Nie pomogło Ministerstwo Zdrowia, prezydent Andrzej Duda wraz z całym zapleczem, NFZ, Rzecznik Praw Pacjenta i Rzecznik Praw Obywatelskich. Sytuacji nie umiał rozwiązać żaden szpital, chociaż Ola szukała ratunku w ponad stu placówkach. Nie dały rady organizacje kobiece. Generalnie z całej Polski płynęły słowa wsparcia i otuchy, z których nie wyniknął żaden konkret. Dzięki czytelnikom Gazeta.pl Ola będzie miała zapewnioną żeńską opiekę okołoporodową, bo tylko o to prosiła.
W poniedziałek 22 listopada, ok. godziny 19. opublikowaliśmy tekst o Oli, która niedługo zostanie mamą. Na samym początku upragnionej ciąży kobieta została zgwałcona. Generalnie poród w pandemii niemal dla wszystkich wiąże się z większym stresem, niepokojem o zdrowie ciężarnej i dziecka. Lęk w przypadku Oli trudno w ogóle zmieścić na klasycznej skali. Kobieta zmaga się z objawami zespołu stresu pourazowego (PTSD), panicznie boi się porodu, więc od kilku miesięcy walczyła o gwarancję sprawowania opieki okołoporodowej przez personel żeński. Do wczoraj bezskutecznie.
Zdesperowana kobieta założyła zbiórkę publiczną, by zapłacić za poród prywatny i pokryć inne, związane z nim koszty. Wydawało się, że ten pomysł również nie przyniesie efektu. Po uruchomieniu wszelkich dostępnych Oli kontaktów na koncie było niewiele ponad tysiąc złotych, ok. cztery procent potrzebnych środków (zobacz zrzut ekranu ze strony zbiórki w naszej galerii).
Gdy tylko tekst pojawił się na stronie Gazeta.pl, stał się cud. Okazało się, że czytelnicy mają dla Oli coś więcej niż dobre słowo. Licznik po prostu oszalał. Po godzinie 21. było już w zasadzie po zbiórce. Pieniędzy wystarczy na poród, na wcześniejszy przyjazd do Warszawy (Ola mieszka 400 km od stolicy) i pobyt do czasu porodu. Będzie też na przyzwoitą wyprawkę dla dziecka.
Pierwsza, na gorąco, zareagowała przyjaciółka Oli, dzięki której w ogóle poznaliśmy tę wstrząsającą historię:
Jest jakaś nadzieja w tym, że Polska i Polacy to jednak nie do końca to samo. Wdzięczność ogromna!
Potem już sama Ola:
Jestem teraz najszczęśliwszą kobietą na świecie. W końcu będę mogła zasnąć spokojnie, nie myśląc o tym, co mnie czeka. Dziękuję Wam, jesteście wspaniali, przywracacie wiarę w ludzi.
Oczywiście poród w godnych warunkach nie rozwiązuje wszystkich problemów Oli. Kobieta będzie musiała uporać się z zespołem stresu pourazowego: dla siebie i dla dziecka, którym trzeba odpowiednio się zająć. Istotne było jednak rozwiązanie problemu palącego, pilnego. Dziecko wkrótce przyjdzie na świat, a Ola jeszcze wczoraj na samą myśl o tym zdarzeniu doświadczała niemal fizycznego bólu.
Jest oczywiste, że Ola nie miała czasu, by czekać aż znajdzie się systemowe rozwiązanie jej problemu. Ma świadomość, że nie jest jedyną i planuje "zmienić tę chorą rzeczywistość w szpitalach". Planuje przygotować odpowiednią petycję. Ma oczywiście nasze pełne poparcie.
Będę walczyła w imię innych kobiet, żeby żadna już nie musiała przechodzić tego, co ja.
Ola uzyskała wczoraj zapewnienia z Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, a dokładniej od dyrektor Biura Pełnomocnika Rządu do Spraw Równego Traktowania Iwony Rzymowskiej, że przyjrzą się sprawie i zastanowią nad sensownymi rozwiązaniami prawnymi w przyszłości (pismo w naszej galerii).
Ola obawia się, że to tylko puste obietnice, my zapewniamy, że będziemy temat pilotować.