Termoablacja to metoda leczenia, która z pomocą ultrasonografu lub tomografu komputerowego do środka zmiany nowotworowej wprowadza elektrody w kształcie igły. Następnie przez urządzenie przepływa prąd przemienny o wysokiej częstotliwości (300–500 kHz).
Skok temperatury spowodowany wpuszczeniem prądu do zmienionych przez nowotwór tkanek (szacuje się, że wzrasta ona do 45-50 °C) prowadzi do martwicy i całkowitego zniszczenia zmiany. Ten sposób leczenia najlepiej sprawdza się w leczeniu pierwotnych guzów wątroby, a także guzach, które są przerzutami spowodowanymi obecnością zmian nowotworowych w inny narządzie.
Termoablację można wykonywać na kilka sposobów:
Termoablacja zaliczana jest do procedur mało inwazyjnych i większość chorych reaguje na nią bardzo dobrze, do tego trwa znacznie krócej niż klasyczna operacja. Na świecie termoablacja stosowana jest od początku lat dziewięćdziesiątych, do Polski przywędrowała jednak znacznie później. Pierwszy zabieg z wykorzystaniem prądu przemiennego wykonano w 2001 roku w I Klinice Chirurgii Ogólnej Akademii Medycznej w Gdańsku i polegała na usunięciu ognisk nowotworowych, które były umiejscowione w wątrobie.
Obecnie termoablację stosuje się nie tylko leczeniu nowotworów. Od pewnego czasu jeden z jej typów, czyli termoablacja ultradźwiękowa, doskonale sprawdza się ginekologi. Pomaga skutecznie pozbyć się mięśniaków macicy, czyli zmian, które powstają z tkanek mięśniowych macicy i nie mają charakteru nowotworowego. Trzeba je usunąć, ponieważ nieleczone mogą doprowadzić do niepłodności lub mocno utrudnić donoszenie ciąży.
Mięśniaki macicy niemal w 60 proc. przypadków rozwijają się u młodych kobiet (niektóre statystyki mówią, że problem może dotyczyć także 70 proc. kobiet wieku między 40 a 50 rokiem życia). Niestety stosowane do tej pory metody ich leczenia – najczęściej zabiegi operacyjne – nie dość, że nie były skuteczne i nie dawały żadnej gwarancji, że zmiany nie powrócą, to jeszcze, wielu kobietom odbierały szansę na zajście w ciążę i urodzenie dziecka.
Znacznie skuteczniejszym, a przede wszystkim bezpieczniejszym zabiegiem jest termoablacja ultradźwiękowa (doskonale sprawdza się przy dużych zmianach, te mniejsze lub bardzo małe niekiedy usuwa się endoskopowo). Nowoczesny sprzęt używany podczas zabiegu wysyła skupioną wiązkę energii ultradźwiękowej o wysokiej mocy. Przenika ona skórę oraz tkanki miękkie, co prowadzi do miejscowego podniesienia temperatury. Skok temperatury niszczy chore tkanki, nie uszkadzając przy tym tych zdrowych.
Po wykonaniu zabiegu pacjentka może praktycznie od razu wrócić do domu, wcześniej nie było to możliwe i kobieta musiała pozostać przynajmniej jeden dzień na obserwacji. Termoablacja ultradźwiękowa skraca czas rekonwalescencji, ale co najważniejsze niweluje prawdopodobieństwo wystąpienia groźnych powikłań. Dodatkowo po sześciu miesiącach od wykonania zabiegu ustępują wszystkie dolegliwości, które pojawiają się u kobiet z mięśniakami macicy, tj. ból, krwawienia i obfite miesiączki, a guz zmniejsza się o 70-80 proc. Skuteczność zabiegu jest oceniania na 90 proc.
Mimo że taki sposób leczenia mięśniaków jest korzystniejszy zarówno dla pacjentek, jak i dla systemu opieki zdrowotnej, to niestety nie jest refundowany i nie można go wykonać w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia. Kobieta, które się leczyć w ten sposób, musi za zabieg zapłacić z własnej kieszeni. Jego koszt to ok. sześć tysięcy złotych.
To również może cię zainteresować: