Wirus HSV1, który odpowiada za rozwój opryszczki przenosi się drogą kropelkową, ale można przenieść go także na dłoniach. Zdarza się, że osoby, u których pojawiła się zmiana, rozdrapują pęcherzyki, które wypełnione są płynem zawierającym wirusa. W ten sposób przenoszą go na inną część twarzy lub, co znacznie groźniejsze, do oka lub jamy ustnej.
Medycyna dzieli zakażenia na: pierwotne i nawracające. Do zakażenia pierwotnego dochodzi najczęściej w pierwszych latach życia dziecka (szacuje się, że styka się ono z wirusem ok. piątego roku życia) i bardzo często nie daje żadnych objawów. Powracająca co pewien czas opryszczka to konsekwencja tzw. wtórnego zakażenia, uśpiony wirus aktywuje się np. przy spadku odporności.
Mimo że wirusa można przenieść na rękach, to patogen oznaczony symbolem HSV1 nie wywołuje opryszczki narządów płciowych. Za jej rozwój odpowiada HSV2. Oba wirusy należą do te j samej grupy co wirus wywołujący ospę czy półpaśca.
Wirus odpowiedzialny za rozwój opryszczki wargowej atakuje przede wszystkim skórę lub błony śluzowe wokół ust i nosa. Pierwszym sygnałem, że coś zaczyna się dziać jest swędzenie skóry. W pierwszej fazie rozwoju opryszczki jest też napięta i piecze. Po kilku dniach na wardze pojawiają się malutkie grudki, które zmieniają się bolesne pęcherze wypełnione płynem surowiczym. Następnie (najczęściej po upływie maksymalnie 10 dni) pękają, a na ich miejscu pojawia się bolesna nadżerka. W ciągu tygodnia ranki zaczynają się goić, trzeba jednak pamiętać, że pokrywający je strupek jest bardzo delikatny i łatwo go zdrapać. Lepiej go nie dotykać i pozwolić wygoić się opryszczce, w przeciwnym razie grozi nam zakażenie bakteryjne, a to nie tylko wydłuży leczenie, ale i zwiększa prawdopodobieństwo, że na skórze zostanie blizna.
Wirus HSV1 przenosi się niezwykle łatwo. Wystarczy pocałunek z osobą, u której już pojawiły się charakterystyczne pęcherzyki, napicie się z tej samej szklanki czy butelki, czy użycie tego samego widelca.
Jeśli do tej pory nigdy nie mieliśmy opryszczki wargowej lepiej unikać sytuacji, w których możemy złapać wirusa. Zakażenie i, w konsekwencji, pojawienie się zimna na ustach, może sprawić, że już do końca życia będziemy walczyć z powracającą co jakiś czas opryszczką. U nosicieli wirus kryje się w komórkach nerwowych. Nawet drobne osłabienie, miesiączka, zmęczenie, stres czy spadek odporności może sprawić, że patogen się „obudzi” i zafunduje nam stan zapalny i bolesne pęcherzyki.
W przypadku opryszczki ważne jest szybkie działanie. Jeśli nie chcemy dopuścić do pojawienia się brzydkich zmian, najlepiej jest zacząć gdy tylko pojawi się swędzenie i pieczenie.
Co na opryszczkę? Zmiany wywołane przez wirusa można smarować maścią, kremem lub żelem o działaniu przeciwzapalnym. Tego rodzaju preparaty pomagają nie tylko wyleczyć obecną opryszczkę, ale również łagodzą pieczenie, swędzenie oraz zaczerwienie skóry.
Innym rozwiązaniem mogą być popularne od kilku lat plastry na opryszczkę. Ich zaletą jest to, że są przezroczyste i doskonale kryją nieestetyczną zmianę na skórze wokół warg czy nosa.
Możemy też spróbować walczyć ze szpecącą zmianą domowymi sposobami. Ale przy takiej kuracji trzeba zachować ostrożność. Zamiast pasty do zębów (szczególnie popularne w domowym leczeniu opryszczki są te miętowe), która jedynie schładza, ale nie leczy, lepszym rozwiązaniem będzie posmarowanie chorego miejsca tabletką polopiryny zmoczoną wcześniej w wodzie. Lek ten działa przeciwzapalnie i użyty odpowiednio wcześnie może zapobiec rozwojowi opryszczki. Warto też sięgnąć po maść cynkową, która działa antyseptycznie.
Jeśli mimo leczenia zmiany się utrzymują lub bardzo szybko nawracają dobrze jest skonsultować się z lekarzem dermatologiem i wprowadzić terapię, która wzmacnia odporność organizmu i zmniejsza podatność na tego rodzaju infekcje.
To również może cię zainteresować: