Mówi się wręcz, że leczenie ortodontyczne poprzez działanie na staw skroniowo-żuchwowy jest przyczyną jatrogennych zmian w stawie, czyli zmian związanych z samą terapią. Dzieje się tak, kiedy lekarz postawi niewłaściwą diagnozę i zastosuje niewłaściwy aparat. Nie powinno się to zdarzyć specjaliście, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że niektórzy lekarze beztrosko podejmują się leczenia we wszystkich działach stomatologii. Mogli się skusić wyższymi zarobkami. Ci lekarze kończą nawet jakieś kursy, które są zwykle bardzo drogie, zapoznają się z techniką wykonywania aparatu ortodontycznego i wydaje się im, że wszystko potrafią. Ale tak nie jest. Aparat jest tylko środkiem do celu, nie wystarczy włożyć go pacjentowi do ust. Trzeba go średnio co dziesięć dni aktywizować, czyli dostosowywać siłę nacisku do zaplanowanych przemieszczeń zębów. Jeśli się tego nie robi, konsekwencje mogą być opłakane. Przede wszystkim pacjent nieprawdopodobnie cierpi, boli go okolica ucha i cała połowa twarzy jeszcze długo po zdjęciu aparatu. Czasem pacjenci leczą się latami u neurologa, nie zdając sobie sprawy, że zawinił niewykwalifikowany ortodonta, zmieniając ustawienie głowy stawowej w stawie skroniowo-żuchwowym. Na szczęście w wielu przypadkach za pomocą właściwie dobranego aparatu potrafimy odwrócić szkody, które wyrządził tamten lekarz. Tak więc decyzja o rodzaju aparatu i sposobie jego stosowania musi być zawsze szczególnie rozważna. Jeśli mówimy, że powodzenie w leczeniu ortodontycznym zależy od wieku pacjenta, nasilenia i rodzaju wady, to w równym stopniu zależy też od umiejętności lekarza. I trzeba sobie jasno powiedzieć, że w sytuacji błędnego rozpoznania i źle dobranej metody leczenia zarobi po prostu adwokat. Świadomość praw pacjentów w społeczeństwie polskim z roku na rok rośnie.
Dane tu przedstawione mają jedynie wartość informacyjną i nie mogą zastąpić indywidualnej porady lekarskiej.