Już nie jeden procent, a 1,5 proc. Tyle teoretycznie każdy podatnik może przekazać na rzecz organizacji pożytku publicznego (OPP) z podatku, który ma zapłacić za ubiegły rok. Dotyczy to każdej uprawnionej organizacji (przejdź do obowiązującego wykazu). To nie tylko darowizny na rzecz dużych fundacji czy stowarzyszeń, ale niejednokrotnie osób prywatnych, w trudnej sytuacji zdrowotnej czy życiowej. Dzięki wskazaniu celu szczegółowego pieniądze mogą trafić do konkretnych potrzebujących, a ci wydać je choćby na leki, rehabilitację, ale też po prostu na życie. O zasadach wydawania tych pieniędzy decydują przede wszystkim umowy między beneficjentem, a OPP, która utworzyła dla niego subkonto.
Zazwyczaj to nie są duże pieniądze, chociaż wciąż bardzo ważne, gdy liczysz się z każdym groszem. Wielu potrzebujących może spodziewać się wpłaty jedynie od przyjaciół i rodziny, niejednokrotnie po kilka, kilkadziesiąt złotych. Nietrudno policzyć, że podatnik, który ma oddać fiskusowi aż 100 tysięcy złotych, może przekazać tylko 1500 zł z podatku potrzebującym. Tymczasem wielu rodaków nie ma nawet takiego rocznego przychodu, nie mówiąc już o dochodzie (po wszelkich odliczeniach) i podatku. Spora grupa Polaków w ogóle nie może podatku przekazać, bo go wcale nie płaci (np. po odliczeniach na dzieci). Zdarzają się jednak wyjątki i nie da się ukryć, że to właśnie "grube ryby podatkowe" są marzeniem potrzebujących. Wówczas jeden przelew może znacząco zmienić sytuację rodziny.
Tak miało być w przypadku Tosi*, ale nie będzie. Dziewczynka urodziła się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia i to życie jest wciąż zagrożone. Wady rozwojowe, niewydolność kluczowych organów i znaczne opóźnienie intelektualne, właściwie odbierają szansę na powrót do zdrowia. Tosia jest otoczona troskliwą opieką i miłością. Życie jej i bliskich byłoby jednak bardziej znośne, gdyby mogła być rehabilitowana w potrzebnym (a niegwarantowanym przez państwo) zakresie i leczona zgodnie z aktualnymi standardami. To wszystko było już dosłownie na wyciągnięcie ręki.
Znajomy biznesmen, który zna sytuację rodziny, zdecydował się przekazać swoje 1,5 proc. podatku dziewczynce. Zarazem chce też skorzystać z przysługującego mu prawa rozłożenia na raty (po złożeniu odpowiedniego wniosku) swojego zobowiązania (dopłaty podatku). Podatnik nie zalega z płatnościami, nie popełnił żadnego przestępstwa, nie został przyłapany na oszustwach podatkowych etc. Chce jedynie skorzystać ze spłaty zobowiązania w ratach, bo spełnia kryteria, które na to pozwalają.
Zobacz, kto może odroczyć termin spłaty podatku lub rozłożyć ją na raty
Biznesmen został jednak poinformowany telefonicznie przez pracownika Urzędu Skarbowego, że korzystając z takiego rozwiązania, automatycznie pozbawia się możliwości rozdysponowania swojego 1,5 proc. Nie może wskazać celu, na który podatek ma być przekazany.
O opinię w tej sprawie poprosiliśmy Ministerstwo Finansów, gdyż cała sprawa wygląda absurdalnie. Podatnik uzyskał zgodę na rozłożenie zobowiązania na raty. Osoby płacące duże podatki często z tego korzystają, zwłaszcza w czasach niestabilnych ekonomicznie. Ktoś, komu bardzo dobrze powodziło się w ubiegłym roku, niekoniecznie musi być w równie komfortowej sytuacji obecnie. Fiskus uznał jego racje, wyrażając zgodę na raty (nie jest obligatoryjna). Zarazem realnie zabrał pieniądze niepełnosprawnemu dziecku i to tylko Tosia ma teraz ponieść konkretne konsekwencje tej "ulgi dla podatnika".
Jak wyjaśnia Ministerstwo Finansów, zgodnie z przepisami ustawy PIT, warunkiem przekazania kwoty w wysokości nieprzekraczającej 1,5 proc. podatku należnego, jest zapłata przez podatnika w pełnej wysokości podatku nie później niż do 30 czerwca. Kolejna rata pana Darka jest po tej dacie, więc Tosia nie dostanie ani złotówki. Nikogo nie obchodzi, że pan Darek uczciwie płaci podatki, a Tosia nie odpowiada za sytuację makroekonomiczną w regionie, która sprawiła, że biznesmen woli legalne raty.
Takie jest prawo. Urzędnik się nie pomylił. Pytanie, w czyim interesie stworzono te przepisy, bo nie wydają się mieć wiele wspólnego z zasadami sprawiedliwości społecznej. W prawie podatkowym politycy grzebią regularnie, niejednokrotnie wprowadzając chaos, zamiast obiecywanych ulg dla obywateli. Może przy najbliższej okazji zajęliby się tym bublem?
Na razie MF, niczym wujek dobra rada, ma podpowiedzi, zapewne ze szlachetnych pobudek, dla pana Darka.
- Podatnik, któremu organ podatkowy odroczył termin płatności podatku lub rozłożył zapłatę podatku na raty, może jednak pomoc choremu dziecku i jednocześnie skorzystać z preferencji podatkowej. Wystarczy, że przekaże darowiznę na rzecz OPP, której podopiecznym jest chore dziecko. Darowizny te podatnik podatku dochodowego od osób fizycznych może odliczyć od dochodu na podstawie art. 26 ust. 1 pkt 9 lit. a ustawy PIT albo od przychodu na podstawie art. 11 ust. 1 ustawy o ryczałcie, odpowiednio podatnik podatku dochodowego od osób prawnych od dochodu na podstawie art. 18 ust. 1 pkt 1 ustawy CIT - czytamy w oficjalnym piśmie.
Nawet ekonomiczny laik wie, że odliczenie od dochodu to nie to samo, co rozdysponowanie należnego podatku. Co MF ma do uczciwie zarobionych, już opodatkowanych, pieniędzy pana Darka? A może podatnik chciałby zrobić jedno i drugie, czyli i przekazać 1,5 proc. i jeszcze darowiznę? A może, skoro nie stać go na zapłacenie podatku jednorazowo, zwyczajnie nie jest w stanie teraz robić darowizn? Zamiast "życzliwie radzić" panu Darkowi, wystarczyłoby nie sięgać do pustej kieszeni małej Tosi. Taka nasza dobra rada.
* Imię dziewczynki i niektóre dane pozwalające na identyfikację podatnika zostały zmienione, dane osobowe rodziny tylko do wiadomości redakcji.