Vabbing. Wsuwanie palców do pochwy groźne dla zdrowia? Bez przesady!

Uwodzenie za pomocą intymnego zapachu nie jest żadnym nowym wynalazkiem rodem z TikToka czy odkryciem seksuolożki Shan Boodram, a metodą stosowaną jak świat światem. Vabbing to tylko modyfikacja. Groźna dla zdrowia? Chyba niekoniecznie, chociaż tak sugerują niektóre publikacje. Jest jednak pewne realne niebezpieczeństwo!

Vabbing, czyli smarowanie się własną wydzieliną z pochwy za uszami i na szyi, ma być skutecznym sposobem przyciągania partnera. Jego nazwa pochodzi od angielskich słów: "vagina" (pochwa) i "dabbing", czyli zbierać. Sporo się o nim mówi dzięki TikTokowi od mniej więcej dwóch lat. Trend zapoczątkowała amerykańska użytkowniczka tego portalu - Mandy Lee. Jej oryginalny filmik o vabbingu zebrał 1,5 mln wyświetleń. Dziś setki naśladowczyń także mogą cieszyć się imponującymi wynikami.

Pierwotną inspiracją dla Mandy i wielu innych kobiet na świecie miała być seksuolożka Shan Boodram, autorka książki "The Game of Desire" (Gra pożądania). Boodram twierdzi, że korzystała z zalet vabbingu od niemal dekady. "Za każdym razem, gdy to robię, czuję się jak zaczarowana bogini" - napisała w książce. Chcecie też spróbować? Warto jednak wiedzieć o paru kwestiach.

Vabbing i cassolette

Pięknie o mocy kobiecej woni piszą autorzy w "Encyklopedii Wiedzy Erotycznej - Afrodyzjaki", która ukazała się w Polsce już w latach 90. XX w., nakładem wydawnictwa "ArtGraf":

Najpotężniejszą bronią kobiety w arsenale seksualnym jest jej własny, naturalny, niepowtarzalny zapach. Jest to połączenie różnych woni - włosów, genitaliów, pach i dosłownie każdego kawałka skóry. Nigdy nie jest on nieprzyjemny, chyba że kobieta nie przestrzega higieny albo nie jest zdrowa.

Według autorów to broń silniejsza od wojennej, która "burzy domy i przewraca trony". Jej moc ponoć najsilniej doceniają Francuzi, określający ten kobiecy arsenał jako "cassolette" (kadzielnica z perfumami).

Współczesny słownik mowy potocznej Francuzów raczej już nie sugeruje, że to ma być wyłącznie zapach naturalny, a raczej mieszanina potu, feromonów, perfum, olejków, itd. Podkreśla się jednak nadal mocne podteksty seksualne. Nie dziwi tak do końca ta modyfikacja. Rynek perfum nie wziął się znikąd i niekoniecznie każdy zapach jest miły dla naszego nosa. Warto jednak pamiętać, by dobierane perfumy zgrywały się dobrze z naszym naturalnym zapachem i go nie zabijały. Jak to zrobić? Trzeba zdać się na własny węch, ewentualnie osoby, która ma być wodzona na pokuszenie. Tu nie ma prostej recepty. Czasem tak jest, że jakiś zapach nam się po prostu podoba, a inny odrzuca. Te same perfumy u koleżanki wydają się znakomite, a nam już po prostu nie pasują. Podczas testowania warto nie używać patyczków czy papierków, które zwykle znajdują się w drogerii, tylko własny przegub dłoni, bo wówczas możemy sprawdzić, jaka mieszanka powstaje w rzeczywistości.

Zobacz wideo

Dlaczego nie wylejesz na siebie butelki perfum?

Jak powyższe ma się do vabbingu? Jest on niczym więcej jak planowanym wzmocnieniem efektu cossolette. Przenosimy zapach intymny w miejsca aplikowania zwykle perfum (szyja, przestrzeń za uszami, pachy) i zakładamy, że tym samym moc będzie z nami. Tymczasem różnie może być.

Na pewno znacie kogoś, kto przedobrzył i z daleka było go czuć teoretycznie dobrą wodą kolońską czy toaletową, a jednak, zamiast przyciągać, udało mu się tylko otoczenie odstraszyć. Z wydzieliną z waginy na skórze może być podobnie. Trzeba bardzo uważać.

Nasz zapach intymny to źródło informacji o stanie zdrowia. Jest ważny dla przedłużenia gatunku. Nieprzypadkowo uważa się, że kobieca woń jest bardziej intensywna i kusząca podczas owulacji. To sygnał dla samców, że mogą właśnie teraz przekazać swoje geny. Ich świadome plany co do ojcostwa w tym momencie odgrywają rolę drugoplanową. Mówimy wciąż o przestrzeni podświadomości, nadal nie do końca zbadanej.

A co, jeśli kobieta ma infekcję czy inne problemy zdrowotne? Zapach się zmienia i uderzenie nim po nosie może po prostu skutecznie odstraszyć zalotników. Zatem, jeśli już planujesz eksperymentować z vabbingiem, to uważaj na dawkowanie wydzieliny na skórze i rób to wtedy, gdy akurat nie przechodzisz infekcji grzybiczej.

Zapach zmienia się z wiekiem. Dla wielu par, które lubią seks oralny, bywa to sporym problemem. Nagle ten rodzaj bliskości przestaje być atrakcyjnym, a niekoniecznie wszyscy potrafią o tym rozmawiać. Okazuje się jednak, że akurat w tym przypadku jest rozwiązanie. Piękny zapach waginy można przywrócić za pomocą estrogenów dopochwowych.

Skoncentrujmy się na technice i zdrowiu

W wielu publikacjach na temat vabbingu pojawiają się ostrzeżenia, że "takie zabawy mogą nawet doprowadzić do niepłodności". Bez przesady. Chyba najwyższy czas skończyć z tym straszeniem kobiet, że dotykanie własnego ciała grozi zasłużoną karą. Jeszcze niedawno od masturbacji miały wyrastać błony między palcami i rozpadać się związki, bo "kobiety, które to robią, nie osiągną satysfakcji z mężczyzną itd."

- Nie jestem ekspertką akurat od vabbingu, ale jako ginekolożka obiektywnie mogę stwierdzić, ze wsuwanie palców do pochwy nie niesie za sobą żadnego zagrożenia dla płodności, pod warunkiem, że ręce są czyste. Warto więc wcześniej je umyć, żeby nie przenieść bakterii chorobotwórczych. Trzeba uważać, żeby się nie pokaleczyć długimi, ostrymi paznokciami, ale to tyle. Cudze palce też nie są niebezpieczne. Wręcz przeciwnie - mogą się przyczynić do odkrywania rozkoszy, szczególnie podczas pieszczenia przedniej ściany pochwy - mówi prof. Marzena Dębska, specjalistka ginekologii i położnictwa.

Więcej o: