Od najmłodszych lat otrzymywałeś trening, że powinieneś jak najszybciej tłumić gniew, bo złoszczą się tylko źli ludzie? Takie przekonanie może zrobić ci wiele szkody. Złość, wbrew mylącej nazwie, zła nie jest. Masz prawo do pełnego jej przeżycia. Ba, jeśli tego nie zrobisz, pozostanie w tobie i będzie uwierać jak cierń.
Najprostszy powód złości to niespełnione oczekiwania. Chciałeś, żeby na wyczekanych wakacjach plaża była przy hotelu, a jest co najmniej pół kilometra dalej. Dziecko miało być prymusem, a znów przyniosło same złe stopnie. Dzień miał być słoneczny, a od rana leje deszcz. Przykłady można by mnożyć w nieskończoność.
Mówi się, że im więcej oczekiwań, tym więcej potencjalnych powodów do rozczarowań. Z drugiej strony, mało komu udaje się ich w ogóle nie formułować. Jeśli jednak zdajesz sobie sprawę, że twoje oczekiwania nie muszą się spełnić i świat w gruncie rzeczy się od tego nie wali, to już połowa sukcesu. Coś poszło nie po twojej myśli? Cóż, nie na wszystko mamy wpływ. Zadbaj o to, by pozbyć się energii złości i idź dalej.
Jeśli nigdy się nie złościłeś, to najpewniej właśnie ty, masz w sobie wiele gniewu uwięzionego w zakamarkach duszy. Ten gniew może być twoim przyjacielem, który pojawia się jako sygnał, że ktoś lub coś depcze po twoim terytorium. Prawdopodobnie wraz z nim , wyparłeś się części siebie. Warto zastanowić się, co mówi ten schowany do piwnicy złośnik w tobie, dać mu prawo głosu, wysłuchać. Być może tupie nogami, bo dajesz innym przekraczać swoje granice, decydować za ciebie lub, kierując się źle pojętym dobrem innych, robisz coś, czego wcale nie chcesz. Wtedy krzyczy do ciebie: "Halo, przestań wciąż patrzeć na potrzeby innych i ignorować swoje", a ty uciszasz go, bo np. kiedyś wpojono ci, że tak robi dobry człowiek.
Przykład: koleżanka podczas wizyty u ciebie jak gdyby nigdy nic otwiera twoje szafki i komentuje ich zawartość czy bez pytania "pożycza" twoje rzeczy. Cierpisz, bo to przecież twoja własność, myślisz "nie zrobię z siebie awanturnicy". W końcu zagryzasz zęby, przecież nie potrzebujesz tak bardzo rzeczy, którą wzięła. Inny? Matka wymaga od ciebie, żebyś zmienił partnerkę życiową, bo obecnej nie lubi. Dzwoni do ciebie codziennie i sprawdza, co robisz, choć jesteś już dorosły. Kochasz ją i nie chcesz jej robić przykrości, więc odbierasz telefony, wysłuchujesz rad, co powinieneś zrobić ze swoim życiem.
Gdyby ta dwójka dopuściła do głosu swoją złość, mogłaby usłyszeć wyraźne "NIE" płynące z własnego wnętrza. Głos mówiący "Nie życzę sobie tego": "nie życzę sobie, żebyś dysponowała moją własnością" czy "jestem dorosły, dziękuję za troskę, ale to ja podejmuję decyzje w swoim życiu". Złość mogłaby dać im szansę powiedzieć "stop": "Nie pozwolę przekraczać moich granic!".
Na okrągło dajesz upust złości, mimo to gniew nie znika, odradza się niczym feniks? Możliwe, że choć pozwalasz sobie na wyrażanie gniewu, nie potrafisz wyegzekwować tego, co jest dla ciebie ważne, zmienić czegoś, co uwiera. Efekt: uwiera dalej, a złość pojawia się wciąż i wciąż. Po czasie dołącza do niej frustracja. Bo ile można walczyć z wiatrakami? Ano, jeśli nie towarzyszy temu konsekwencja, w nieskończoność.
Wyobraźmy sobie rodziców, których niepracujący syn w średnim wieku pozostaje na ich utrzymaniu, wciąż mieszka w domu rodzinnym. Zatrudnienia nie zamierza podjąć, bo nie znajduje pracy, która by go satysfakcjonowała. A wymagania ma wysokie. Nie pomaga w czynnościach domowych, bo jest zajęty rozwijaniem zainteresowań. Rodzice niemal codziennie wykrzykują mu, że powinien w końcu dorosnąć, zacząć sam się utrzymywać, a jeśli nie, to chociaż sprzątać po sobie. Po czym dają mu pieniądze, podają obiad i piorą skarpetki. Słowem: dają upust swojej złości, ale nie słuchają przekazu, który ze sobą niesie. Z jakiś powodów nie mówią: "Kochamy cię, ale jesteś dorosły i sam jesteś za siebie odpowiedzialny. Od dziś nie wyręczamy cię i nie utrzymujemy". Ekspresja złości w takich przypadkach nie podziała, jeśli nie pójdzie za nią zmiana zachowania. A może o tobie jest jeszcze inna historia? Na przykład ta poniżej?
Wciąż trafiasz na złośliwe osoby, ciągle ktoś cię zawodzi, rozczarowuje. Kolejny przyjaciel się od ciebie odwrócił, rodzina stroni od ciebie. Nawet pies sąsiada szczeka jakby na złość tobie. Jego właściciel nie chce nad nim zapanować, mówiłeś mu setki razy, żeby uśpił to agresywne stworzenie zanim ktoś ucierpi. Czyżby los się na ciebie uwziął?
Jeśli powyższy opis w jakimś stopniu przypomina twój przypadek, wiele wskazuje, że jesteś osobą, która często czuje wrogość płynącą z zewnątrz. Stale towarzyszy, że wszystko jest przeciwko tobie. Zostaw na chwilę świat zewnętrzny i zastanów się, co sam myślisz na swój temat i na temat innych? Czy być może jest tak, że to nie świat się na ciebie uwziął, a ty sam uwziąłeś się na świat? Że to nie inni cię nie lubią, a ty nie lubisz innych, a także po prostu siebie samego?
W takim wypadku, zła wiadomość jest taka, że, jeśli nie zajmiesz się wrogością w sobie, choćbyś wyniósł się na koniec świata, zawsze znajdą się wokół ciebie ludzie lub okoliczności, które uprzykrzą ci życie. Paradoksalnie jednak dobra wiadomość jest taka, że to klatka, w której sam się więzisz. Jeśli sam się w niej trzymasz, sam możesz się z niej uwolnić. Poza nią czekają życzliwi ludzie i przyjazna okolica. Może nawet się okazać, że o dziwo to ci sami ludzie, którzy wcześniej wydawali się wrodzy i ta sama okolica, która wcześniej wydawała się nie do zniesienia. Aby się tam dostać najpierw w pierwszej kolejności potrzebujesz odnaleźć życzliwego siebie i uzdrowić poczucie krzywdy, które nosisz w sobie być może od bardzo dawna.
Wrogość nie bierze się znikąd. Zazwyczaj ma pełnić rolę pancerza ochronnego. Ktoś cię kiedyś bardzo zranił i straciłeś ufność do świata, oczekujesz, że inni też cię skrzywdzą, też okażą się zagrożeniem? To, co było kiedyś, minęło. Czasem jednak, aby mogło naprawdę odejść, potrzebne jest uznanie swojej dawnej rany, nazwanie rzeczy po imieniu. Pomocna w tym może się okazać psychoterapia. Nie cofniesz czasu, ale przeszłość nie musi definiować całej reszty twojego życia.
Jak w przypadku każdej emocji, na złość składa się doznanie określonego stanu psychicznego oraz towarzyszący mu stan fizjologiczny. Gniew w ciele, w przeciwieństwie do np. odbierającego siły smutku czy żalu, objawia się powstaniem znacznej energii fizycznej. Trzymanie jej w sobie to jak noszenie tykającej bomby zegarowej. Co z nią zrobić? Rozładować czym prędzej. Jak?
1. Aktywność fizyczna
Dobrym pomysłem mogą być wszelkiego rodzaju aktywność fizyczna: bieganie, ćwiczenia siłowe, jazda na rowerze. Ćwicząc, skup się na swoim gniewie. Użyć go jako paliwa do wysiłku. Możliwe, że po jakimś czasie zaobserwujesz, że niejako przez mięśnie uszło z ciebie ciśnienie.
2. Uderzenia w "worek treningowy"
Aby pozbyć się złości, nie musisz jednak wcale intensywnie trenować. Ujście emocjom może zapewnić też np. seria uderzanie pięścią w stół, ścianę lub fotel czy sofę. Znajdź przedmiot, który spełni rolę worka treningowego. W razie jego braku nie krępuj się poboksować z powietrzem.
3. Pognieć/ podrzyj/ zamaż kartkę papieru
Innym sposobem jest wykorzystanie kartki lub starej gazety. Możesz ją z całych sił pognieść, żeby stała się malutką kuleczką. Możesz podrzeć w drobny mak. Możesz też wziąć długopis i nikczemnie zamazać swobodnymi bazgrołami. Cokolwiek wybierzesz, wsadź w to jak najwięcej mocy, wyżyj się.
4. Krzycz, piszcz, płacz
Masz ochotę krzyczeć? Zamknij się w samochodzie i krzycz albo idź tam, gdzie wrzask nikomu nie będzie zawadzał (np. na wyludnione pole za miastem) i krzycz co siła w płucach. Masz ochotę płakać? Płacz. Piszczeć? Piszcz. Te proste techniki pomogą ci uwolnić energię złości z ciała. Zadbaj o to, by mieć odpowiednie warunki: czas i okoliczności do wykonania tych czynności.
5. Bądź w złości/ wizualizuj, że z ciebie ulatuje
Czasem wystarczy już pozwolić złości być, wytrzymać dyskomfort w bezruchu. Jeśli uznasz to za pomocne, możesz wspomóc się wizualizacjami, np. wyobrażać sobie, że ciemnym strumieniem złość ulatuje z twojej głowy w stronę nieba i z każdą chwilą masz w sobie więcej wolnej przestrzeni na inne uczucia, np. miłość, radość.
6. Korzystaj z wyobraźni
Twoja wyobraźnia stwarza też olbrzymie możliwości rozładowywania złości. Nie masz prawa używać wobec drugiej osoby przemocy w realnym świecie, ale możesz przecież przyłożyć jej miotłą w swojej wyobraźni. Jeśli agresywne zachowania wobec osób trzecich pozostaną tylko w twojej wyobraźni, nikt na nich nie ucierpi.
7. Napisz list
Chciałbyś lepiej zrozumieć swoją złość lub czujesz, że jeszcze coś ci leży na wątrobie? Napisz list. Do siebie, do osoby, która wywołuje w tobie emocje. Nie musisz go nigdzie wysyłać. Czasem wręcz jest to niewskazane. Ważne, żebyś zawarł w nim wszystko, co cię boli. Nie cenzuruj swoich słów, opisz w nim, jak się czujesz, z czym ci źle, czego nie będziesz dłużej tolerować i jak bardzo jesteś wściekły. Pisanie listu może pomóc nie tylko wyrazić emocje, ale też lepiej zrozumieć siebie, to, skąd się biorą. To pomocne, zwłaszcza, że często żyjemy, wiedząc, że nas uwiera, ale bez świadomości gdzie, co i dlaczego. Możliwe, że przeczytanie swojego napisanego już listu okaże się dla ciebie niezwykle odkrywcze. Być może znajdziesz w nim odpowiedzi, których wydawało ci się, że nie znasz.
Nie podejmuj ważnych decyzji ani nie rozmawiaj na ważne tematy, będąc pod wpływem aktywnej złości. Poczekaj z tym, aż zejdzie z ciebie powietrze, spłynie z ciebie choć pierwsza, a najlepiej trzy fale gniewu. Inaczej możesz stracić panowanie nad sobą i powiedzieć albo zrobić coś, czego byś nie powiedział lub nie zrobił w normalnych okolicznościach. A nie o to chodzi.
Jeśli czujesz, że złość nie do opanowania zalewa cię w trakcie rozmowy czy kłótni z kimś, możesz powiedzieć: "Jestem wściekły. Wrócimy do tego tematu, jak mi przejdzie, bo teraz nie jestem w stanie rozmawiać". Komuś, kto w sposób agresywny próbuje coś z tobą uzgodnić, również możesz zakomunikować: "Widzę, że jesteś teraz bardzo zły. Porozmawiamy, jak się uspokoisz". W pożarze złości i tak nie dojdziecie do konstruktywnych wniosków, co najwyżej pokłócicie się jeszcze bardziej. Czasem już 15 - 30 minut zatrzymania toku akcji, może zapobiec wielkiej awanturze i szybko rozładować konflikt. W przypadkach, gdy złości jest więcej, warto odroczyć reakcje do jutra, do następnego tygodnia, miesiąca czy dłużej. Nie wahaj się naciskać guzika "pauza" zawsze wtedy, gdy atmosfera robi się zbyt gorąca.
Pamiętaj, że złość nie jest agresją. Złość to emocja, a agresja to zachowanie. Możesz wybrać, jakim zachowaniem wyładujesz powstałą w tobie złość: bezpiecznym, kontrolowanym, niewymierzony przeciwko innej istocie żyjącej czy w sposób przemocowy, który nie dość, że nie ma usprawiedliwienia, to jeszcze nie przynosi trwałej ulgi żadnej ze stron. Warto, abyś zastanowił się również, dlaczego właściwie złość się pojawia i czy można zlikwidować jej przyczyny.
Niezależnie od tego, co stoi za twoją złością, z przeżycia i zrozumienia jej źródeł rodzi się prawdziwa mądrość, miłość i przebaczenie. Sobie, innym i światu.
Autorka tekstu: Małgorzata Skorupa - psycholog, psychoterapeutka, redaktorka serwisu Zdrowie.gazeta.pl, konsultantka Telefonu Zaufania dla Osób Dorosłych w Kryzysie Emocjonalnym przy Instytucie Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego w Warszawie. Autorka wielu publikacji z zakresu psychologii oraz rozwoju osobistego. Przyjmuje w prywatnym gabinecie psychoterapii w Warszawie.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do Zdrowia na Facebooku!