Mimo że zazwyczaj natura sama doskonale wie, kiedy dziecko ma przyjść na świat i sama wyznacza sobie termin, to nie jest idealna i czasem zawodzi. W takich sytuacjach konieczne jest sztuczne wywołanie porodu. Sztuczne wywoływanie porodu wykonuje się w przypadku:
Prostaglandyny to grupa hormonów zwierzęcych, ich podawanie stanowi jedną z metod wywoływania porodu. Po tę metodę sięga się zazwyczaj w sytuacjach, gdy szyjka macicy nie jest dość dojrzała. Jej dojrzałość określa tzw. skala Bishopa. Jeśli kobieta uzyskała wynik pięć lub niższy konieczne jest działanie ze strony lekarza prowadzącego poród. Podanie hormonów sprawia, że w szyjce macicy wzrasta aktywność kolagenazy. Substancja ta rozbija kolagen, z którego zbudowana jest szyjka macicy. Prostaglandyny podaje się dożylnie lub miejscowo - bezpośrednio do kanału szyjki macicy. Żel prostaglandynowy podawany do kanału szyjki macicy powoduje jej dojrzewanie.
Taki sposób indukcji porodu nie jest wskazany u kobiet, które chorują na astmę oskrzelową, jaskrę, nadczynność tarczycy, wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego i ostrymi infekcjami.
Żel z prostaglandynami aplikowany jest do kanału szyjki macicy wtedy, gdy kobieta nie reaguje na kroplówkę z oksytocyną. Dzięki hormonom wywołuje się skurcze macicy oraz stymuluje szyjkę do rozwierania się. Jeśli to nie pomaga, czasem stosuje się masaż szyjki macicy. W sytuacji gdy dalej nie ma reakcji konieczne może być przebicie pęcherza płodowego lub - w ostateczności - wykonanie cesarskiego cięcia.
Dzieci, które zbyt długo przebywają w łonie matki, są zazwyczaj szczuplejsze od noworodków urodzonych w terminie. Dzieje się tak, ponieważ maluchy zaczynają zużywać własne nagromadzone przez kilka miesięcy zapasy tkanki tłuszczowej. Noworodki urodzone po terminie mają też zazwyczaj dłuższe paznokcie. Ich skóra często się łuszczy - zwłaszcza na stopach i dłoniach - ponieważ mają małą ilość mazi płodowej, która chroni skórę przed wysychaniem. Takie noworodki wymagają uważnej kontroli poporodowej, ale z reguły rozwijają się prawidłowo.
Najpopularniejszą metodą wywoływania porodu jest podawanie kroplówek z oksytocyną, ale nie jedyną. Poza wspomnianymi już masażem szyjki macicy, przebiciem pęcherza płodowego stosuje się jeszcze lewatywę. Mimo że uchodzi za jedną z najskuteczniejszych i najbezpieczniejszych, zarówno dla matki i dziecka, metod wywoływania porodu, to coraz częściej się od niej odchodzi. Wynika to z niechęci przyszłych mam do wykorzystania tego sposobu indukcji porodu. Już sam poród jest dla nich wystarczająco stresujący i krepujący, że wykonanie lewatywy w ogóle nie wchodzi w grę.
Jednak warto rozważyć tę metodę i zastosować czopek glicerynowy. Zalegający w jelitach kał może utrudnić dziecku przechodzenie przez kanał rodny. Jednocześnie może być on źródłem zakażenia, a dla tak małego i nieodpornego jeszcze organizmu każda infekcja może być bardzo niebezpieczna. Warto zaznaczyć, że czasem sama natura rozwiązuje ten problem i tuż przed rozpoczęciem klasycznej akcji porodowej funduje kobiecie biegunkę, właśnie po to, aby poród był łatwiejszy.
U części kobiet akcję porodową przyspiesza stymulacja sutków. Ich drażnienie aktywuje wydzielanie naturalnej oksytocyny, a tym samym aktywuje poród. Niestety ta metoda nie zawsze działa i nie u każdej kobiety przyniesie oczekiwane rezultaty. Indukowanie porodu w ten sposób będzie miało rację bytu tylko w przypadku tych pań, które mają bardzo wrażliwe sutki i ich stymulacja podczas seksu kończy się niemal orgazmem. Taki masaż może wykonać sama rodząca lub jej partner.