Z cukrzycą żyje obecnie na świecie ok. 440 tys. dzieci poniżej 14. roku życia. Jak się szacuje, każdego dnia przybywa kolejnych dwieście. Co roku liczba zachorowań wśród młodych ludzi wzrasta o 3 proc. Podobnie jest w Polsce.
- Pod koniec ubiegłej dekady mieliśmy kilka tysięcy osób poniżej 18. roku życia z rozpoznaną cukrzycą typu 1. Dziś jest to ok. 20 tys. To w chwili obecnej najczęstsza choroba przewlekła w młodym wieku - mówi dr Ewa Pańkowska z Kliniki Pediatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Czym spowodowany jest ten wzrost? Do końca nie wiadomo, choć - jak się podejrzewa - pewną rolę odgrywa niezdrowy styl życia.
Cukrzyca typu 1, zwana niegdyś cukrzycą młodzieńczą, to co dziesiąty przypadek tej choroby. W wyniku uszkodzenia komórek beta trzustki spada wydzielanie insuliny - hormonu, dzięki któremu we krwi utrzymywany jest prawidłowy poziom cukru (insulina sprawia, że glukoza, którą otrzymujemy z pożywieniem, przemieszcza się z krwi do komórek, gdzie służy jako paliwo niezbędne do ich prawidłowej pracy).
Istnieje też cukrzyca typu 2 (to 90 proc. przypadków cukrzycy). W jej przebiegu komórki organizmu stają się niewrażliwe na działanie insuliny, co również sprawia, że stężenie cukru we krwi niebezpiecznie wzrasta. Tę postać choroby dawniej nazywano cukrzycą dorosłych, ze względu na to, że najczęściej pojawiała się dopiero w trzeciej, czwartej dekadzie życia. Ostatnio jednak, jak alarmują eksperci, ta granica wiekowa wyraźnie się obniżyła i na cukrzycę typu 2 zapada coraz więcej ludzi, nierzadko w bardzo młodym wieku. Winna jest głównie epidemia otyłości wśród dzieci i młodzieży.
Na szczęście w Polsce cukrzyca typu 2 przed 18. rokiem życia pojawia się na razie niezmiernie rzadko. Jednak biorąc pod uwagę, że polskie dzieci, podobnie jak ich rówieśnicy z Zachodu, coraz bardziej przybierają na wadze, również u nas problem ten wcześniej czy później się pojawi.
Wróćmy jednak do cukrzycy typu 1.
Niestety, ani na pierwsze, ani na drugie z powyższych pytań medycyna nie znalazła jeszcze odpowiedzi. Wiadomo, że do zniszczenia komórek trzustki produkujących insulinę dochodzi na skutek ataku własnego układu odpornościowego. Co staje się sygnałem do tego ataku? Najprawdopodobniej nie ma jednej przyczyny, jest to wynik działania w tym samym czasie kilku różnych czynników: genetycznych i środowiskowych.
Jeżeli chodzi o geny, naukowcy badają obecnie grupę kilku z nich, które mogą zwiększać ryzyko zachorowania. Wiadomo, że u jednych osób ich wpływ jest silniejszy, u innych słabszy.
- U około 10 proc. dzieci z cukrzycą typu 1 wyraźnie widać rodzinne tło choroby - mówi dr Pańkowska. W pozostałych przypadkach czynniki wrodzone również odgrywają pewną rolę, jednak o chorobie decyduje środowisko. Z badań wiadomo, że prawdopodobieństwo zachorowania zwiększają niektóre wirusy, np. różyczki i cytomegalii. Bardzo ważna jest dieta dziecka. Ze zwiększonym ryzykiem cukrzycy łączono np. fakt karmienia noworodków mlekiem krowim. Potwierdza to dr Pańkowska. - Karmienie dziecka piersią, przynajmniej przez pierwsze sześć miesięcy życia, chroni przed zachorowaniem - mówi.
Istotne jest również nie tylko to, czym karmimy dziecko, ale też to, jak często i jak dużymi porcjami - przekarmianie jest uważane za jeden z czynników ryzyka rozwoju cukrzycy typu 1.
- W praktyce, ale też i z badań naukowych wyraźnie wynika, że dzieci, u których rozpoznajemy cukrzycę, są relatywnie większe od swoich rówieśników - mówi dr Pańkowska.
W odróżnieniu od cukrzycy typu 2, która często rozwija się podstępnie przez długie lata, odmiana typu 1 atakuje nagle, w ciągu kilku, kilkunastu dni, najczęściej w wieku 6-12 lat (choć i ta granica zaczęła się ostatnio przesuwać w dół). Dziecko zaczyna odczuwać silne pragnienie, o wiele częściej oddaje mocz, chudnie i jest wyraźnie osłabione. - Doświadczony pediatra nie powinien mieć problemu z trafnym zdiagnozowaniem tych objawów, choć wciąż zdarzają się sytuacje dzieci trafiających do szpitala dopiero wtedy, gdy pojawią się groźne powikłania, np. śpiączka cukrzycowa - mówi dr Pańkowska.
Moment rozpoznania choroby determinuje całe przyszłe życie dziecka - cukrzyca jest wciąż chorobą nieuleczalną. Terapia polega na podawaniu insuliny. Na szczęście medycyna dysponuje dziś coraz skuteczniejszymi formami insuliny (choć np. tzw. długo działające analogi insuliny w Polsce, jako jedynym kraju Unii Europejskiej, wciąż nie są objęte żadną refundacją) i coraz wygodniejszymi dla chorego sposobami jej podawania.
Oczywiście insulina to nie wszystko - dziecko, a potem dorosły musi do końca życia dbać o właściwą dietę, liczyć kalorie, pilnować zastrzyków z insuliny do każdego posiłku oraz godzin i liczby ich przyjmowania. Nie każdy jest w stanie ten reżim wytrzymać. Co wtedy?
Na pewno ogromną rolę mają tu do odegrania opiekujący się chorymi lekarze. Niestety, różnie z tym bywa.
Z badań pod kierownictwem prof. Jacka Sieradzkiego z Katedry i Kliniki Chorób Metabolicznych Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, przeprowadzonych w ramach programu DAWN (realizowanego w 13 krajach świata, w tym w Polsce), wynika, że lekarze wciąż niewystarczająco motywują pacjentów z cukrzycą do przestrzegania zaleceń zarówno odnośnie do prawidłowego stylu życia, jak i prawidłowego leczenia.
- Rzeczywiście jest problem z rozmawianiem z pacjentami. Polski lekarz z reguły mówi, ale nie słucha, co nie ułatwia nawiązania dobrego kontaktu z chorym, szczególnie tym młodym, w okresie dojrzewania. A to najtrudniejsza grupa wiekowa - pełna buntu, niepokoju. Czasami wystarcza jedno niepotrzebne słowo i rozmowa jest spalona na samym początku - mówi dr Pańkowska.
W Niemczech lekarze diabetolodzy są szkoleni, jak rozmawiać z młodymi pacjentami.
Cukrzyca jest chorobą, której nie można wcisnąć w proste schematy. Nie wystarczy postawienie diagnozy, przepisanie insuliny i do widzenia. To również ogromny problem psychologiczny. Wśród osób chorych na cukrzycę złe samopoczucie, niepokój, epizody depresji zdarzają się nawet dwukrotnie częściej niż wśród innych ludzi. Szczególnie narażeni są ci, którzy mają trudności z utrzymaniem swojej choroby pod kontrolą. - Pojawia się myślenie: "mam zły cukier - to cały jestem zły", dołącza się poczucie porażki, niepokój o przyszłość: "nie dam sobie rady". W takich sytuacjach chory musi mieć możliwość porozmawiania z psychologiem - mówi dr Pańkowska.
Kolejny problem - nietolerancja. - Osoby z cukrzycą, czy to dorosłe czy młode, są niestety wciąż marginalizowane, stygmatyzowane - jako nie w pełni sprawne, mogące sprawiać kłopoty. To nieprawda i trzeba z takimi postawami walczyć. Prawidłowo leczona cukrzyca typu 1 pozwala na całkowicie normalne życie - dziecko czy młody człowiek może brać udział w takich samych formach aktywności jak jego rówieśnicy, uprawiać sporty itd. - mówi dr Pańkowska.
Z badań w ramach programu DAWN wynika, że jeden na sześciu młodych pacjentów z cukrzycą uważa, że w jego szkole nie ma ani jednej osoby, do której mógłby zwrócić się z problemem dotyczącym swojej choroby. Na szczęście sytuacja zmienia się na lepsze. Powstają kolejne tzw. szkoły przyjazne cukrzycy, i to wcale nie jakieś ekskluzywne, ale zwykłe - państwowe.
- Bo tak naprawdę wystarczy, by tylko jedna osoba w takiej szkole - nauczyciel czy pielęgniarka - wiedziała, jak pomóc dziecku sprawdzić poziom cukru czy podać insulinę. To żadna filozofia - tłumaczy dr Pańkowska. Oczywiście, jest w tym i łyżka dziegciu. O ile w trakcie normalnych zajęć wszystko jest w porządku, o tyle przed wycieczką, kolonią czy obozem pojawia się problem. Wciąż dość często zdarza się, że opiekun odmawia zabrania chorego dziecka na taki wyjazd, argumentując, że w razie kłopotów nie będzie wiedział, co robić.
Cukrzyca, jak wiele innych poważnych chorób, wpływa na życie całej rodziny. Różnica jest taka, że wpływ ten trwa przez długie lata. Rodzice, szczególnie matki, popadają w depresję, obwiniają się za chorobę swojego dziecka. Wyraźnie to widać w chwili postawienia diagnozy.
- To dla matki czy ojca moment niemalże żałoby - mieli zdrowe dziecko i je stracili - teraz mają chore, i ono pozostanie chore do końca życia. Paradoksalnie, często zdarza się, że w tych pierwszych chwilach to dziecko łatwiej przyjmuje wiadomość o cukrzycy niż jego rodzice. Dlatego tak ważne jest właściwe poinformowanie wszystkich członków rodziny, czym dokładnie jest cukrzyca, jak się ją leczy, jakie mogą być jej konsekwencje i jakie zagrożenia, np. przedawkowanie insuliny. Tu oczywiście wracamy do tego, o czym mówiliśmy wcześniej - cukrzyca to również ogromny problem psychologiczny i cała rodzina powinna mieć możliwość zasięgnięcia porady nie tylko u diabetologa, ale też u psychologa - mówi dr Pańkowska.