Witamina D to wciąż tajemniczy związek. Reguluje tak wiele procesów, że uczeni zaczęli nazywać ją hormonem witaminowym. Każda komórka naszego ciała wyposażona jest w receptor witaminy D. Musi więc ona być nam bardzo potrzebna. Najbardziej znanym objawem niedoboru witaminy D jest krzywica u dzieci, ale w ostatnich latach pojawiły się nowe badania dotyczące jej roli. Naukowe analizy dowodzące ważności witaminy D zasypują ostatnio medyczne czasopisma. Nie sposób wymienić ich wszystkich. Oto kilka najciekawszych.
Ostatnio ukazały się w piśmie "British Medical Journal" wyniki dużego badania (obejmowało ponad milion osób), które dowodzi związku między zachorowalnością na różne schorzenia a poziomem witaminy D we krwi. Z analizy uczonych z uniwersytetów Harvarda i z Oksfordu we współpracy z kilkoma innymi ośrodkami wynika, że u osób dorosłych z niskim poziomem witaminy D występuje o 35 proc. większe ryzyko śmierci z powodu choroby układu krążenia oraz o 14 proc. większe ryzyko zgonu z powodu raka!
Uczeni postawili mocne wnioski - ich zdaniem aż 13 proc. zgonów w USA i 9 proc. w Europie jest związanych ze zbyt niskim poziomem witaminy D w organizmie.
- Można powiedzieć, że niedobór witaminy D zwiększa ryzyko śmierci - uważa dr hab. n. med. Paweł Płudowski. - To nie znaczy, że mając mało witaminy, natychmiast umrzemy. Jednak obniża nam się odporność, zwiększa się zapadalność na infekcje. Grozi nam m.in. osteoporoza czy depresja. Dlatego choć brak witaminy D nie jest dla nas od razu śmiertelny, to owszem, w dłuższej perspektywie ryzyko przedwczesnej śmierci niezależnie od jej przyczyny znacząco rośnie.
Dr Płudowski zgadza się, że niedobór witaminy D jest globalnym problemem zdrowia publicznego: - Ostatnio opublikowane badanie dotyczące społeczeństw Europy Środkowej potwierdza niedobory witaminy D u dzieci, młodzieży, dorosłych i seniorów.
Z doświadczeń prof. Bruce'a Hollisa z Medical University w Karolinie Południowej wynika, że witamina D może mieć wpływ na rozwój neurologiczny dziecka, a także powstawanie jego układu odpornościowego. Związana jest też z podatnością na choroby przewlekłe w przyszłości. Podejrzewa się, że witamina D odgrywa rolę nawet podczas zapłodnienia.
Z kolei według uczonych z McGill University w Kanadzie niedobór witaminy D u matki jest związany z niższą masą urodzeniową dziecka. A badania przedstawione w najnowszym wydaniu pisma "Pediatrics" przekonują, że niski poziom witaminy D u matki podczas ciąży sprzyja próchnicy u dziecka.
Przykłady takich badań można mnożyć. Trudno się więc dziwić, że wielu lekarzy poważnie traktuje niedobory "słonecznego hormonu" i namawia do suplementacji.
Na szerokości geograficznej, na której leży Polska, organizm syntetyzuje witaminę D pod wpływem słońca tylko od maja do września.
Może by nam to wystarczyło, gdybyśmy często przebywali na powietrzu. Ale jak wynika z niedawnego raportu Brytyjczyków, przeciętnie spędzają oni ledwie jedną godzinę tygodniowo na spacerach. Polacy nie różnią się zbytnio od mieszkańców Wysp. Nasz styl życia (garaż - biuro - garaż) powoduje, że mamy ograniczoną tzw. skórną syntezę witaminy D. Poza tym, by była ona optymalna, trzeba przez jakiś czas wystawiać się na pełne słońce.
Witaminę D można również dostarczyć z pożywieniem, ale występuje w małej liczbie produktów.
- Największym jej źródłem są ryby morskie, których jemy zbyt mało. Niestety, są drogie - mówi dr Płudowski. - Żeby zapewnić sobie odpowiednią dawkę witaminy D tylko z diety, trzeba by zjeść kilkaset gramów wątróbki codziennie, wypić kilka litrów mleka lub zjeść kilkadziesiąt jajek. To nierealne.
Pół godziny na słońcu "produkuje" tyle witaminy D co wypicie 200 szklanek mleka.
W niektórych krajach żywność jest wzbogacana w witaminę D. W Polsce - tylko mleka modyfikowane dla niemowląt i małych dzieci, niektóre margaryny. Akurat grupa najmłodszych Polaków jest stosunkowo dobrze zabezpieczona przed niedoborem witaminy.
Gorzej ze starszymi dziećmi, nastolatkami - tu deficyt ma nawet 95 proc. populacji.
Od pewnego czasu w Polsce zalecane są wyższe dzienne dawki witaminy D. Typowa kapsułka z witaminą D zawiera 400-500 jednostek - to zbyt mało. Taka dawka jest niewystarczająca nawet dla kilkulatka.
- Wstępne wyniki pierwszej edycji badania pilotażowego statusu zaopatrzenia Polaków w witaminę D, w którym przebadano około 3 tys. osób dorosłych, wskazały, że mniej niż 10 proc. ma jej optymalny poziom. Stąd wytyczne opracowane przez lekarzy i ekspertów w 2013 r. zalecają stosowanie witaminy D w dawce do 2000 j.m. dla dorosłych, a do 4000 j.m. u osób otyłych. To działania profilaktyczne. W przypadku niedoboru konieczne jest leczenie w dawkach 7000-10 000 j.m. - mówi dr Płudowski. - Praktycznie każdy dorosły powinien przyjmować codziennie witaminę D.
O bezpłatnych badaniach poziomu witaminy D dla dorosłych czytaj na vitrumd3.pl
* Noworodki i niemowlęta - zazwyczaj ustala to pediatra. 400 IU do 6. miesiąca, 400-600 między 6. a 12. miesiącem w zależności od dawki zjadanej z pożywieniem. * Dzieci i nastolatki (1-18 lat) - suplementacja w dawce 600-1000 IU na dobę (zależnie od masy ciała) od września do kwietnia lub cały rok, jeśli w okresie letnim nie można zagwarantować odpowiedniej syntezy witaminy D. * Osoby dorosłe - suplementacja 800-2000 IU na dobę (zależnie od masy ciała) jest zalecana przez cały rok, jeśli nie można zagwarantować w okresie letnim wystarczającej syntezy witaminy D. * Osoby starsze (powyżej 65 lat) - powinny zażywać dawkę 800-2000 IU cały rok ze względu na pogarszającą się z wiekiem skuteczność syntezy witaminy D. * Uwaga! Osobne wytyczne są też ustalone dla kobiet w ciąży i karmiących piersią, osób z grup ryzyka niedoboru witaminy D (np. wcześniaków), osób z otyłością, osób pracujących w nocy i o ciemnej karnacji. Wszyscy oni wymagają większych dawek witaminy D, ale to już powinien ustalić lekarz na podstawie wytycznych. Suplementacja witaminy D zalecana jest także osobom pracującym przez wiele godzin w pomieszczeniach czy samochodach, osobom z astmą i przewlekłą obturacyjną chorobą płuc, leczonym lekami steroidowymi, z osteoporozą, ludziom stosującym filtry przeciwsłoneczne (w Europie mogą zmniejszyć syntezę witaminy D w skórze o 90-95 proc.). * Najważniejsze jest jednak przebywanie na słońcu. Według zaleceń powinniśmy eksponować bez filtrów 18 proc. powierzchni ciała przez połowę czasu minimalnej dawki rumieniowej (niewielkie zaczerwienienie skóry po 24 godzinach od ekspozycji). Co to oznacza? Należy wystawiać na słońce nagie ramiona i nogi przez 15 minut dwa, trzy razy w tygodniu. Najlepiej między godziną 10 a 15. Oczywiście trzeba pamiętać, że nadmierne opalanie się zwiększa ryzyko raka skóry. Nie wystawia się na taką ekspozycję niemowląt do 6. miesiąca życia. Uważać na słońce muszą też osoby o bardzo jasnej karnacji i rudych włosach.