Dołącz do Zdrowia na Facebooku!
Zdaniem badaczy taki "zniewieściały" mężczyzna nie tylko traci testosteron, ale przestaje być atrakcyjny. Czy tęsknota za "prawdziwą męskością" (mimo deklaracji o wyższości subtelnego stosunku seksualny, panie bardziej podniecał tzw. ostry seks z mężczyzną w typie macho) zniszczy tak długo zdobywaną kobiecą niezależność?
Nie ma przesady w tym stwierdzeniu. Badania przeprowadzone przez dr Thomasa Hansena, psychologa z Norweskiego Instytutu Badań Socjologicznych pokazują, że małżeństwa odbiegające od tradycyjnego podziału zajęć rozwodzą się znacznie częściej. Prawdopodobieństwo rozpadu w takich związkach wzrasta aż o 50 proc. Dlaczego tak się dzieje? Teorii jest równie wiele, jak tworzących je osób. Jedna z nich mówi, dziś kobieta nie potrzebuje już mężczyzny do tego by móc się utrzymać, dziś robi to sama.
Część badaczy zauważa, że mężczyźni, którzy wymigują się od domowych obowiązków i nie pomagają wcale nie znajdują się w lepszej sytuacji. Powstałe na tym polu konflikty (z przeprowadzonych 2013r. badań przez CBOS tylko 27proc. pań uważa, że rozkład prac domowy jest równy) i nieporozumienia sprawiają, że nie mogą się pochwalić udanym seksem, ani poczuciem, że obie strony są zaspokojone. Niestety w drugą stronę nie jest lepiej. Socjolodzy z Center for Advanced Studies in the Social Sciences w Madrycie oraz z Uniwersytetu w Waszyngtonie pokazują, że męskie zaangażowanie w domowe sprawy w żaden sposób nie przekłada się na częstotliwość zabaw w sypialni.
Pary, które postawiły na związek "nowoczesny" kochały się niemal 2 razy rzadziej, niż te pozostające w "tradycyjnym" układzie. Niezależnie od grupy panie deklarowały bardzo podobne zadowolenie z seksu, wykluczając tym samym zmuszanie czy seks wynikający z poczucia obowiązku. W badaniu wzięło udział blisko 5 tysięcy par. Taki stan rzeczy potwierdzają również polskie badania. Z obserwacji dr Joanny Roszak, psychologa ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej jednoznacznie wynika, że mężczyźni udzielający się w domu są znacznie gorzej oceniani (patrz mniej atrakcyjny i ciekawy), niż ci skoncentrowani jedynie na karierze. Co ciekawe, tym pierwszym przyklejono łatkę "mało zaradnych".
Utrata atrakcyjności w oczach partnerki to nie jedyny problem płynący z równego podziału obowiązków. Opublikowana kilka lat temu w specjalistycznym magazynie "Proceedings of the National Academy of Sciences" analiza wykazała, że wspólne prowadzenie domu znacznie obniża u mężczyzn ilość wytwarzanego testosteronu. Uczestniczącym w teście mężczyznom w wieku 21-26 lat przez blisko cztery lata regularnie mierzono poziom hormonu w ślinie. Zachodzące w życiu badanych zmiany nie były dla tych wartości bez znaczenia. Okazuje się, że u tych panów, u których zadania, jak i wychowywanie dzieci było podzielone między partnerów, stężenie testosteronu było o ponad 30 proc. mniejsze niż na początku obserwacji. Wraz z jego spadkiem zmniejszała się ochota na seks.
W ciągu kilkudziesięciu lat odsetek panów dbających o domowe ognisko wzrósł dwukrotnie (badania nt. temat opublikował magazyn "American Sociological Review"). Nie musi to jednak oznaczać, że pomocni panowie całkowicie stracili w damskich oczach. Badacze sugerują, że choć wśród tego typu par znacznie zmniejszyła się ilość zbliżeń, to ich czas mógł się znacząco wydłużyć. Lepsze zrozumienie i większa świadomość potrzeb drugiej strony pozwala wydłużyć średni czas stosunku seksualnego z kilku minut do ponad półgodziny.
Seksualne wspomaganie - jak dietą zwiększać libido, sprawność seksualną i przyjemność?
3 umiejętności, które posiadły osoby w szczęśliwych związkach
Etapy miłości: od zakochania do rozpadu
Kobiecy orgazm powstaje w głowie? Zaskakujące (bardziej i mniej) wnioski badaczy