Zanim drgające powietrze zamieni się w dźwięk musi przejść długą drogę. W pierwszej kolejności musi przejść przez ucho zewnętrzne (małżowinę), następnie na swojej drodze spotyka ucho środkowe i wewnętrzne. To ostatnie z punktu widzenia słuchu jest najważniejsze. W jego obrębie znajduje się receptor obwodowy zmysłu słuchu i tu zaczyna się droga impulsu elektrycznego, który trafia to mózgu, który potrafi nazwać i zlokalizować dźwięk. Uszkodzenie tych delikatnych struktur może doprowadzić do całkowitej głuchoty.
Słuch to bardzo delikatny zmysł, który łatwo uszkodzić. Co gorsza, bardzo często psujemy go na własne życzenie. Czego nie lubią nasze uszy? Przede wszystkim ludzki słuch bardzo źle znosi wszelkie hałasy. Szacuje się przez przekroczenie 85 decybeli (dB) prowadzi do stopniowego i trwałego uszkodzenia słuchu. Niestety, o naruszenie tych norm nietrudno. Hałas w wysokości 110 dB generuje miejska ulica w godzinie szczytu. 120 dB to głośne słuchanie muzyki, przelatujący samolot, odgłos pracującej kosiarki.
Co się dzieje kiedy wystawiamy słuch na taki hałas? W pierwszej kolejności dochodzi do bardzo drobnych uszkodzeń kosteczek słuchowych umiejscowionych w uchu wewnętrznym. Aby chronić się przed hałasem kosteczki słuchowe zaczynają pokrywać się dodatkową warstwą chrząstki. Niestety, stają się przez to mniej ruchome i elastyczne, co bardzo utrudnia przesyłanie impulsów do mózgu. Proces ten postępuje i co gorsza, nie da się go odwrócić.
Ale nie tyko hałasy mają wpływ na to, jak słyszymy. Okazuje się toksyny czy zanieczyszczone powietrze mogą przełożyć się na jakość tego zmysłu. Co szkodzi? Przede wszystkim metale ciężkie, dwusiarczek tlenku węgla i dwutlenek węgla występujące w miejskim smogu, po dym nikotynowy.
Słuch mogą uszkadzać także źle lub nieleczone wcale choroby uszu, zapalenie zatok, gardła, krtani także mogą osłabić słuch. Bardzo niebezpieczne może być zaniedbanie zapalenia skóry przewodu słuchowego. Schorzenie wywoływane jest przez bakterie lub grzyby. Problem dotyczy bardzo często osób, które nie dbają o higienę uszu.
Problemy ze słuchem mogą towarzyszyć także zapaleniu opon mózgowo-rdzeniowych, urazom głowy czy stosowaniu niektórych leków. Zdarza się, że pogorszenie się słuchu ma związek z układem krążenia. Nadciśnienie czy problemy z prawidłowym przepływem krwi mogą prowadzić do częstych i silnych skurczów naczyń przewodzących krew do mózgu, które sąsiadują z uchem wewnętrznym. Skurcze usztywniają przewody słuchowe, a tym samym blokują przepływ dźwięków.
To, że słuch przestaje działać jak należy często długo nie daje się zauważyć. Z czasem chorzy przestają reagować na wysokie tony. W kolejnym etapie zaczynają się problemy ze zrozumieniem tego, co mówią do nich inni. Ogromna większość chorych nie zdaje sobie sprawy, że ma problem, dopiero po sugestii najbliższego otoczenia zaczyna szukać pomocy, chociaż są i tacy pacjenci, którzy nie chcą przyznać, że nie dosłyszą i nie robią absolutnie nic, aby zawalczyć o swój słuch i cieszyć się nim jak najdłużej. Zdarzają się sytuacje, że coraz większa izolacja od świata sprawia, że chorzy popadają w depresję. Do najbardziej charakterystycznych objawów tego, że słuch zaczyna szwankować są:
Najczęściej wykonywanym badaniem jest audiometria. Test przeprowadzany jest w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu lub kabinie. Pacjent nakłada słuchawki, a osoba wykonująca puszcza dźwięki, zaczynając od tonów wysokich po bardzo niskie. Zadaniem pacjenta jest wciśnięcie guzika, gdy usłyszy dźwięk. Dopiero na tej podstawie lekarz może ocenić rodzaj uszkodzenia i zaproponować np. aparat słuchowy. Niektóre z nich są praktycznie niezauważane, bo są bardzo małe i umieszczane w przewodzie słuchowym. Większe można założyć za ucho, a specjalną wkładkę umieszcza się w małżowinie. Warto zaznaczyć, że aparat dobiera się indywidualnie do każdego pacjenta tak, aby spełniał jego potrzeby. Część aparatów można dostać nieodpłatnie, bo są refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
To również może cię zainteresować: