Wcale nienowe. Po prostu kiedyś nie robiono badań ciężarnym w kierunku rozpoznania cukrzycy, co nie oznacza, że jej nie przechodziły. Dopiero po porodzie, jeśli dziecko rodziło się duże (ponad 4 kg), a kobieta albo bardzo tyła w ciąży, albo w ogóle nie przybierała na wadze, można było podejrzewać, że tę cukrzycę przeszła. Testy, które pozwalają ją rozpoznać, obowiązują w Polsce dopiero od 1994 r. Zleca je ginekolog między 24. a 26. tygodniem ciąży.
Statystyki mówią, że występuje ona u blisko 5 proc. kobiet w ciąży, chociaż są regiony Polski, gdzie ten odsetek wynosi kilkanaście procent. Niestety, z roku na rok pacjentek przybywa. Kilkanaście lat temu miałam ich pięć, dziś mam około setki.
Po pierwsze, rzeczywiście coraz więcej kobiet w ciąży zapada na cukrzycę. Między innymi dlatego, że coraz później decydują się na dziecko i źle się odżywiają. Po drugie, wykrywalność cukrzycy rośnie - lekarze i pacjentki są coraz bardziej świadomi. Bywa nawet, że jeśli lekarz nie zleci badania (co, niestety, się zdarza), pacjentka sama wymusza je na lekarzu. I całe szczęście, bo to niebezpieczna choroba i dla matki, i dla dziecka.
Spożywają dużo przetworzonej żywności bogatej w cukier i tłuszcze, np. fast foody, napoje gazowane, słodycze. Jedzą nieregularnie: coś małego rano, potem długo nic i najadają się na noc. To osłabia funkcjonowanie trzustki, zaburza gospodarkę węglowodanową, prowadzi do otyłości, a w efekcie sprzyja pojawieniu się cukrzycy. Nie pomaga stres, który podwyższa poziom cukru w organizmie, a także brak aktywności fizycznej. A ruch naturalnie obniża cukier we krwi.
Nasze organy się zużywają. Trzustka też. Po 35. roku życia już nie jest tak wydolna.
M.in. wielorództwo, czyli urodzenie ponad dwójki dzieci (bo ciąża bardzo obciąża trzustkę matki). Do grupy ryzyka należą też kobiety cierpiące na nadciśnienie i te, które chorego na cukrzycę mają w rodzinie.
Oficjalnie nie uznaje się tego za czynnik ryzyka, ale z moich obserwacji wynika, że te dziewczyny, które stosowały antykoncepcję długo przed zajściem w ciążę, częściej mają cukrzycę ciążową.
Jest jeszcze jedna, niestety, coraz większa grupa ryzyka - kobiety z zaburzeniami żywienia: anoreksją, bulimią, stosujące latami restrykcyjne diety.
Tak. Można nie dopuszczać do otyłości, dbać o zdrowe odżywianie i uprawiać wysiłek fizyczny.
Jeśli znajdujemy się w grupie ryzyka, jeszcze przed zajściem w ciążę powinno się zrobić badania w kierunku rozpoznania cukrzycy. Jeśli wynik będzie zły, taka kobieta od początku ciąży powinna znaleźć się pod opieką diabetologa.
Czym się różni cukrzyca ciążowa od tej zwykłej?
Ciążową nazywamy wszelkie zaburzenia gospodarki węglowodanowej, które po raz pierwszy są wykryte w ciąży. Czyli zarówno te stricte ciążowe, które pojawiły się dopiero na skutek działania hormonów wytwarzanych przez łożysko, jak i te, które oznaczają regularną cukrzycę (niezależną od ciąży), tylko wcześniej niewykrytą. Niestety, jaki mamy typ cukrzycy, możemy się dowiedzieć dopiero po sześciu tygodniach od porodu, gdy ponownie wykonamy test obciążenia glukozą. Jeśli była to cukrzyca ciążowa, wszystko wraca do normy, a jeśli cukry nadal są wysokie, to znaczy, że mieliśmy do czynienia z regularną cukrzycą i należy rozpocząć jej leczenie.
Zwykle nie, bo wahania cukrów są zbyt małe, żeby wystąpiły charakterystyczne objawy, takie jak: wzmożone pragnienie, częste siusianie, zaburzenia widzenia, chudnięcie, grzybica krocza czy inne stany ropne na skórze. Można ją wykryć tylko za pomocą testów z obciążeniem glukozą, gdy najpierw oznacza się poziom cukru na czczo, a później - po podaniu glukozy, i następnie obserwuje się, jak organizm radzi sobie z jej metabolizmem.
Nie. Bo może on być prawidłowy. Tak samo może nie być cukru w moczu. Dlatego te testy są takie ważne.
Dlaczego jedni lekarze zlecają test 50 g, w którym bada się poziom cukru po godzinie, a inni - 75 g, w którym bada się najpierw po godzinie, a później po dwóch?
Ja jestem przeciwniczką testu 50 g, bo daje dużo fałszywie dodatnich i ujemnych wyników. I dlatego uważam, że nie powinno się rozpoznawać cukrzycy tylko na jego postawie. Niestety, ponieważ jest ciągle rekomendowany przez Polskie Towarzystwo Diabetologiczne jako test przesiewowy, wielu ginekologów go zleca. Jest prosty w wykonaniu i można go wykonać na podstawie krwi pobranej z palca, a nie z żyły, a pacjentka czeka tylko godzinę na ponowne pobranie krwi i nie musi się do tego testu przygotować.
Światowa Organizacja Zdrowia stawia wyraźne kryteria: przed wykonaniem pacjentka powinna być przez trzy dni na diecie bogato-węglowodanowej. Dziesięć godzin przed pobraniem krwi z żyły ma być na czczo. A między kolejnym pobraniem krwi na godzinę i na dwie od wypicia glukozy nie może nigdzie chodzić, nic jeść ani pić, tylko siedzieć grzecznie przed gabinetem i czytać książkę.
Na czczo poziom cukru nie powinien przekraczać 110, po godzinie - 180, a po dwóch nie może być wyższy niż 140 mg. Jeśli tak jest, rozpoznaje się cukrzycę.
Ginekolog na podstawie wyniku rozpoznaje cukrzycę, po czym powinien odesłać pacjentkę na konsultację do diabetologa. Jeśli jest to łagodna cukrzyca ciążowa, w której nie trzeba podawać pacjentce insuliny, może ją prowadzić każdy diabetolog, a od biedy i ginekolog, który zna się na zasadach diety cukrzycowej. Ale jeżeli potrzebna jest insulinoterapia, pacjentka powinna być pod opieką diabetologa - specjalisty od cukrzycy w ciąży.
Z tym jest problem. Kiedyś było w Polsce 16 ośrodków opieki nad kobietami w ciąży, ale Ministerstwo Zdrowia je zlikwidowało. Dzisiaj trzeba szukać na własną rękę. W Warszawie są trzy miejsca: szpital na Karowej, na Banacha i Szpital Bródnowski. Przyjeżdżają do nas pacjentki z całej Polski. Robimy szkolenia z diety i opiekujemy się ciężarnymi aż do porodu.
Najpierw zawsze zaczynamy od diety. Bo zdarza się, że na początku cukrzyca wygląda bardzo groźnie, ale po zastosowaniu diety się uspokaja i insulina nie jest potrzebna, a czasem jest odwrotnie - wygląda na łagodną, a po kilku tygodniach okazuje się, że dieta to za mało, i trzeba zastosować insulinę (w Polsce nie stosuje się środków doustnych dla ciężarnych). Najpierw więc jest dieta (przez dwa tygodnie) i samokontrola, a potem decydujemy, co dalej.
Cztery razy dziennie (na czczo i godzinę po każdym głównym posiłku) należy mierzyć poziom cukru za pomocą glukometru, który można kupić w aptece bez recepty lub wypożyczyć od lekarza prowadzącego.
Na czczo poniżej 90. Po godzinie od zjedzenia posiłku dopuszcza się wartość 120 mg. Powyżej już myślimy o włączeniu insuliny. Te kryteria ciągle się zaostrzają. Jeszcze niedawno było to 130 mg, ale ostatnie badania wykazały, że poziom cukru u zdrowych kobiet naturalnie się obniża w czasie ciąży, tzn. że te wartości dla kobiet w ciąży powinny być niższe.
Słodycze to początek. Cukry proste, które trzeba wyeliminować, znajdują się w ciastkach, cukierkach, miodzie, ale także w sokach owocowych i owocach, które można pić i jeść, ale w ograniczonej ilości i też nie wszystkie, np. winogrona, kiwi, owoce suszone są za słodkie. Z soków dozwolony jest pomidorowy. Dobrym wskaźnikiem, co wolno a czego nie, jest tzw. indeks glikemiczny produktów (IG), który mówi nam, jak bardzo wzrasta poziom cukru po spożyciu danego produktu. Im jest on niższy, tym lepiej. Podstawą diety są węglowodany złożone, czyli kasze, makaron, najlepiej razowy, pieczywo na zakwasie, niedosładzane np. karmelem. Duża ilość warzyw, nabiał, ryby, chude mięso - drób bez skóry, chuda cielęcina, wołowina. W tej diecie ważne jest nie tylko to, co jemy, ale jak jemy i w jakiej postaci. Trzeba jeść co 2-3 godziny, o stałych porach, posiłki niezbyt obfite i pamiętać, że każda obróbka żywności, dodawanie ulepszaczy, konserwowanie, oczyszczanie np. ryżu powoduje wzrost IG. Smażenie i potrawy w panierce są zakazane. Także długie gotowanie podwyższa IG, np. gotowane marchewka i buraki nie są wskazane. Najlepiej gotować na parze, grillować lub piec w folii. W ciąży niedozwolone jest stosowanie słodzików i produktów przeznaczonych dla cukrzyków, ponieważ ich wpływ na rozwijający się płód nie został zbadany. I najważniejsze - to nie ma być dieta odchudzająca, trzeba dostarczać organizmowi odpowiednią ilość kalorii, czyli o 300-400 więcej niż przed ciążą, ale zawsze w odniesieniu do należnej masy ciała.
Ale po co? Ta dieta trwa tak krótko, zwykle kilkanaście tygodni, że naprawdę można się powstrzymać. Rzadko się zdarza, żeby pacjentki w ciąży nie przestrzegały diety - są bardzo zmotywowane i zdyscyplinowane, zależy im na zdrowiu ich i dziecka.
Oprócz kontroli poziomu cukru wykonuje się więcej badań USG, aby monitorować stan dziecka i określić jego wielkość. Jeżeli tuż przed porodem okaże się, że dziecko jest bardzo duże, jest to wskazanie do cięcia cesarskiego. Poza tym w takiej ciąży dużo częściej zdarzają się zgony wewnątrzmaciczne zdrowych płodów, dlatego pacjentki powinny być uczulone przez swoich lekarzy, żeby kontrolować ruchy dziecka. Po 35. tygodniu ciąży pacjentka powinna być pod opieką punktu konsultacyjnego w szpitalu i mieć częściej robiony zapis KTG.
Jeśli nie dzieje się nic złego, pacjentka ma wykonywane wszystkie badania, to pozwalamy rodzić naturalnie. Poza tym nie należy tak bardzo przywiązywać się do daty porodu, która jest ustaleniem umownym. Tylko 5 proc. kobiet rodzi dokładnie w tym wyznaczonym terminie. Jednak jeśli ciąża jest już przenoszona, czyli minął 42. tydzień, kładzie się taką pacjentkę na patologię, żeby mieć większą pieczę nad stanem jej i dziecka.
Jeśli pacjentka ma dobre wyniki cukrów, jest pod dobrą opieką ginekologa i diabetologa, cukrzyca jest pod kontrolą, to dziecko powinno urodzić się zdrowe.
Cukier przechodzi przez łożysko. Dziecko od 12. tygodnia życia ma własną trzustkę i produkuje własną insulinę. Jeśli ta trzustka dostaje dużo cukru, to zaczyna produkować coraz więcej insuliny, żeby go przełamać. Insulina jest takim hormonem, który nasila rozwój tkanek, ale hamuje ich dojrzewanie. Dziecko robi się grube, ale ma niedojrzałe organy. Po urodzeniu może mieć zaburzenia oddychania, bo ma niedorozwinięte płuca, dużą żółtaczkę, bo ma niedojrzałą wątrobę. Ma częściej infekcje, niedocukrzenia, bo kiedy odcięta zostaje pępowina, poziom cukru gwałtownie spada, oraz może mieć cały szereg zaburzeń związanych z okresem adaptacyjnym. A nawet jeśli wszystko jest dobrze, takie dziecko jest w pewnym sensie obciążone na przyszłość.
Ryzyko, że jako dorosły człowiek będzie otyłe albo rozwinie się u niego cukrzyca, jest większe niż u dzieci, których matka nie miała cukrzycy w ciąży. Dlatego od małego powinno się dużo ruszać, jeść słodycze z umiarem, a po 40. roku życia powinno zrobić badania kontrolne w kierunku cukrzycy.
W zasadzie tak. Chociaż jeszcze przez kilka dni po porodzie z cukrem we krwi może być różnie. Na pewno nie musi już stosować diety. Najważniejsze, żeby po połogu wykonać test 75 g, który pokaże, z jaką cukrzycą mieliśmy do czynienia.
Na szczęście w dziewięćdziesięciu kilku procentach po ciąży zaburzenia cukru ustępują, ale niestety, po 5-10 latach u części pacjentek rozwija się normalna cukrzyca. Niektóre dane mówią nawet o 50 proc. pacjentek. Dlatego należy te testy co kilka lat powtarzać.