Twoja mama czy babcia może i nie wie, co to Facebook, ale aby ulepić pierogi, nie musi ślęczeć nad laptopem, nerwowo przeszukując blogi kulinarne. Przepis od dawna zna na pamięć. Zresztą, kto dziś w ogóle lepi sam? "Może i tak" - westchniesz, ale przy tym martwisz się, że gotuje (i je) zbyt tłusto, za mało się rusza, ma problemy zdrowotne. Co robić? Każde pokolenie ma swoją mądrość. Warto się nią dzielić: dawać z siebie, ale też brać.
W kwestii nawyków żywieniowych każde pokolenie ma coś na sumieniu. Główne grzechy młodszych: wszechobecny pośpiech, szukanie dróg na skróty zamiast czasochłonnego gotowania od a do z, używanie produktów, których skład można rozszyfrować jedynie przy pomocy tablicy Mendelejewa.
Grzech starszych pokoleń: zbyt ciężka kuchnia. W myśl zasady, że ma być "na bogato". Smażenie na dużej ilości tłuszczu, kremy do ciast na maśle, sałatki z majonezem, boczuś. Kiedyś takie rarytasy były wyznacznikiem dobrobytu, dziś kojarzą się głównie z reklamami tabletek na niestrawność.
Zamiast krzyczeć na seniorów, że gotują "za dużo", "za tłusto" i "nie tak", lepiej zachęcić ich do urozmaicenia diety warzywami, zamiany białego chleba na pełnoziarnisty czy smażenia na teflonowej patelni na odrobinie tłuszczu. Błędy dietetyczne starszych często wynikają z niewiedzy albo przekonania, że człowiek potrzebuje do życia więcej pokarmu niż w rzeczywistości. Kiedyś wiedza na temat dietetyki nie była ani tak rozwinięta, ani rozpowszechniona jak obecnie, nie ma co winić seniorów, że jej nie mają. Dziel się tym, co wiesz, ale staraj się raczej zaciekawiać niż narzucać. Dlaczego? A pamiętasz, jak przekonałeś się do czegoś, co ktoś ci wciskał na siłę? Nie? Miałeś tej osoby serdecznie dość? No właśnie.
Dobrym pomysłem może być zorganizowanie rodzinnego obiadu i ugoszczenie bliskich czymś smakowitym i zdrowym, aby mogli się przekonać, że zdrowe nie znaczy niedobre. Być może ryba pieczona w folii okaże się nie gorsza niż schabowy, naleśniki z mąki pełnoziarnistej równie atrakcyjne jak zwykłe, a wiosenna sałatka z winegretem lepsza niż jarzynówka z majonezem. Możesz też urządzić wspólne gotowanie, które będzie okazją do wymiany inspiracji kulinarnych i spędzenia czasu razem. Tym sposobem masz też szansę poznać unikatowe rodzinne receptury, których nie znajdziesz nigdzie w sieci, podpatrzeć, jak robi się makaron czy galaretkę z nóżek. Taka wiedza to skarb. Aż szkoda nie skorzystać.
Z drugiej strony, coraz częściej seniorzy sami z siebie zaczynają interesować się zdrowym żywieniem i chętnie korzystają z nowinek dietetycznych. Możesz podszepnąć im np. że biały cukier do herbaty można zastąpić mniej kalorycznymi i niepodnoszącymi tak poziomu glukozy odpowiednikami jak stewia czy ksylitol. Albo podarować im zdrowy produkt, aby mogli przetestować go we własnej kuchni.
Przyznaj, tobie też często trudno ruszyć się z kanapy i wziąć się za ćwiczenia? Dlaczego by nie nadrobić zaległości w kwestii ruchu wspólnie? Zwłaszcza, że towarzysze ćwiczeń wzmacniają motywację. Trudniej będzie wymigać się, gdy już umówiłeś się z tatą na basen czy z babcią na spacer.
Popularny wśród seniorów jest tzw. nordic walking, czyli marsz z kijkami, który nie dość, że nie obciąża tak stawów jak zwykły chód, to jeszcze angażuje więcej grup mięśniowych i pozwala spalić więcej kalorii. Może spróbujesz z mamą? Uwaga, niektórzy seniorzy zawstydzają młodszych kondycją. Może się okazać, że przy wspólnym treningu to ty dostaniesz niezły wycisk.
Fitness cluby, siłownie, pływalnie często rozrastające się rozmiarów aquaparków - pomijając seniorów z gatunku fitnessowych wyjadaczy, zazwyczaj to jednak przedstawiciele młodszych pokoleń bardziej orientują się "co w trawie piszczy" w tych obiektach. Seniorzy często mają chęć spróbować, ale boją się, że nie będą wiedzieć, co robić: bo do czego służą te dziwne plastikowe "zegarki" na rękę, skąd będę wiedzieć, jak uruchomić bieżnię i co jak stracę na niej równowagę.
Mogą martwić się, że zrobią z siebie pośmiewisko albo wstydzić się, bo myślą, że do takich miejsc chodzą tylko młodzi. Często potrzebują zachęty, ośmielenia, pomocy w przełamaniu się. Dlaczego by nie wcielić się w rolę przewodnika po nowym? I tym sposobem, przemóc się samemu - nie zgrywaj twardziela, obawy to rzecz ludzka, choćby i dotyczyły tego, jak u licha wciśniesz się w strój kąpielowy. Pamiętaj, w grupie raźniej!
Inna opcja - tym razem niewymagająca twojego uczestnictwa - to zajęcia sportowe dedykowane specjalnie dla seniorów, np. aqua aerobik dla seniorów, joga 60+. Takie zajęcia t o nie tylko świetna forma aktywności dostosowanej do potrzeb i możliwości starszych, ale też okazja do nawiązania i podtrzymywania relacji towarzyskich z równolatkami. A te, jak pokazują badania, w zasadniczej mierze wpływają na poziom satysfakcji z życia seniorów i nie zastąpi ich nawet kontakt z najbardziej troskliwymi dziećmi i wnukami.
Pomóż swojemu bliskiemu wyszukać tego rodzaju zajęcia w okolicy. Pamiętaj, seniorzy zazwyczaj nie mają łatwości posługiwania się Internetem (lub sieć jest dla nich czarną magią). Nie mają więc dostępu do informacji, których uzyskanie tobie zajęłoby chwilę. Dotyczy to nie tylko zajęć ruchowych, ale wszelkich innych, np. w pobliskim klubie seniora czy domu kultury. W ofercie dzielnicowych klubów seniora można znaleźć darmową naukę tańca, gimnastykę, grupy teatralne, wieczorki poetyckie, spotkania amatorów gier karcianych. Każdy senior znajdzie coś dla siebie.
Gdy zajęcia są odpłatne, miej w pamięci, że budżet seniorów może nie pozwalać na taki wydatek. Wtedy warto rozważyć wykupienie bliskiemu karnetu, np. w ramach upominku lub w podzięce za pomoc przy opiece nad wnukami czy upieczone ostatnio ciasto.
Z zasady i choćby nawet statystycznie: im więcej lat na koncie, tym bardziej organizm daje znać o swojej niezniszczalności. Z wiekiem najczęściej pojawiają się różne problemy zdrowotne czy niedogodności związane z procesem starzenia, np. pogorszenie widzenia, słuchu. Dobrze, jeśli senior dba o profilaktykę zdrowotną, regularnie się bada i odbywa konieczne wizyty kontrolne. Możesz go o to podpytać, upewnić się, czy nie potrzebuje, by go gdzieś podwieźć czy nawet pójść z nim do przychodni jako wsparcie.
Przecież my dorośli, niezależnie od wieku, mimo że już nie jesteśmy dziećmi, też czasem potrzebujemy kogoś, kto będzie z nami i położy rękę na ramieniu w oczekiwaniu na stresującą wizytę lekarską. Bo a to ciśnienie ostatnio skacze, a to cukier za wysoki i nie wiadomo, co zawyrokuje lekarz. Zdarza się, że seniorowi potrzebna jest pomoc w załatwianiu formalności, rejestracji do odpowiedniego specjalisty. Jeśli tak, odbarcz go, biorąc to na siebie. Być może twoją babcię lekarz odsyła enty raz z kwitkiem, a ona nie potrafi domagać się przysługującej jej opieki zdrowotnej, bo "nie chce robić problemu i przecież wytrzyma". Wtedy warto, byś interweniował i egzekwował jej prawa.
Główna zasada: pytaj seniora, czego potrzebuje. Nie chodź z nim za rękę do lekarza, jeśli tego nie chce, a sytuacja tego nie wymaga. Nie dopytuj codziennie, czy brał leki, jeśli nie masz podstaw twierdzić, że nie jest w stanie zapewnić sobie bezpieczeństwa.
Pomaganie na siłę czy wyręczanie, gdy nikt o to nie prosi, to nie wsparcie, a przekraczanie granic i naruszanie autonomii. Szacunek dla czyjejś godności nie ma ograniczonego terminu ważności kończącego się w jakimś konkretnym wieku.
Jeśli senior jest ciekawy nowych technologii, nie ma przeciwskazań, by ich mu nie przybliżyć. W zależności od jego wieku i stopnia wtajemniczenia, możesz pokazać mu, jak odnajdywać treści o tematyce zdrowotnej w sieci bądź - to dla bardziej zaawansowanych - ściągnąć bliskiemu aplikację na telefon, np. taką, która będzie liczyła kalorie w diecie albo przemierzone kilometry. W klubach seniora niejednokrotnie organizowane są kursy obsługi komputera dla chętnych.
Wszystko pięknie, ale w życiu, jak to w życiu, różnie bywa. Starsza mama albo tata mają swoje zwyczaje - często tak odmienne od twoich, swój charakter i wydawałoby się błahe przywary, które jednak jak nic innego potrafią wyprowadzić z równowagi. Dorosłe dzieci, siłą rzeczy, często mają do rodziców żal, którego rodowód sięga jeszcze dzieciństwa. Zwłaszcza jeśli to dzieciństwo nie należało do łatwych. Relacja dorosły rodzic - dorosłe dziecko jest obciążona bagażem emocjonalnym przeszłości, a wszelkie niewyrażone kiedyś emocje i niezaspokojone potrzeby domagają się uznania (niekoniecznie już przez rodziców, co przez same dorosłe dzieci).
Gdy je tłumimy, tkwimy w idealizowaniu dzieciństwa, nie pojawia się akceptacja płynąca z tego, że czegoś nie dostałem, a coś tak. Że rodzic jest, jaki jest. Z pewnością nie doskonały - choćby dlatego że tacy rodzice nie istnieją. W dorosłych relacjach z dziadkami zazwyczaj jest łatwiej - nie są one tak obciążone. Tak czy inaczej, jako osoba dorosła masz prawo decydować, na co bliski może liczyć z twojej strony, a na co nie. Na twoje towarzystwo, wsparcie emocjonalne, finansowe, cierpliwość, telefon raz na jakiś czas? Warto zadać sobie pytanie "co chcesz dać?" i dawać z poczuciem, że robisz to, bo chcesz i masz ku temu możliwości, nie bo musisz. To zmienia perspektywę, daje poczucie sprawstwa, a często też wzmacnia relację.