Odroczone rodzicielstwo - czy czeka nas epidemia niepłodności?

Jeszcze niedawno kobieta rodząca pierwsze dziecko po 28. roku życia nazywana była ?starszą pierwiastką?. Obecnie panie pytane o maksymalny wiek na pierwszą ciążę mówią - 42 lata. Odraczanie decyzji o rodzicielstwie pociąga za sobą pewne konsekwencje.

Najpierw trzeba zdobyć wykształcenie, doświadczenie zawodowe, wyszaleć, ustatkować się. O tym, że coś nie gra wiele osób dowiaduje się, gdy zegar biologiczny wskazuje desperacko, że możliwości prokreacyjne organizmu albo zanikają, albo już zanikły.

- Polska należy do grupy państw Unii Europejskiej o bardzo niskiej dzietności - mówił prof. Wojciech Hanke z Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi. Zakłada się, że niepłodność dotyka co 6. parę. Lekarze alarmują: niepłodność to choroba społeczna, o której wyleczeniu możemy mówić dopiero w momencie, gdy na świecie pojawi się żywe dziecko.

- W Polsce obserwujemy zjawisko odroczonej płodności, które skutkuje zmniejszoną dzietnością - przyznaje prof. Hanke. Przesuwający się wiek prokreacyjny stał się wyzwaniem dla współczesnej medycyny rozrodu.

- Obserwujemy wzrost liczby kobiet rodzących po 45. roku życia - informuje prof. Marian Szamotowicz, kierownik Kliniki Ginekologii Akademii Medycznej w Białymstoku, ku pocieszeniu dodając, że odsetek ciąż u kobiet poniżej 18. roku życia zmniejszył się.

Pierwsza ciąża - najpóźniej do 32. roku życia. Po 40-tce za późno na pierwsze dziecko?

Rzadziej zdarzają nam się tzw. "wpadki", częściej odkładamy rodzicielstwo na bliżej nieokreśloną przyszłość. Gdzie jest górna granica? Prof. Wojciech Hanke przytacza badania, w których pytano panie o najpóźniejszy wiek, kiedy kobieta powinna zdecydować się na urodzenie pierwszego dziecka. Jakie odpowiedzi padały najczęściej? Zdaniem ankietowanych ostatni dzwonek na pierwszą ciążę przypada średnio na 32. rok życia. Z kolei na pytanie w jakim wieku kobieta nie powinna już mieć dzieci, uśredniona odpowiedź wskazywała na 42 lata.

Te normy jeszcze niedawno były niższe. Obecnie na powyższe pytania uzyskujemy coraz wyższe odpowiedzi - zwracają uwagę specjaliści. - Tymczasem w starszych podręcznikach medycyny już kobieta po 28. roku życia nazywana była "starszą pierwiastką" - żartuje prof. Szamotowicz.

Zegar odmierza nie lata kalendarzowe, a wiek biologiczny

W przypadku kobiet czas ma o wiele większe znaczenie niż w przypadku mężczyzn. Możemy w uproszczeniu przyjąć, że dwudziestolatka będzie bardziej płodna niż trzydziestolatka, a trzydziestolatka bardziej niż czterdziestolatka. Wiek metrykalny bywa jednak zawodny lub chociażby mało precyzyjny. Dzieje się tak, dlatego że o płodności decyduje głównie jego krewniak - wiek biologiczny. Czasem rozdźwięk między jednym i drugim jest znaczny. Skąd mamy wiedzieć, w jakim miejscu znajdują się wskazówki zegara odmierzające czas kobiecej płodności? Przydatna do określenia tegoż okazuje się tzw. rezerwa jajnikowa.

- Termin "rezerwa jajnikowa" używany jest do określenia zdolności jajnika do udostępniania komórek jajowych, które mogą zostać zapłodnione - tłumaczy prof. Piotr Skałba, Ordynator Oddziału Klinicznego Endokrynologii Ginekologicznej Centralnego Szpitala Klinicznego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. - Liczba obecnych w jajnikach i zdolnych do zapłodnienia komórek jajowych pozwala ocenić rezerwę jajnikową, która z wiekiem progresywnie maleje. Odzwierciedla również tzw. wiek biologiczny i dla specjalistów zajmujących się leczeniem niepłodności jest znacznie ważniejsza niż wiek kalendarzowy - podkreśla.

Jajniki stanowią niejako "banki komórek jajowych", i to od ich zasobności w dużej mierze zależy sukces reprodukcyjny. W ciągu życia organizm kobiety, choćby podczas owulacji, "wydaje" komórki jajowe, a ich zasoby maleją. Puste lub zubożone konto nie rokuje najlepiej dla płodności. Co jeszcze ma znaczenie? Przy ocenie płodności kobiecej bierze się pod uwagę zarówno ilość komórek jajowych, jak i ich jakość - zaznacza prof. Skałba. Dla orientacji można spojrzeć w metrykę. - Jakość komórek jajowych ulega obniżeniu u kobiet w okolicach 35 roku życia. Zjawisko to nasila się natomiast u kobiet przed lub po 40. roku życia, kobiety 45- letnie mogą nadal posiadać dobrej jakości komórki jajowe, chociaż ich płodność jest już niska - relacjonuje.

Supersamiec zawsze płodny- co mówią użytkownicy na forum?

W praktyce najczęściej bywa tak, że w przypadku braku ciąży mimo starań do lekarza trafia kobieta. I dobrze. Jednak warto pamiętać o tym, że pod lupę specjalisty w celu diagnozy powinien trafić także on. Najlepiej jeśli zdarzy się to już po roku bezowocnych prób reprodukcyjnych - twierdzą eksperci. Nie wszyscy mężczyźni są chętni, aby poddać się medycznym procedurom, w tym badaniu nasienia. Konfrontacja z możliwością własnej reprodukcyjnej niemocy może być dla mężczyzny trudnym doświadczeniem.

"Mój partner też nie chciał słyszeć o badaniu - musiałam namawiać go przez kilka miesięcy, przepłakać kilka wieczorów i znaleźć klinikę, do której można było dowieźć próbkę, żeby on osobiście nie musiał tam iść" - wspomina na naszym forum użytkowniczka o pseudonimie "misiu.stefan". "Mężczyzna miał być silny, zdolny - za przeproszeniem - "zrobić dziecko" i być ostoją rodziny. Jeśli okaże się, że ma problem, może się załamać i zwątpić w siebie" - przedstawia męską perspektywę "karolgd". Z drugiej strony niezwerfikowany niepokój dalej ciąży na samoocenie, a w dodatku utrudnia leczenie. Szczególnie, że czynnik męski w niepłodności jest wysoki i wciąż wzrasta.

"Badania wykazały udział mężczyzn w niepłodności w ponad połowie przypadków. Obserwujemy systematyczne obniżanie się jakości nasienia w ostatnim pięćdziesięcioleciu. Zarazem zmienił się zakres norm prawidłowych parametrów nasienia Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) -ostatnia zmiana 2010 roku. To skutek odkryć, że to, co jeszcze niedawno uznawaliśmy za normę, w rzeczywistości może negatywnie wpływać na płodność" - pisze w tekście "Czy rzeczywiście mamy do czynienia z "epidemią" niepłodności męskiej?" dr Paweł Radwan, ginekolog specjalizujący się w andrologii i leczeniu niepłodności w Klinice Gameta.

Diagnoza jej i jego

"Konieczna jest diagnostyka obojga partnerów, nawet gdy stwierdzono już obecność czynnika żeńskiego w przyczynach niepłodności" - podkreśla dr Zbigniew Jabłonowski, lekarz, specjalista chirurgii ogólnej oraz urologii z Kliniki Urologii Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi. W przypadku co czwartej pary z trudnościami prokreacyjnymi przyczyna występuje zarówno po stronie kobiety, jak i mężczyzny. Prawidłowa diagnoza obojga to pierwszy i konieczny krok. Gdy wiadomo, co szwankuje i u kogo, łatwiej jest ocenić szansę na sukces prokreacyjny i tak pokierować leczeniem, aby przyniosło oczekiwane rezultaty w jak najszybszym czasie. A tego nie zawsze mamy pod dostatkiem.

Tekst powstał w oparciu o wypowiedzi ekspertów w trakcie II Sympozjum "Niepłodność - klinika i praktyka" w Łodzi

Chcesz się dowiedzieć więcej, coś Cię niepokoi, zapytaj lekarza

Masz problem natury psychologicznej, coś Cię niepokoi, zapytaj psychologa

Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!

Więcej o: