W serwisie www.zdrowie.gazeta.pl temat aborcji farmakologicznej podejmujemy od lat, bo jest istotny z punktu widzenia zdrowia Polek. Obecna sytuacja w kraju wymaga jego systematycznego przypominania, bo zagrożone jest nie tylko zdrowie, ale i życie kobiet. Nikomu nie ułatwiamy przeprowadzenia aborcji. Nie zachęcamy do niej. Respektujemy polskie prawo i obowiązujące przepisy. Te, wbrew "wiedzy" wielu młodych kobiet, już od 1993 roku (a nie od orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego) uniemożliwiają przerywanie ciąży bez wskazań medycznych lub prawnych. W efekcie państwo pozostawia osoby w niechcianych ciążach bez niezbędnej opieki medycznej. Utrudniona jest też swobodna wymiana informacji - choćby komunikowanie, że tabletki poronne są bezpieczne, a za ich stosowanie nie można karać kobiet. W przypadku zastosowania właściwych środków, nie ma możliwości odróżnienia czy poronienie było samoistne, czy wywołane tymi lekami.
Więcej na ten temat w wywiadzie z ginekologiem
Według raportu Instytutu Guttmachera, amerykańskiej organizacji non-profit, działającej w dziedzinie zdrowia reprodukcyjnego, co trzecia osoba w Polsce i Europie przerywa ciążę. Nie zmienia tego restrykcyjne prawo czy brak dostępu do edukacji seksualnej. Wraz z zakazami rośnie ryzyko stosowania niebezpiecznych sposobów przerwania niechcianej ciąży i zagrożenie dla zdrowia kobiety.
Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, będąca organizacją pozarządową, "walczącą o sprawiedliwość reprodukcyjną", przekonuje, że w naszym kraju metoda farmakologiczna stale zyskuje na popularności, gdyż "tabletki poronne mają wiele zalet i niwelują nierówności w dostępie do aborcji". Jednocześnie lawinowo rośnie lęk kobiet przez ewentualnymi represjami za skorzystnie z tej metody w Polsce.
Federacja uspokaja i przypomina:
Skąd w ogóle pomysł, że takie sankcje są możliwe? Według Federacji:
To niestety autentyczne straszaki, z jakimi spotkały się zgłaszające do nas osoby
Policja natomiast ściga polskich sprzedawców tabletek poronnych (nie dotyczy to Women on Web ani Women Help Women, organizacji międzynarodowych, wspierających kobiety chcące w bezpieczny sposób przejść aborcję farmakologiczną). Może więc wezwać na przesłuchanie w charakterze świadka kobietę, która mogła dokonać aborcji. Nie zostaną jej postawione zarzuty. Nie musi udowadnić, że tabletki nie były dla niej, ani że wcale nie przerwała ciąży. Nie można na przesłuchaniu kłamać, ale nie spotka nas też żadna kara, jeśli nie będziemy pamiętać wszystkich szczegółów sprawy. Wolno odmówić składania zeznań, jeśli naraziłyby na odpowiedzialność za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe zeznającą lub osobę jej najbliższą.
Jeśli masz pytania o kary za aborcję, możesz skorzystać z bezpłatnych konsultacji prawnych (zespol_prawny@federa.org.pl, telefon zaufania: 22 635 93 92).
Aborcja farmakologiczna (ang. medical abortion) jest bezpieczną i nieinwazyjną metodą przerywania ciąży, także dla nastolatek. Stanowi alternatywę do metod chirurgicznych (ang. surgical abortion). Jest stosowana nie tylko jako metoda dostępna w domu, ale także w lecznictwie zamkniętym, powyżej 12. tygodnia, również wtedy, gdy zagrożone jest życie matki, płód ma wady, etc. Wtedy jednak wymaga już nadzoru lekarza i czasem dodatkowych czynności medycznych (np. wyłyżeczkowania jamy macicy po poronieniu). To humanitarny i bardziej przyjazny kobiecie sposób przerwania ciąży, praktycznie bez wpływu na przyszłą płodność.
Klasyczne rozwiązania chirurgiczne są powszechne już tylko w legendach środowisk anti-choice czy w podziemiu aborcyjnym krajów Trzeciego Świata. Chociaż nawet tam dociera pomoc dla kobiet i możliwe jest zastosowanie nowoczesnych tabletek. Czasem jednak konieczne są takie zabiegi, na przykład gdy wodogłowie płodu jest tak zaawansowane, że nie ma możliwości zakończenia ciąży przez wywołanie poronienia.
Taka metoda nie ma nic wspólnego z antykoncepcją awaryjną, która jest dozwolonym sposobem zapobiegania ciąży. Ma bowiem inny mechanizm działania i polega na zastosowaniu innych substancji (wszystko o antykoncepcji po stosunku).
Według wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) leki przeznaczone do aborcji farmakologicznej (mizoprostol, mifepriston) powinny być dostępne na poziomie podstawowej opieki zdrowotnej, a świadczenie mogą także bezpiecznie zapewniać położne i pielęgniarki. Wytyczne WHO z 2015 roku określają, że możliwe jest samodzielne przeprowadzanie aborcji farmakologicznej w pierwszym trymestrze ciąży (12-13 tygodni) i sprawdzenie jej skuteczności na własną rękę, bez nadzoru lekarskiego, przy dostępie do odpowiednich informacji oraz opieki zdrowotnej (w razie potrzeby).
Iran, Irak, Afganistan, Zimbabwe... Polska od wielu lat jest na liście krajów, w których, wbrew obowiązującemu prawu, zrzeszenia organizacji kobiecych z całego świata umożliwiają przeprowadzenie nielegalnej aborcji farmakologicznej. Zainteresowane Polki otrzymują legalne za granicą leki, a także możliwość kontaktu online z lekarzem.
To niekomfortowe, zwłaszcza ostatnio, gdy bywały problemy z funkcjonowaniem poczty. Fatalne także ze względów społecznych. W krajach bogatych, nowoczesnych, gdzie aborcja jest legalna, kobieta podejmująca decyzję nie jest pozostawiona samej sobie. Otrzymuje profesjonalną pomoc medyczną, psychologiczną i socjalną. Decyduje sama, ale musi rozważyć wszystkie fakty. Polka, jak kobieta w Ugandzie, zostaje pozbawiona racjonalnego systemu pomocy. Decyzja bywa więc przypadkowa i jej realizacja również.
Aborcja farmakologiczna polega na podaniu doustnie i/lub dopochwowo substancji powodujących zahamowanie rozwoju ciąży oraz wydalenie tkanki ciążowej z organizmu kobiety. Po podaniu leków większość kobiet odczuwa skurcze i krwawienie - podobne do tych, jakie występują w przypadku wczesnego poronienia lub obitej miesiączki.
Aborcja przy użyciu środków farmakologicznych przebiega etapowo i - wedle prawa w wielu krajach - wymaga dwóch wizyt lekarskich. Po zgłoszeniu się do lekarza, pacjentka poddawana jest badaniu, mającemu na celu przede wszystkim określenie stopnia zaawansowania ciąży oraz upewnienie się, że nie jest to ciąża pozamaciczna. Podczas wizyty lekarz przeprowadza również wywiad dotyczący ogólnego stanu zdrowia pacjentki i przebytych chorób. Jeśli kobieta nie cierpi na żadną z chorób, która uniemożliwiałaby przeprowadzenie aborcji metodą farmakologiczną, pacjentce podawana jest pierwsza tabletka. Kobieta otrzymuje również drugą tabletkę, którą aplikuje sobie sama po 1-2 dniach od przyjęcia pierwszej.
Poronienie następuje zazwyczaj w ciągu czterech godzin po przyjęciu drugiej tabletki. Zdarza się jednak, że jej działanie następuje dopiero w ciągu 24 godzin i później. W niektórych przypadkach konieczna jest jeszcze jedna wizyta lekarska i przyjęcie dodatkowej dawki leku.
Aborcja farmakologiczna jest metodą skuteczną w około 97 proc. (jej skuteczność wykazuje nieznaczny spadek wraz ze wzrostem liczby odbytych przez pacjentkę porodów). W przypadku trzech kobiet na 100 poronienie nie następuje lub jest częściowe. Wówczas konieczne jest dokończenie zabiegu przy użyciu metody próżniowej (odessanie zawartości macicy), łyżeczkowania bądź podania dodatkowej dawki mizoprostolu.
Ten sposób przerwania ciąży jest z powodzeniem stosowany od lat przez miliony kobiet na świecie. Powikłania są rzadkie. Najczęstszym z nich jest przedłużające się obfite krwawienie - objawy te obserwuje się u jednej na 100 kobiet. Wśród skutków ubocznych podawanych leków wymienia się: nudności, bóle i zawroty głowy, wymioty, biegunkę, podwyższoną temperaturę ciała.
Aborcja farmakologiczna powstała po to, by zwiększyć bezpieczeństwo kobiet. Są kraje w Azji i Afryce, w których śmierć co drugiej kobiety w wieku rozrodczym pod koniec XX wieku spowodowana była źle przeprowadzoną, nielegalną aborcją. Właśnie o życiu tych kobiet myślano, wprowadzając do obrotu w latach 90. grupę leków, które znalazły zastosowanie, jako aborcja farmakologiczna. Metoda jest rekomendowana przez ONZ i Światową Organizację Zdrowia, gdyż zwykle nie wymaga interwencji lekarskiej lub innych osób, realnie zmniejszając ryzyko zgonu kobiety.
Aborcja farmakologiczna bywa niebezpieczna dla zdrowia kobiety (dotyczy to 2-4 proc.). Zagrożenia są podobne, jak przy poronieniach naturalnych: zdarzają się krwotoki, pozostają w macicy resztki poporodowe, bardzo rzadko powstają stany zapalne. Krwotoki mogą nawet zagrażać życiu. Z grupy kobiet stosujących metodę aborcji farmakologicznej powinny być wykluczone panie chorujące na astmę, gdyż może dojść do zaostrzenia dolegliwości. Także w przypadku alergii na lek reakcja organizmu bywa zupełnie inna, groźniejsza niż zwykle. Każda kobieta, która zdecyduje się zastosować pigułkę aborcyjną, powinna mieć możliwość dostępu do opieki lekarskiej i informacji, na jakie objawy ma zwracać szczególnie uwagę i jak wówczas postępować.
Byłoby idealnie, żeby każda kobieta przed zabiegiem miała wykonane badanie usg, by potwierdzić ciążę i wykluczyć ciążę pozamaciczną. Niezbędne jest też oznaczenie grupy krwi. W przypadku obecności czynnika RH (-) aborcja farmakologiczna może wygenerować w przyszłości wystąpienie konfliktu serologicznego i potrzebne jest odpowiednie zabezpieczenie kobiety przed jego konsekwencjami w postaci leczenia immunologicznego.
Wiele kobiet boi się zgłosić na badania przed przyjęciem leku, a także potem, gdy pojawiają się problemy. To nieporozumienie. Wskaźnik naturalnych poronień wynosi 20 proc. i nikogo nie powinno dziwić, że kobieta poroniła. Obraz kliniczny po poronieniu samoistnym i farmakologicznym jest taki sam. Teoretycznie można stwierdzić obecność leku we krwi (badanie toksykologiczne), ale się tego nie praktykuje. Polka po poronieniu naturalnym, jak i wywołanym lekami, może liczyć w polskim szpitalu na taką samą pomoc i traktowanie.
* Informacje o tabletkach poronnych na podstawie broszury: "Przerywanie ciąży - metoda farmakologiczna", opracowanej przez Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, na podstawie aktualnych danych i wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia, Warszawa, 2020. Konsultacja merytoryczna: lek. Michalina Drejza - rezydentka w trakcie specjalizacji z ginekologii i położnictwa i doktorantka w Pracowni Seksuologii i Ginekologii Wieku Rozwojowego Katedry Perinatologii i Ginekologii Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu i lek. Milena Sęp - rezydentka w trakcie specjalizacji z ginekologii i położnictwa. Absolwentka I Wydziału Lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.