Uważaj, skąd czerpiesz wiedzę o czerniaku i raku skóry. "Recenzenci suplementów" podszywają się pod ekspertów

To poważna sprawa. Od paru tygodni Akademia Czerniaka wraz z Polskim Towarzystwem Chirurgii Onkologicznej ostrzega, że doszło do "niezgodnego z prawem wykorzystywania treści i logo Akademii Czerniaka oraz jej partnerów". Na stronie kojarzonej z cenionymi od lat akcjami edukacyjnymi i profilaktycznymi dotyczącymi raka skóry jesteśmy zachęcani do zakupu suplementów. Sprawa trafiła już do prokuratury, ale zapewne długo potrwa, nim ktoś zrobi z tym porządek.

W ostatnich latach świadomość, jak poważne zagrożenie stanowią nowotwory skóry, zdecydowanie w Polsce rośnie. Coraz więcej osób decyduje się na diagnozowanie zmian skórnych, wie, czym jest ochrona przeciwsłoneczna, rogowacenie słoneczne czy dermatoskop. Chociaż wciąż nie jest różowo - co kilka godzin ktoś w Polsce umiera z powodu nowotworów skóry - są powody do optymizmu. Polacy mają coraz lepszy dostęp do nowoczesnego leczenia, lekarze staranniej diagnozują pacjentów (nie tylko wskazane zmiany, ale całą skórę), minęła moda na opaleniznę po "solarce". To w końcu musi przełożyć się na poprawę statystyk, które aktualnie wskazują na systematyczny wzrost zachorowań. Z czerniakiem jest jak z każdym innym nowotworem - najlepiej rokuje co do skuteczności leczenia, gdy jest wykryty we wczesnym stadium. W Polsce udaje się pomóc ok. 70 proc. pacjentów. U naszych zachodnich sąsiadów czy w USA ok. 90 proc.

Zobacz wideo

Akademia Czerniaka edukuje

Niewątpliwie spore zasługi w propagowaniu tematu i uświadamianiu zagrożeń mają podejmowane od lat działania Akademii Czerniaka. Akademia jest sekcją naukową Polskiego Towarzystwa Chirurgii Onkologicznej. Powstała z inicjatywy środowiska medycznego i pacjentów, a jej głównym celem jest zwiększenie świadomości społecznej w zakresie czerniaka. Popularyzując wiedzę o tym nowotworze, przyczynia się do upowszechnienia skutecznych metod profilaktyki. Akademia prowadzi również działania zapewniające pacjentom jak najlepszą opiekę w każdym stadium choroby. Patronat nad działaniami Akademii objęły Polskie Towarzystwo Dermatologiczne, Polskie Towarzystwo Onkologii Klinicznej i Polskie Towarzystwo Patologiczne.

Dzięki akcjom Akademii, choćby: "Znamię! Znam je?", wielu Polaków dowiedziało się, na jakie cechy zwracać uwagę, gdy niepokoją nas znamiona na skórze. Proste narzędzia i poradniki udostępniane za pośrednictwem mediów (choćby ABCDE czerniaka) przyczyniły się do tego, że coraz więcej osób zwraca się po pomoc do lekarza w uleczalnym stadium choroby.

Niestety, Akademia Czerniaka ma kłopot. Straciła swoją pierwotną domenę, z której teraz korzystają podejrzani uzurpatorzy. Na stronie dzieją się rzeczy co najmniej dziwne. O co chodzi? Pewnie jak zwykle: o pieniądze. Strona poleca różne "leki naturalne" i suplementy, niekoniecznie, choćby luźno związane z czerniakiem i medycyną kliniczną. Niepokojący jest fakt, że nowi właściciele strony odsyłają potencjalnych nabywców do aptek po swoje specyfiki, ale te ich produktów nie oferują. Są jednak dostępne w sprzedaży wysyłkowej.

Marek Czerniak z Leszkiem Czerniakiem, czyli niewątpliwie ściema

Trzeba przyznać, że nowi właściciele domeny włożyli sporo wysiłku, by uwiarygodnić związek ich działalności z ekspertami Akademii. Nie dość, że posługują się jej nazwą (czy jak kto woli - bardzo zbliżoną), to na stronie nie brakuje publikacji, które nie nasuwają od razu podejrzeń o szwindel. Pełno w nich ogólników, powierzchownego poradnictwa, typowych sieciowych informacji. Szybko jednak trafiamy na materiały, które służą już wyłącznie promocji konkretnych specyfików na: cukrzycę, choroby mięśni, stawów, nadciśnienie, żylaki, hemoroidy, pasożyty etc. Mają być "remedium" na niemal wszelkie ludzkie bolączki. I trzeba słono zapłacić. Przykładowo - tubka maści na hemoroidy kosztuje niemal 200 zł.

Autorom (autorowi) nie brakuje też specyficznego poczucia humoru. Za większością publikacji oficjalnie stoi niejaki Marek CZERNIAK, a w roli eksperta pojawia się Leszek CZERNIAK. Teoretycznie można założyć, że to taka przypadkowa zbieżność i są to osoby faktycznie zajmujące się czerniakiem. Nic z tych rzeczy. "Marek Czerniak" nie tylko czerniakiem żyje. Zachwala wszystkie dziwne specyfiki naturalne oferowane na stronie. I nie przebiera w tytułach. Właściwie wszystkie oparte są na jednej konstrukcji: "nazwa reklamowanego specyfiku + treść: Czy to Oszustwo? Opinie i Efekty". Pytanie retoryczne?

Marek Czerniak zapewnia, że jest profesjonalnym trenerem personalnym i dietetykiem z wieloletnim doświadczeniem w branży. Dziwne to "doświadczenie", gdy po człowieku w sieci ani śladu. Owszem, w Polsce są osoby, które tak się nazywają, ale nie mają "kompetencji" pana "Czerniaka". I nie wyglądają trochę jak Harry Potter, a ten pan "Czerniak" ze strony - owszem.

Sprawa Leszka Czerniaka, "członka sekcji naukowej Polskiego Towarzystwa Ortopedii", przedstawia się jeszcze ciekawiej. Nie dość, że człowiek w sieci praktycznie nie istnieje, trudno zrozumieć, co ta ortopedia miałaby mieć do rzeczy, to przede wszystkim - nie ma takiego Towarzystwa. A jeśli nawet jest, nie reprezentuje środowiska lekarskiego, ludzie z branży o nim nie słyszeli. Podobnie jak o aktorach, którzy niby mają wspierać nową czerniakową akcję. Panowie zapowiadają zresztą kolejną edycję czegoś, o czym jakoś wcześniej nie było słychać.

Nie wiadomo o co chodzi?

Strona ma sztucznie zbudowaną starą historię - daty publikacji sugerują, że teksty powstały kilka lat temu. Teoretycznie to możliwe, ale jeszcze w ubiegłym roku była tu prawdziwa Akademia Czerniaka i zupełnie inne treści. Znamy doskonale tę stronę - wiele serwisów z niej korzystało, niejednokrotnie odsyłając na nią czytelników - do bazy pomocnych zdjęć, poszerzonych opracowań, poradników. Dziś konsekwentnie usuwamy wszelkie ślady, ale nie jest to łatwe. Tekstów na temat czerniaka powstały dziesiątki, wiele z pomocą specjalistów Akademii.

Teoretycznie można pomyśleć, że ktoś, kto jakąś domenę przejmuje, nie musi mieć złych intencji. Wówczas jednak nie zabiega, by mylono go z poprzednikami, nie miesza czerniaka z żylakami odbytu, nie prowadzi sprzedaży "leków naturalnych" na stronie kojarzonej z medycyną klasyczną, firmowanej przez lata przez uznane autorytety medyczne.

Autorzy strony zachęcają, by się od nich dowiedzieć czegoś,  "czego lekarz nigdy ci nie powie". Skorzystałam z tej szansy. Zapytałam przez formularz kontaktowy o niepokojące przejęcie strony, o "Marka Czerniaka", "Polskie Towarzystwo Ortopedii" i specyfiki oferowane na stronie. Nie spodziewam się odpowiedzi.W podobnych przypadkach nigdy nie nadchodziły.

Gdy w ubiegłym roku pisaliśmy o "perłach księżniczki", które zdaniem lekarzy miały stanowić zagrożenie dla zdrowia, przekonaliśmy się, że wyrafinowani przestępcy sieciowi mogą czuć się bezkarni. Jeśli postanowisz podzielić się wiedzą z organami ścigania o podejrzanych praktykach, staraj się nie frustrować. Próba zainteresowania nimi policji czy innych służb to strata czasu. Do takich przykrych wniosków upoważniają nas doświadczenia z dopochwowymi perłami księżniczki.

Akademia Czerniaka ma problem

Naprawdę łatwo się nabrać. Oszuści i specjaliści od sprzedaży wysyłkowej stosują coraz bardziej wyszukane metody, by wciskać nam kit. Dziś rada, by korzystać tylko ze sprawdzonych, znanych stron, nie wystarcza. Trzeba uważać, co się na nich aktualnie znajduje, a wszelkie kwestie związane ze zdrowiem i leczeniem jednak konsultować u  lekarza. W realu. Zresztą - każda uczciwa strona tam cię odeśle, gdy masz problem ze zdrowiem.

Aktualnie jedyna oficjalna strona internetowa Akademii Czerniaka dostępna jest pod adresem www.akademiaczerniaka.org. Na Facebooku sprawdzone treści znajdziesz pod adresem: www.facebook.com/znamieznamje.

- Akademia Czerniaka wraz z Polskim Towarzystwem Chirurgii Onkologicznej podjęły niezbędne kroki, obejmujące m.in. zawiadomienie prokuratury, aby rozwiązać sytuację niezgodnego z prawem wykorzystywania treści i logo Akademii Czerniaka oraz jej partnerów, a także dystrybucji wszelkich wiadomości e-mail, sms i telefonicznych, podszywających się pod Akademię Czerniaka i jej członków - informuje prof. dr hab. med. Piotr Rutkowski, przewodniczący Rady Naukowej Akademii Czerniaka.

Aktualizacja, 31.03.23

A jednak niespodzianka - dostaliśmy lakoniczną odpowiedź ze strony. Nie ma autora odpowiedzi, nic o ludziach i instytucjach, o które pytałam itd. Okazuje się, że to portal, który oficjalnie zajmuje się suplementami, a w jednej zakładce jest o tym nawet informacja.

"Uprzejmie informuję, iż nie podszywamy się pod Akademię Czerniaka, więc ktoś musiał Panią wprowadzić w błąd. Nie korzystamy z ich loga, nie korzystamy z ich treści, nie podajmy się za Akademię Czerniaka. Nasz portal recenzuje suplementy diety. Stosowna informacja jest umieszczona na naszej stronie (...)"

Skracam powyższy cytat celowo, by nie promować adresu "recenzentów suplementów". Konia z rzędem zatem temu, kto wyjaśni, dlaczego taka działalność prowadzona jest na stronie Akademia Czerniaka. Czerniak nie jest suplementem i nie leczy się go suplementami. O braku związku z szanowaną instytucją nie napisano na stronie głównej. Po co tyle podobieństw i publikacji o samej chorobie, skoro oferowane specyfiki są na coś zupełnie innego? Czytelnikom pozostaje po prostu daleko posunięta ostrożność i nadzieja, że prawo jednak znajduje rozwiązania w takiej sytuacji. Pewności nie ma, skoro w Polsce "przedszkole terapeutyczne" może być nazwą własną zwykłego punktu przedszkolnego i ponoć nikt nie jest wówczas wprowadzany w błąd. Pozostaje korzystanie z własnego rozumu.

Więcej o: