Wywiad ukazał się po raz pierwszy w 2019 roku, ale wciąż nie stracił na aktualności. Uwaga: zalecenia zawarte w tym artykule, dotyczące diety, nie są przeznaczone dla osób otyłych (BMI 30 i więcej), chorych. Jak ostrzega dr n. med. Patrycja Wachowska-Kelly w ich przypadku nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, mogą być nawet szkodliwe. Więcej na ten temat:
Życie seksualne kobiet dojrzałych? Brytyjskie badania wykazały, że menopauza to początek jego końca. Już kilka lat po ostatniej miesiączce seksu nie uprawia 88 proc. pań. Przed 65. urodzinami zadowolenie z niego czerpie jedna na 33 kobiety (więcej na ten temat). Raport o życiu seksualnym Polaków profesora Zbigniewa Izdebskiego pozwala wnioskować, że podobnie może być w Polsce. Fizjologia, czy raczej uwarunkowania społeczne, sprawiają, że fizyczna bliskość przestaje sprawiać przyjemność? Czy można coś na to poradzić? Pytamy ekspertkę.
Dr Monika Łukasiewicz: Większość Polek przechodzi menopauzę między 50., a 52. rokiem życia. Jedna na dziesięć kobiet wcześniej, bo już około 45. roku życia, a u jednej na sto występuje tzw. menopauza przedwczesna, czyli jeszcze przed 40. urodzinami. Zwykle już siedem lat wcześniej, więc gdy mamy 43-44 lata, wchodzimy w okres perimenopauzy, a ta może dawać bardzo wyraźne, nieprzyjemne objawy.
- Cykle miesiączkowe stają się nieregularne - najpierw się skracają, a potem wydłużają, bo coraz częściej nie ma owulacji. Często pojawiają się nasilone objawy napięcia przedmiesiączkowego, wahania nastroju, stany depresyjne, a metabolizm dramatycznie zwalnia. Przypominam - to ciągle nie jest menopauza, a już bywa kiepsko.
- Owszem, dlatego jako lekarz jestem zdania, że najczęściej czysta fizjologia jest podstawą problemów seksualnych dojrzałych kobiet. To nie jest łatwy okres w życiu, ale naprawdę można go przejść niemal niezauważalnie, jeśli się odpowiednio przygotujemy. Perimenopauza na to pozwala. Trzeba nad sobą pracować, a będzie łatwiej w kolejnych latach.
- Na początek proponuję zmianę diety i ćwiczenia fizyczne. Seksem zajęłabym się trochę później, bo to czy będzie udany, zależy od naszego ogólnego samopoczucia. Wiele kobiet zgłasza się do mnie z powodu tycia. Dziwią się: jem tyle samo, a tyję. Nie ma w tym niczego dziwnego. Metabolizm zwalnia o połowę, czyli trzeba jeść połowę mniej i jeszcze ćwiczyć.
- Proste rzeczy. Bądźmy jak Audrey Hepburn - stawiajmy na mozarellę z awokado, pomidorami i oliwą. Tak serio - nie jestem dietetykiem, ale sporo na ten temat czytałam i, patrząc na problem od strony fizjologii, wydaje mi się, że akurat w okresie przekwitania modna ostatnio dieta "intermittent fasting" (IF- 16/8) wydaje się być całkiem rozsądną. Spożywamy ok. 1200 kcal w ciągu ośmiu godzin, a przez następne 16 nic nie jemy. Zjadamy dwa, góra trzy posiłki. Odliczając czas na sen, popijając herbatę, kawę, zioła, wodę, można tak funkcjonować - bez wysiłku, bez głodzenia. Organizm nie musi ciągle mielić. Niech trzustka trochę odpocznie, zamiast być ciągle w gotowości i produkować insulinę. W okresie menopauzy u bardzo wielu pacjentek pojawia się problem insulinooporności, bo metabolizm cukrów też jest bardzo wolny. Najlepiej byłoby całkowicie zrezygnować z cukrów prostych. Trudne to - wiem…
- Ile nas, tyle najlepszych diet. Można ją wypróbować, jeśli nie ma przeciwwskazań zdrowotnych, a jej zasady są do zaakceptowania. Sama się tak odżywiam i jestem bardzo zadowolona. Nic na siłę. Zazwyczaj z dręczenia ciała nie ma efektów. Jeśli nie lubisz brokułów, nie jedz ich - postaw na inne, równie zdrowe zielone warzywa. Jedz mniej, zdecydowanie mniej, w takich dawkach i o takiej porze, która ci najbardziej odpowiada. Stawiaj na produkty dobrej jakości - jak najmniej przetworzone, samodzielnie przygotowywane, obfitujące w cenne składniki: tłuste ryby, borówki, kasze... Wiem, że to teraz modne, ale jest naprawdę dobrą modą i lepiej, żeby szybko nie minęła.
Trzeba jednak pamiętać, że takie rozwiązania są bezpieczne dla zdrowych kobiet. Osoby chorujące przewlekle zasady odżywiania zawsze muszą uzgadniać z lekarzem prowadzącym.
- Ćwiczenia fizyczne. Najlepiej zacząć od dziś, bo kiedy już przytyjemy te 10 kilogramów, stracić je w okresie menopauzy będzie naprawdę ciężko. Znowu proponuję proste zasady, choćby robić te popularne ostatnio pięć czy 10 tysięcy kroków**. To jest naprawdę dużo, ale można aktywność fizyczną wpasować w swoje nawet najbardziej zabiegane życie. Wchodzę po schodach na 11 piętro – owszem, zaczęłam, gdy zacięłam się w windzie, ale to nie jest ważne, dlaczego zaczynamy. Jestem w tym konsekwentna i dziś udaje mi się to zrobić bardzo szybko. Generalnie staram się chodzić. Szukam okazji, by wstawać z krzesła. Chcę w przyszłość wejść przygotowana. To samo proponuję pacjentkom - 150 minut ćwiczeń średnio intensywnych na tydzień: pływanie, power joga, szybki spacer... Trzeba znaleźć coś, co się lubi robić. Gdy aktywność sprawia nam przyjemność, to nie wymigujemy się od niej. A z czasem jest coraz łatwiej. Wysiłek fizyczny sprzyja nie tylko produkcji endorfin i nas uszczęśliwia, ale także estrogenów, co przedłuża młodość. Jednocześnie obniża poziom kortyzolu, hormonu stresu.
- Seks to wierzchołek. Wypadowa tego, jak się postrzegamy i czujemy. Lżejsze i radosne możemy znowu poczuć się kobieco. Oczywiście, najpierw musimy zapanować nad hormonalną burzą. Dobre chęci mogą nie wystarczyć.
- Bo w końcu przychodzi ta ostatnia miesiączka, po niej 12 miesięcy bez okresu i bach - mamy menopauzę. Tu się dopiero dzieje. Wykańczają uderzenia gorąca i krępująca nadpotliwość. Pojawiają się zaburzenia snu, więc już od rana jesteśmy zmęczone. Drażliwość i nastroje depresyjne przybierają na sile. Wydaje się nam, że wszystko, co dobre, już się wydarzyło. Kiedyś planowałyśmy, że tyle osiągniemy, a teraz już przestajemy w to wierzyć. To wszystko jest fizjologia, ale my tego nie łączymy. Zaczynamy się na serio martwić. Jeśli jeszcze nasi rodzice chorują lub my zaczynamy chorować, trudno koncentrować się na kobiecości i seksie. To jest naprawdę trudny czas.
- Teoretycznie tak, ale w okresie menopauzy my często po prostu tego seksu nie chcemy. Bez estrogenów pochwa staje się sztywną, pozbawioną nawilżenia rurą. Obniża się też stężenie testosteronu - jajniki przestają go wytwarzać. Kobietom testosteron jest wbrew pozorom również bardzo potrzebny - wpływa na nasze samopoczucie, życiową energię i libido. Po menopauzie nie mamy owulacji, a najczęściej właśnie w pierwszej fazie cyklu i w trakcie owulacji ochota na seks jest większa. Ma to związek z wyższym poziomem estradiolu i testosteronu.
- Mało elegancko powiedziane, ale coś w tym jest. Oczywiście, są kobiety, dla których mężczyźni tracą głowy, gdy te mają 60 lat i więcej. Osobiście znam takie przypadki. W okresie menopauzy często po prostu chcemy być niewidzialne. Same postrzegamy się negatywnie. Nie akceptujemy siebie, a seksu nie pragniemy, tylko wręcz unikamy.
- Sztywność pochwy przy braku pożądania i nawilżenia powoduje ból. Ten bywa tak nasilony, że jest nieporównywalny z tym, czego doświadczają kobiety młodsze. Zwykle po paru próbach już nie chcemy próbować. Co więcej - zmienia się pH pochwy i jej zapach oraz smak. Te nowe często nie podobają się partnerowi, a w przypadku par, które lubią seks oralny, to niemal traumatyczne doświadczenie. Zapominamy często, że niedobór estrogenów dotyka nie tylko samej pochwy, ale też okolic cewki moczowej. Skutek to ból przy oddawaniu moczu, nasilone parcie, a nawet nietrzymanie moczu.
- Jasne. Trzeba uzupełnić hormony. Jeśli tylko nie ma przeciwwskazań, polecam estrogeny do pochwy. Działają fenomenalnie. Przywracają nawilżenie, elastyczność. Wraca ładny zapach i nie ma bólu. Nie pomogą przy ciężkim wysiłkowym nietrzymaniu moczu, ale we wczesnym stadium mogą rozwiązać i ten problem. Naprawdę, estrogeny do pochwy mogą przywrócić godność dojrzałej kobiecie.
Wiele kobiet nawet tego nie próbuje. Po prostu rezygnują z seksu i tyle, a innych dolegliwości nie wiąże ze zmianami w obrębie waginy. A jeśli nawet - zwykłe nawilżanie, niestety, często jeszcze pogarsza sytuację. Jakość seksu się nie poprawia, więc z każdą próbą opór kobiety rośnie. Pochwa pozbawiona estrogenów staje się pergaminowa, odbarwiona, podatna na uszkodzenia. Trzeba ją solidnie odżywić.
- Trochę pomogą, ale receptory dla estrogenów są w pochwie, więc jeżeli nie ma przeciwwskazań, to najlepiej podawać je miejscowo i albo doustnie, albo w postaci plastrów. Są kobiety, którym najlepiej służą plastry z hormonami. Dobrze się sprawdzają w przypadku kobiet otyłych czy w przypadku zwiększonego ryzyka chorób zatorowo-zakrzepowych. Często dobrze jest łączyć terapię doustną (albo plastry) i dopochwową z wykorzystaniem nie tylko estrogenów. Na świecie popularne są w leczeniu atrofii pochwy, czyli tych zmian zanikowych, prasteron (androgen słabszy niż testosteron) oraz ospemifen (tzw. SERM - selektywny modulator receptora estrogenowego), stosowany doustnie. U nas mało się o tę pochwę dba. HTZ wciąż budzi niezdrowe emocje.
- Oczywiście, a lęk pozostał. I boją się…W Polsce nie tylko każdy zna się na polityce, ale na hormonalnej terapii też. Nawet wielu lekarzy ma obawy i odradza pacjentkom HTZ. Ostatnie badania mówią, że ryzyko zachorowania na raka piersi podczas stosowania HTZ jest porównywalne z ryzykiem u pacjentek nieuprawiających aktywności fizycznej, które palą papierosy i nadużywają alkoholu. Ryzyko wystąpienia raka piersi u pacjentek stosujących HTZ szacowane jest na mniej niż 0,1 proc. na rok. Trzeba jednak pamiętać, że rak piersi jest przeciwwskazaniem do stosowania HTZ, a także, że jest dominującym nowotworem, na który zapadają kobiety i stanowi ok 22 proc.zachorowań.
- Tak miało być! Stosowanie hormonów powinno być dodatkową motywacją do regularnych kontroli zdrowia. W trakcie terapii hormonalnej koniecznie trzeba raz na rok robić badania USG piersi i mammografię. Zarazem pamiętajmy, że choroby sercowo-naczyniowe są główną przyczyną śmierci kobiet. W przypadku kobiet przed 60. rokiem życia i tych które rozpoczęły HTZ w ciągu 10 lat od menopauzy, ryzyko wszystkich przyczyn śmiertelności zostaje obniżone. Jednak u pacjentek po zawale, udarze lub przy chorobie zatorowo-zakrzepowej - HTZ nie może być stosowana.
- Papierosy drastycznie przyspieszają menopauzę i odbierają nam urodę. Alkohol to puste kalorie, których nam w tym wieku wyjątkowo nie trzeba, a ponadto w wieku dojrzałym jesteśmy podatne na uzależnienie. Lampka wina i wystarczy. Jeśli ktoś ma ochotę na medycynę estetyczną, nie odradzam. Stosowana z umiarem, połączona ze zdrowym stylem życia, może sprawić, że bardzo długo pozostaniemy atrakcyjne i spełnione.
- Dlaczego nie? Oczywiście są mężczyźni, którzy chcą wiązać się z osiemnastolatkami i to ich wybór. Kobiety dojrzałe czasem też wolą młodszych mężczyzn i w porządku. Trzeba patrzeć na życie realnie. Nie ma gotowego przepisu na szczęśliwy związek. Wyjść za mąż mając 24 lata, urodzić dwoje dzieci, pomalować trawnik na zielono, żyć długo i szczęśliwie? Jeśli ktoś jeszcze wierzy w ten schemat, warto przypomnieć mu statystyki rozwodów. Faktycznie, są takie związki, ale bywa różnie. Czasem namiętność wygasa i łączą tylko dzieci... Podejmując decyzje życiowe, warto wiedzieć, że długoletnie związki są trudne, a życie seksualne z czasem ulega degradacji. Rzadko się o tym mówi, a może przy większej świadomości dbalibyśmy o życie seksualne od samego początku, chociaż tak, jak o kredyt.
* Dr n. med. Monika Łukasiewicz, specjalistka położnictwa i ginekologii oraz specjalistka z seksuologii. W 2010 roku otrzymała tytuł Fellow of the European Committee on Sexual Medicine (FECSM), prestiżową europejską specjalizację z seksuologii. Obecnie w trakcie specjalizacji z endokrynologii ginekologicznej i rozrodczości. Pracuje w klinice leczenia niepłodności-Novum oraz Dębski Clinic. Zajmuje się diagnostyką i terapią par niepłodnych, prowadzeniem ciąży oraz terapią zaburzeń seksualnych - zwłaszcza pochwicą, dyspareunią oraz onkoseksuologią. Szczególną opieką otacza także kobiety z niepełnosprawnością fizyczną i intelektualną. Naukowo pasjonuje się wpływem bisfenolu A (BPA) na płodność męską. Wykładowczyni na sympozjach naukowych w Polsce i na świecie oraz autorka licznych publikacji. Prywatnie lubi języki obce, balet i kocha zwiedzać świat, ale zawsze z małym bagażem…
** Więcej na ten temat: Małgorzata Rzeszutko, 10 000 kroków do zdrowia – podejmij wyzwanie, zdrowie.gazeta.pl, 29.09.15.
*** "O HTZ już bez euforii, ale i bez histerii. Szkodzi czy pomaga? Nie wiemy na pewno! [WYWIAD]", Eliza Dolecka rozmawia z prof. Rafałem Kurzawą, zdrowie.gazeta.pl, 01.12.16