprawa jest prosta i wdrażamy odpowiednie leczenie. Od kilku dni zgłaszają się osoby, które są pewne, że były ukąszone tylko przez komara, a mimo to na ich skórze pojawił się rumień bardzo podobny do tego w boreliozie.
Oczywiście, sam fakt, że ktoś kleszcza nie zauważył, jeszcze nie oznacza, że nie miał z nim kontaktu. Aż 65 proc. chorych na boreliozę, u których już potwierdzono ją rozstrzygającymi badaniami, nie przypomina sobie ataku pajęczaka (więcej na ten temat). Zarazem: w praktyce nie zdarza się równoczesny kontakt z kilkoma kleszczami, nosicielami boreliozy. Wśród pacjentów pogryzionych w ostatnich dniach tymczasem są tacy, którzy mają kilka prawdopodobnie fałszywych "rumieni", co pozwala podejrzewać, że rzeczywiście zostały pogryzione tylko przez komary.
Pojawiają się głosy, że może to być skutek ataku komarów egzotycznych, typowych raczej dla tropików, których pojawienie się w Polsce od pewnego czasu zapowiadają entomolodzy. Rodzi to obawy, że wraz z nimi pojawią się u nas także nowe, groźne choroby. Na razie jednak brak dowodów, że za nietypowe pogryzienia odpowiadają skrzydlaci przybysze z Azji czy Afryki (czytaj: Komar tygrysi w Polsce?).
Jest kleszcz, jest rumień - sprawa jasna. Gorzej, gdy po sprawcy jest tylko ślad Shutterstock
Nasze czy już obce? Nietypowe ślady po ugryzieniach komara raczej nie muszą mieć związku z bytnością obcych gatunków Shutterstock
Jeśli po kontakcie z krwiopijcami mamy zwykłe bąble, można sobie radzić tradycyjnie, samodzielnie. Powinien pomóc lek do stosowania miejscowego na bazie maleinianu dimetindenu, który dość zgodnie polecają lekarze, rodzice i farmaceuci. W przypadku odczynu alergicznego (bardzo nasilone swędzenie skóry, rozległe zaczerwienienie, objawy stanu zapalnego) warto skonsultować się z lekarzem, szczególnie gdy problem dotyczy dziecka. Jeśli na skórze pojawi się zmiana, która przypomina rumień wędrujący, kontakt jest bezwzględnie konieczny.
- Nie wiemy do końca, skąd te nietypowe zmiany skórne. Na ten moment nikt jeszcze tego nie wie. Zapewne przyczynia się do tego wysoka temperatura, sprzyjająca odczynom zapalnym. Jedno jest pewne: zmiany zazwyczaj dobrze się goją po zastosowaniu leków przeciwhistaminowych. Diagnozę i sposób leczenia warto jednak pozostawić specjaliście. Lekarz, na podstawie pełnego wywiadu i dokładnego przyjrzenia się zmianom skórnym (zdjęcia to jednak nie to samo), ma największą szansę najtrafniej ocenić sytuację. Możliwe, że konieczne będzie jednak wykonanie dodatkowych badań - dodaje dr Domaszewski.
To tym ważniejsze, że od pewnego czasu za roznoszenie boreliozy podejrzewane są także komary. Dr hab. med. Radosław Śpiewak z Zakład Dermatologii Doświadczalnej i Kosmetologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie przyznał w wywiadzie dla "Nowin", że komary rzeczywiście mogą przenosić boreliozę:
– Do zakażenia dochodzi podczas ukąszenia (ukłucia) człowieka przez stawonogi będące nosicielami bakterii (tzw. wektor zakażenia). Głównym przenosicielem krętka boreliozy w Polsce jest kleszcz łąkowy – w zależności od regionu, odsetek zakażony krętkiem kleszczy waha się od 5,4 proc. (Lubelszczyzna) do 19 proc. (Pomorze).
Do lekarza odsyła też farmaceuta Marcin Korczyk, znany w sieci jako Pan Tabletka:
Jeśli u dziecka już wcześniej wystąpił silny odczyn alergiczny po ugryzieniu komara, to warto przygotować się i mieć w domu zapas skutecznych leków łagodzących oraz instrukcję postępowania skonsultowaną z lekarzem. Gdy wiemy, że nasze dziecko wyjątkowo ciężko reaguje na ugryzienia komarów, warto szczególną uwagę zwrócić na zastosowanie odpowiednich repelentów i unikanie pogryzień.
Michał Korczyk jest generalnie przeciwnikiem takiej "ostrej chemii". Przyznaje jednak, że w tym przypadku może się okazać, że zastosowanie mocniejszych repelentów wiąże się z mniejszym ryzykiem niż mnogie pogryzienie przez komary. Dr Domaszewski dodaje natomiast, że trzeba to starannie wyważyć w porozumieniu z lekarzem, bo w przypadku wyjątkowo wrażliwej skóry preparaty odstraszające również mogą powodować podrażnienia i metoda profilaktyczna niespodziewanie staje się źródłem problemów.
O tym, że po kontakcie z komarami konieczna będzie konsultacja lekarska, przekonała się pani Ewa, mama czteroletniego Piotrusia:
Synowi tak bardzo spuchła rączka, że wezwano mnie do przedszkola, bo opiekunka nie była pewna, co się stało. Pomogły leki przeciwalergiczne, a teraz w mieszkaniu montujemy w oknach moskitiery. Myślałam o tym kiedyś, ale na warszawskiej Białołęce, gdzie mieszkamy, od lat nie było komarów. Zjadały je jerzyki, ale chyba się wyniosły.
Rzeczywiście, realizowany od kilku lat w Warszawie program eliminowania komarów w sposób naturalny, za pomocą dzielnych ptaków jerzyków, wydawał się nie tylko przyjazny środowisku, ale przede wszystkim skuteczny. Jeden jerzyk dziennie może upolować od czterech do nawet 20 tysięcy komarów (w okresie karmienia młodych). Niestety, populacja jerzyków w Warszawie w ostatnim czasie drastycznie spadła. Te ptaki, które zostały, uwijają się dzielnie, ale na inwazję to za mało.
O zagrożeniu populacji jerzyków w stolicy uprzedzała już rok temu Monika Klimowicz z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. Komarów było tak mało (także z powodu oprysków), że jerzyki nie miały czego jeść. Obecnie pożywienia jest mnóstwo. Jeśli jednak znowu postawimy na opryski, nie dość, że wybijemy przy okazji owady pożyteczne, choćby pszczoły, to z pewnością nie przysłużymy się zwiększeniu liczebności jerzyków.
Jerzyki Shutterstock
*Dr Michał Domaszewski jest lekarzem rodzinnym, który na co dzień leczy dzieci i dorosłych. Zajmuje się też badaniami klinicznymi leków. Regularnie udziela porad medycznych widzom "Pytania na śniadanie" i internautom - prowadzi bloga: dr Michał jako odpowiedź na zalew nieprawdziwych informacji w internecie.