Szyszynka , w różnym stopniu, jest związana z działaniem wielu hormonów.
Wydzielana przez nią melatonina steruje naszym zegarem biologicznym. Serotonina umożliwia nam apetyt na szczęście. Wazopresyna reguluje gospodarkę wodną. TSH (hormon tyreotropowy) to strażnik tarczycy. Kortyzol, potocznie zwany hormonem stresu, wpływa także na wiele przemian metabolicznych. Oksytocyna jest niezbędna przy akcji porodowej, ale jak wszystkie wcześniej wymienione substancje spełnia i inne, złożone funkcje.
Nic zatem dziwnego, że przed wiekami szyszynka uchodziła wśród lekarzy za "siedzibę duszy człowieka", a i dzisiaj bywa, że przypisuje się jej magiczną moc. O szyszynce łatwiej znaleźć "informacje" na stronach dla "uzdrowicieli" i fanów ezoteryki, niż w medycznych informatorach. Możesz się na przykład dowiedzieć, jak ją powiększyć, by nasilić jasnowidzenie.
A coś konkretniej? Niestety, im więcej badań, tym trudniej o powtarzalne, konkretne wnioski dotyczące funkcji szyszynki w organizmie.
Czytaj więcej na ten temat:
Oksytocyna odpowiedzialna za zakochanie?
Kortyzol i jego rola w organizmie
Szyszynka to bardzo mały twór w mózgu (dokładniej element nadwzgórza). Ok. 170 mg wagi, ok. 10 mm długości rozpala wyobraźnię naukowców. Wiadomo, że, głównie za pomocą wydzielanej w melatoniny, może pobudzać produkcję hormonów układu podwzgórzowo-przysadkowego, zwłaszcza hormonów części gruczołowej przysadki, czyli hormonu wzrostu ( somatotropiny GH), hormonu tyreotropowego (tyreotropiny - TSH) oraz hormonu adrenokortykotropowego (kortykotropiny -ACTH), prolaktyny, hormonu luteinizującego (LH) oraz folikulotropowego (FSH).
Można zrozumieć nadzieje, jakie z nią wiązano. Teoretycznie przecież, umiejętnie stosując melatoninę (tak chętnie wykorzystywaną w suplementach "przywracających dobry sen") można by, nawet w odległej przeszłości regulować poziom wielu hormonów. Niestety, długo jeszcze nie będzie to proste.
Dołącz do serwisu Zdrowie na Facebooku!
Melatonina została odkryta stosunkowo niedawno, bo w latach 50. ubiegłego wieku przez Aarona B. Lernera, amerykańskiego dermatologa, zainteresowanego głównie procesem wydzielania melaniny (melatonina wpływa na ilość tego barwnika w skórze). Późniejsze liczne badania, zarówno na zwierzętach (głównie gryzoniach), jak i ludziach, produkowanej przez szyszynkę melatoniny pod kątem jej wpływu na hormony i neuroprzekaźniki najczęściej nie przyniosły jednoznacznych odpowiedzi.
Okazało się na przykład, że u jednych zwierząt podanie (np. dożylnie, doustnie) określonej ilości melatoniny zwiększało stężenie hormonu wzrostu czy kortyzolu, a u innych, przeciwnie: obniżało. Sprzeczne wyniki osiągnięto także choćby przy badaniach nad związkiem między melatoniną, a TSH. Co więcej: z niektórych wynikało, że związek nie istnieje, bo nie było żadnej reakcji.
Czytaj więcej o przysadce mózgowej
Kolejne badania wykazały związek między działaniem melatoniny, a wiekiem, płcią, porą roku, a nawet porą dnia. Rzecz jednak nie tylko w ilości, ale i wywoływanych reakcjach. Szyszynka nie pracuje tak samo przez całe życie. Z wiekiem ubywa pinealocytów, komórek przede wszystkim odpowiedzialnych za produkcję melatoniny. Jednak nawet zwiększona ilość hormonu (a także obniżona, nawet drastycznie, w wyniku usunięcia gruczołu) u osób dorosłych nie miała wpływu na hormon wzrostu, a u młodych osobników - jak najbardziej. Wniosek prosty: melatonina pobudza produkcję hormonu wzrostu, ale jedynie u organizmów rozwijających się jeszcze. W przypadku innych substancji o wnioski trudniej. Zapewne natura dobrze to pokombinowała, ale naukowcom rozwikłanie szyszynkowych tajemnic zajmie mnóstwo czasu.
Skoki stężenia melatoniny w ciągu doby są znaczące. Komórki szyszynki są ściśle połączone z czopkami i pręcikami w siatkówce oka. Im mniej światła, tym więcej melatoniny, a my stajemy się nie tylko bardziej senni, ale i "na zwolnionych obrotach" pracuje nasz organizm. Zarazem: dzieci rzeczywiście we śnie szybciej rosną, ale o tym wiedzieliśmy i przed odkryciem melatoniny.
Melatonina powstaje z serotoniny (przy udziale licznych enzymów), a ta z tryptofanu. Im mniej melatoniny (jej poziom spada wyraźnie, gdy robi się jasno), tym więcej serotoniny, nieprzypadkowo zwanej hormonem szczęścia. System, z założenia znakomity, może zaburzyć się z różnych przyczyn, stąd popularność leczenia za pomocą tzw. selektywnych inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny (czytaj: Prozac i krewniacy: jak zmienili świat ). To jednak sytuacje skrajne. Zarazem wiele osób odczuwa sezonowo skutki nie najlepszych proporcji między serotoniną, a melatoniną, związanych z niedoborem światła. Już od jesieni coraz silniej odczuwają niedobory światła.
Gdy robi się ciemno, szyszynka wydziela melatoninę. To sygnał dla organizmu, by obniżyć temperaturę ciała i przygotować się do snu. Rano, gdy robi się jasno, jej poziom gwałtownie spada, a my się budzimy. Tak to wygląda w teorii. W praktyce, szczególnie tej jesienno - zimowej, jest zupełnie inaczej: często wychodzimy z domu, gdy jeszcze jest ciemno, wracamy już po zmroku. Jednym słowem: cierpimy na niedosyt światła. Jesienią i zimą poziom melatoniny utrzymuje się na wyższym poziomie niż wiosną i latem. Skutki? Zmęczenie nieuzasadnione wysiłkiem, nadmierny apetyt (i tycie), drażliwość, wreszcie płaczliwość, niechęć do życia, apatia, a nawet bóle brzucha, kręgosłupa, kołatania serca. Nawet sezonowej depresji nie należy lekceważyć. Jeśli jej objawy utrzymują się kilka tygodni, warto wybrać się do specjalisty.
Wcześniej jednak radzimy wypróbować domowe sposoby: długi spacer, by łapać jak najwięcej światła, dieta bogata w magnez, selen, dobre węglowodany (sam tryptofan nie wystarczy: do przekształcenia w serotoninę potrzeba też cukru).
Czytaj więcej na ten temat:
Pokarmy szczęścia, czyli dieta na dobry nastrój
Wielu osobom pomaga "nakarmienie" szyszynki światłem, czyli fototerapia. Do niedawna popularna była przede wszystkim w Skandynawii czy na Alasce. Obecnie i Polacy lubią leczenie światłem. Efekty daje takie o natężeniu nie mniejszym niż 2,5 tys. luksów (domowa lampa świeci z mocą 300-500 luksów). Zwykle dopiero kilka zabiegów przywraca nas do życia. Fototerapię oferują zwykle gabinety odnowy biologicznej, a także niektóre przychodnie medycyny naturalnej. Coraz częściej polecają ją psychiatrzy i neurolodzy. Zarazem, chociaż metoda uchodzi za bezpieczną, jest przeciwwskazana u osób z chorobami oczu, może też wywołać nieprzyjemne reakcje (ból głowy, nudności, mrowienia, etc.). Przed pierwszym zabiegiem warto zatem skonsultować się z lekarzem.