Żmija zygzakowata (łac. Vipera berus) kocha słońce. Jako gad, czyli zwierzę zmiennocieplne, chętnie wygrzewa się w jego promieniach. By to zrobić, musi wyleźć z kryjówki. Stąd tak łatwo w upalne dni o spotkanie oko w oko nawet na turystycznej ścieżce.
Chociaż ukąszenie żmii bywa zabójcze, dla dorosłego, zdrowego człowieka w zasadzie nie musi być bardzo groźne. Ponieważ jednak jej jad zawiera toksyny uszkadzające komórki ludzkiego organizmu, w tym ściany naczyń krwionośnych, a także sprzyja niebezpiecznym dla życia zatorom, standardowa procedura polega na podaniu surowicy, zawierającej pakiet gotowych przeciwciał. To pozwala na neutralizację szkodliwych substancji i zatrzymanie rozpadu tkanek. Zasadniczo czas na podanie surowicy to 24 h. Lekarze wiedzą jednak, że bezpieczny okres wyraźnie się skraca w przypadku małych dzieci (już sama mniejsza masa ciała sprawia, że straty wyrządzane przez toksyny są większe), u osób uczulonych, zagrożonych wstrząsem anafilaktycznym (a przecież nie wiemy, kto na jad jest uczulony), starszych, z chorym sercem, osłabionych. Stąd bezwzględne zalecenie, by osobę ukąszoną jak najszybciej przewieźć do szpitala, w celu podania jej surowicy.
Jak groźna żmija wygląda? Skoro w bytowskim szpitalu, według jego rzeczniczki, średnio 6 razy w roku udzielana jest pomoc osobom ugryzionym przez żmiję, pracujący tam lekarze powinni wiedzieć. Można jednak co do tego mieć wątpliwości. Według matki dziewczyny lekarz nie udzielił we właściwy sposób pomocy, gdyż poddawał w wątpliwość informację pogryzionej, że żmija była czerwona. Czerwona żmija nie istnieje? Akurat!
Fakt, w Polsce większość osobników żmii zygzakowatej ma szary lub brązowy grzbiet, z wyraźnie zaznaczoną zygzakowatą czarną wstęgą ciągnącą się od karku do końca ogona. Jednak, uwaga, grzbiet bywa srebrzysty, żółtawy, oliwkowozielony, niebieskoszary, a nawet pomarańczowy, czerwonobrązowy lub miedzianoczerwony. Ubarwienie żmii jest zmienne. Od kilku lat wskazówką przestała być także słynna pręga, zygzak, któremu wąż zawdzięcza nazwę. Zdarzają się bowiem i osobniki melanistyczne, zupełnie czarne (te prawdopodobnie przywędrowały do nas z Ukrainy).
Interesująca różnorodność, ale to niedobrze dla nas, niedobrze dla żmij i ich nawet dalekich krewniaków. Chociaż żmije są pod ochroną, w górach często łatwo się przekonać, że nie ma dla nich litości. "Dla bezpieczeństwa" zabija się wszystko, co pełza i zbliży się do człowieka: zaskrońce, nawet beznogie jaszczurki, czyli padalce. Czasem oberwie się i salamandrze. Nic dziwnego, że gady są w Polsce na wyginięciu.
Oko żmii ma charakterystyczną pionową źrenicę. Płaska głowa o trójkątnym zarysie jest wyraźnie oddzielona od reszty ciała. Łuski na głowie tworzą wzór przypominający litery X, Y lub V. Kto jednak przygląda się atakującemu gadowi, który zwykle zaraz potem ucieka?
W szpitalu w Suchej Beskidzkiej (woj. małopolskie), w którym często udziela się pomocy osobom ugryzionym przez żmije, wspominają do dziś górala, który węża w słoiku przywiózł na ostry dyżur. Może się bał, że nie dostanie surowicy?
Jak zapewniają jednak ratownicy medyczni i lekarze to była niepotrzebna nadgorliwość. Surowicy nikt nie oszczędza i zasada jest jedna: podaje się ją wszystkim, nawet wątpliwym ofiarom, jeśli są jakiekolwiek przesłanki, że do ugryzienia doszło. A to jest akurat proste: pozostaje ślad po ugryzieniu.
Dlaczego zatem dziewczynka w Bytowie jej nie dostała? To na razie pozostaje tajemnicą nawet w samym szpitalu.
Gdzie żmiję można spotkać? Żmija zygzakowata to prawdziwa Europejka. Występuje w Rosji, aż po Syberię, w Skandynawii, we Francji, we Włoszech. świetnie przystosowuje się do zmiennych warunków pogodowych: gdy jest gorąco, wypełza na kamienne zbocza, gdy zimno i plucha, chowa się pod kamieniami, w norach gryzoni, ale i w składzikach drewna, między korzeniami drzew.
Lubi bytować na łąkach, ale przede wszystkim w wysokiej trawie. Gdy pamiętamy o jej regularnym koszeniu, gady nie podpełzną raczej blisko domu. A jeśli nawet - nie pozostaną przynajmniej niezauważone.
W Polsce żmiję można spotkać w każdym lesie, stąd zalecenie, by zawsze, bezwzględnie nosić wysokie, pełne buty.
Oczywiście są regiony, gdzie żmij jest więcej i ostrożność jest szczególnie zalecana. Od lat żmije pojawiają się masowo na Podbeskidziu, w Tatrach, Sudetach, sporo ich jednak i na Pomorzu, Podlasiu. W ubiegłym roku wyjątkowo dużo żmij atakowało turystów w okolicach Babiej Góry. Gady były dorodne i miały sporo jadu (jego ilość, a zarazem szkodliwość ukąszenia, też jest różna, jak ubarwienie), dlatego wiele osób wymagało hospitalizacji. W tym roku do szpitala w Suchej Beskidzkiej zgłosiły się dopiero dwie ugryzione osoby. Obie w dobrym stanie, nie wymagające leczenia szpitalnego. Po podaniu surowicy mogły wrócić do domu. Specjaliści jednak wiedzą swoje- sezon się jeszcze nie kończy...
Aktywny atak na człowieka? Chyba w filmach amerykańskich. Żmije schodzą nam z drogi, jeśli tylko mogą. Przypadek "jednej takiej spod Limanowej", co to przed ludźmi nie zwiewała, stał się podstawą lokalnej legendy. Chociaż pewnie było to o świcie i zdrętwiała po nocy żmija po prostu uciec nie była w stanie. Legenda jednak została...
Owady, ślimaki, drobne gryzonie, pisklęta - to jadłospis naszego jedynego jadowitego gada. Nas nie ma w menu. Dla żmii, która zwykle nie ma więcej jak 70 cm długości jesteśmy za duzi, niestrawni. Niechciani intruzi, których, słusznie!, się boi.
Czemu więc kąsa? Bo się broni. Zwykle ostrzega nas syczeniem i się oddala. Kiedy jednak na nią nadepniemy, spróbujemy ją odstraszyć (np. kijem), może ugryźć.
Zatem, jeśli chcesz uniknąć przykrości związanych ze spotkaniem gada, pamiętaj:
- gdy widzisz żmiję, wycofuj się powoli, nie panikuj, nie zaczepiaj jej. Jest wówczas szansa, że nie dojdzie do konfrontacji.
- nim gdzieś ulokujesz tyłek, sprawdzaj, na czym siadasz. Chciałbyś, by ktoś ci usiadł na głowie? Żmija też nie chce.
- buty za kostkę znakomite do lasu, ale także na wszelkie inne piesze wędrówki. Sandały + żmija= kłopoty
Nie zapomnij uświadomić, nawet najmniejszego, dziecka, dlaczego żmija to nie zabawka. Nie spuszczaj malucha z oka. Dzieci pogryzione przez żmiję niejednokrotnie nie były w stanie wyjaśnić dorosłym, co się stało. Parę lat temu taka sytuacja skończyła się śmiercią dwulatka.
Nawet jeśli nie widziałeś gada, który ugryzł dziecko, nietrudno domyślić się, co się stało, jeśli pojawiają się takie objawy:
- w miejscu ukąszenia są dwa czerwone punkciki oddalone od siebie o 5-10 mm. Uwaga! Punkcik może być jeden - wąż z różnych przyczyn nie musiał wbić obu zębów jadowych,
- szybko rośnie obrzęk, pojawia się zaczerwienienie i zasinienie okolicy ugryzienia,
- poza silnym bólem występuje ogólne osłabienie, znużenie i senność.
Z czasem pojawia się też:ból brzucha, mdłości, wymioty lub biegunka, dreszcze i nasilona potliwość. Tętno staje się słabsze. Z czasem obrzęk obejmuje także twarz, drętwieje okolica ust.
Uwaga! To nieprawda, że objawy muszą być bardzo nasilone i wystąpić wszystkie w bardzo krótkim czasie. Dobry stan pacjenta powinien cieszyć, ale nie jest żadną podstawą do rezygnacji z podania surowicy.
Fakt, zdarza się, że żmija tylko straszy: gryzie, a nie wypuszcza jadu, bo jej go na nas szkoda. Jednak jad zawsze jest groźniejszy od surowicy - jakiekolwiek wątpliwości zawsze przemawiają za podaniem tego leku. Nawet niewielka ilość jadu po paru godzinach może trwale uszkodzić słabsze serce. Trzeba dmuchać na zimne i kropka.
Nie przecinaj rany, nie zakładaj opaski uciskowej, nie wysysaj jadu z krwią, nie rób też tego dla innych. Jeśli masz taką możliwość, jedynie przemyj ranę czystą wodą, a ugryzioną kończynę unieruchom, obłóż lodem. Jedź do szpitala lub czekaj na karetkę.
Kiedy ruszasz ugryzioną nogą czy ręką, przyspieszasz krążenie i wchłanianie jadu. Ugryzienia rąk dotyczą zwłaszcza małych dzieci. Pokąsanego malucha trzeba jak najszybciej uspokoić. Panika mu nie służy. Jeszcze niedawno polecano zakładanie opasek uciskowych, by zatrzymać przepływ jadu. Obecnie odradza się takie postępowanie, gdyż nie ma dowodów na jego terapeutyczne działanie, a czasem, przy sporym obrzęku, może być nawet szkodliwe.