Dołącz do Zdrowia na Facebooku!
Pierwsze badania o singlach przeprowadzono w latach 50-tych w USA. Większość respondentów swoją niechęć do małżeństwa tłumaczyła przede wszystkim negatywnym nastawieniem do samej instytucji małżeństwa. Z biegiem czasu tak naprawdę niewiele się zmieniło i mimo społecznych "uprzedzeń" do żyjących samotnie (z danych TNS Pentor ponad 40 proc. badanych kojarzy "singla" z czymś negatywnym) ich liczba ciągle rośnie.
Nieudane związki czy to rodziców czy wśród znajomych i strach przed powieleniem błędów sprawiły, że spora grupa młodych ludzi na nowo ułożyła hierarchię wartości. Od rodziny ważniejsze okazały się samowystarczalność i niezależność, także ta ekonomiczna. Nieograniczona wolność zaczęła stanowić synonim spełnienia i satysfakcji.
Mimo że od tamtych badań minęło ponad pół wieku i kultura powoli odchodzi od dominacji patriarchatu to przeświadczenie, że zawsze ktoś musi być od kogoś zależny, także w związku wydaje być ciągle żywe i mocno zakorzeniony w świadomości.
W opinii badaczki Susan Anne Crompton (autorki książki "Always the bridesmaid: People who don't expect to marry") rezygnacja z wejścia w bliższe relacje wynika z braku akceptacji samych siebie, poczucie braku atrakcyjności. Odrębny problem stanowi wiek, głównie dla osób, które przekroczyły "magiczną" czterdziestkę.
Według dr Julity Czerneckiej, socjologa z Uniwersytetu Łódzkiego i autorki książki "Wielkomiejscy single" statystyczny singiel ma skończone 25 lat, jest dobrze wykształcony i najprawdopodobniej pracuje w dużej korporacji lub prowadzi własny biznes. Często wykonuje tzw. wolny zawód. Blisko 60 proc. z nich to kobiety. Jak podaje GUS osób w Polsce żyjących solo jest blisko 7 mln i ta liczba, zdaniem badaczy, będzie rosła.
Jak podkreśla badaczka dwudziestoparolatkowie korzystają z życia jednak cały czas mają nadzieje, że uda im się założyć rodzinę. Kiedy czują "ciężar" czterdziestki pojawia się strach i bardziej niż kiedykolwiek świadomość uciekającego czasu. Mimo to ta grupa stale się powiększa.
Z ankiety przeprowadzone przez B. Stieg i L. Jones w grupie sześćdziesięciu mężczyzn w wieku 25-33 lat wynika, że do życia singla skłania ich m.in. możliwość uprawiania seksu z dowolna ilością kobiet i uniknięcie kłopotów w razie zakończenia związku. Za życiem w pojedynkę przemawia także niechęć do posiadania dzieci oraz wypracowywania kompromisów. Część przepytanych brak partnerki tłumaczyło po prostu chęcią "dorobienia się" przed założeniem rodziny.
Dla pań - z badań M. Matlin autorki książki "Psychology of Women" - najważniejsza jest samodzielność i niezależność finansowa. Co ciekawe im bardziej są wykształcone (wyższe wykształcenie ma ponad 30 proc. samotnych) i im ich ambicje zawodowe są większe, tym czas na poszukiwanie idealnego mężczyzny znacznie się wydłuża.
A gdzie w tym wszystkim miejsce na miłość? Okazuje się, że wcale nie jest ona najważniejsza. Na pierwszym miejscu (u 60 proc. pań i 30 proc. panów) znalazło się zdrowie. Miłość najważniejsza okazała się zaledwie dla ok. 20 proc. kobiet i ok. 30 proc. mężczyzn.
Życie solo nie oznacza jednak definitywnej rezygnacji z małżeństwa, taką deklarację złożyło zaledwie 15 proc, badanych. W opinii Aldony Żurek ("Orientacja na małżeństwo młodych singli, "Roczniki Socjologii Rodziny: Obrazy życia rodzinnego z perspektywy interdyscyplinarnej") wynika to z aktualnie obowiązującej mody i nie musi mieć przełożenia na "prawdziwe życie".
Bycie wolnym to dla ogromnej grupy singli doskonały moment na realizację własnych pasji, marzeń czy zdobywanie nowych umiejętności. Czas na poszukiwanie własnej drogi i odpowiedzi na pytanie czego tak naprawdę chce się od życia i co jest dla nas najważniejsze. Czy oznacza to, że ludzie zupełnie przestaną wiązać się w pary? W opinii prof. Z. Izdebskiego, niekoniecznie.
Jego zdaniem ludzie zaczynają w końcu żyć, tak jak sami tego chcą. Kobiety w końcu przestaną wychodzić za mąż i rodzić dzieci bo tak wypada.