Zapewne masz wokół osoby, które lubisz, kochasz, szanujesz czy darzysz jakąś sympatią. To świetnie, bo znaczy, że potrafisz kochać. Pytanie tylko czy okazujesz je co dzień? Często w ferworze obowiązków gdzieś nam to umyka. W przeciwieństwie do ponagleń i w gruncie rzeczy nieistotnych "pilnych" spraw. Być może relacje między tobą a kimś dla ciebie ważnym już od dawna nie należą do najlepszych, a ciepłe uczucia szczelnie okrywa warstwa pretensji, poczucie krzywdy, liczne niedomówienia, domysły, że "jemu/ jej już na mnie nie zależy".
W obydwu przypadkach serdeczność może zdziałać cuda. W tym pierwszym pozwoli wybrzmieć ciepłym uczuciom, być może pomoże zreanimować lekko nadwątlone przyjaźnie i miłości czy doda więcej witalności tym do tej pory satysfakcjonującym. W tym drugim, serdeczność jest w stanie zrobić wyrwę w skamienielinie i być może pojawi się w światełko w tunelu.
Potrzeba bycia docenionym jest uniwersalna - pisze w "Psychology Today" Isadora Alman, psychoterapeutka, seksuolog, autorka książek o tematyce psychologicznej i seksuologicznej oraz poczytnej rubryki "Ask Isadora". W nowym związku czy relacji z dłuższym stażem, dla kobiet i mężczyzn, starszych i młodszych - wylicza. Docenienie oznacza, że pokazujesz drugiej osobie, że ci na niej zależy, że jest dla ciebie ważna.
To, co dajesz najczęściej mnoży się i wraca jak bumerang. Gdy jesteśmy życzliwi dla innych - przy zachowanym szacunku dla siebie i asertywności - inni stają się życzliwi dla nas. Wyobraźmy sobie, że jesteś na spotkaniu towarzyskim i właśnie przedstawiono cię grupce nieznajomych. Uśmiechasz się i mówisz, że miło ci ich poznać, żartujesz. Szansa, że zapoznane osoby odwzajemnią się tym samym jest zdecydowanie większa niż, gdy podejdziesz ze smętną miną, nie mówiąc nic. Podobne scena może się rozegrać wszędzie i w różnych konfiguracjach. Z obcymi i bliskimi: gdy wchodzisz do warzywniaka i witasz się ze sprzedawcą czy gdy wracasz do domu po pracy i witasz domowników słowami... No właśnie, jakimi? "Dlaczego tu taki bałagan?" czy może "Jak dobrze was widzieć!". Działa tu prosta zasada: dawaj światu to, czego sam od niego chcesz. Dawaj życzliwość, by zyskać życzliwość. Dawaj uwagę, by zyskać uwagę. Swój czas, by zyskać czyjś czas. I tak dalej.
Postanowiłeś okazać życzliwość osobie, z którą masz na pieńku? Cóż, nigdy niewiadomo, co zrobi z twoim gestem druga strona. Jest możliwe, że go odrzuci, będzie podejrzliwa: "czy on/ ona ma jakąś ukrytą intencję, czegoś ode mnie chce?". Jednak jeśli twoja życzliwość nie stworzy lepszego gruntu pod rozwiązywanie zaszłości, to bardzo prawdopodobne, że nie było to w ogóle możliwe. Druga osoba przeżywa na swój sposób i w swoim tempie to, co między wami się dzieje lub działo. Jeśli kaliber konfliktu był spory, nasycenie emocji w niej również może być jak fala tsunami. Dopiero gdy pozwoli sobie w pełni doświadczyć wszystkich kłębiących się w niej uczuć: złości, poczucia krzywdy, bezsilności, będzie gotowa podać ci rękę. Trzeba się jednak liczyć z tym, że to nigdy nie nastąpi. Ma do tego prawo. Wtedy warto, abyś uznał swój i jej udział w konflikcie i wybaczył sam sobie. Druga osoba tkwi w poczuciu skrzywdzenia jak skała i na wszelkie próby zajednania sprawy napina się jak kot gotowy do ataku? Pomyśl o niej ciepło z życzliwością i zajmij się swoim życiem.
Bezinteresowne ciepłe uczucia do świata to nie tylko coś, co robimy dla innych, lecz także i być może przede wszystkim - coś, co robimy dla siebie. Gdy masz serdeczność w sobie, świat nigdy nie będzie aż tak ponury, a ty, niezależnie od tego, kogo napotykasz, będziesz żył w przyjaźniejszym otoczeniu niż ktoś obok, kto szuka jej tylko na zewnątrz.
Jak masz być serdeczny, jeśli wszyscy się od ciebie odwrócili, świat jest niesprawiedliwy, nikt cię nie rozumie, nie liczy się z tobą? Często wydaje ci się, że inni są wobec ciebie wrogo nastawieni, więc wciąż walczysz z rzeczywistością, np. urządzając awantury, lub przeciwnie unikasz jej, zamykasz się w sobie? Niektóre osoby mają tendencje, by wrogość do siebie samego, projektować na innych. W gruncie rzeczy, to nie inni ich nie szanują, uważają za gorszych, a oni sami nie cenią siebie. Po części zdarza się to czasem każdemu z nas, są osoby, które robią to nieustannie. Myśl, że mogę w sobie mieć złość skierowaną do siebie czasem działa obezwładniająco, więc zmieniamy wektor i emocję przekierowujemy na świat zewnętrzny, to jego chcemy zmienić. Tyle, że to nie tam znajduje się prawdziwa przyczyna i rozwiązanie problemu. Nie czekaj aż ktoś postawi ci przed drzwiami to czego chcesz, zacznij od siebie. "Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie" - powiedział niegdyś Mahatma Gandhi.
Jeśli jednak dajesz, a druga strona cię poniża, odbiera siły, zastanów się, czy to, co robisz jest doceniane i traktowane z szacunkiem przez obdarowywanych. Jeśli nie, lepiej zadziała wyraźne postawienie granic niż wskrzeszanie w sobie pokładów dobroci. Jeśli jesteś empatycznym "dawaczem" możliwe, że w pierwszej kolejności przyda ci się nauka dawania nie tyle innym, co najpierw sobie, aby to samo uzyskać od siebie i świata. Czego może ci brakować? Życzliwości, wyrozumiałości, szacunku czy miłości do samego siebie. W psychologii jak w arytmetyce: nie można z radością dawać czegoś, czego sam nie masz. Dopiero gdy zadbasz o siebie, możesz bez obaw dzielić się zasobami z innymi.
Życzliwość nic nie kosztuje, nie jest czasochłonna, nie męczy. Koszty są niskie. Potencjalne zyski - wysokie. Zastrzyk energii, dobre samopoczucie, satysfakcjonujące relacje, przyjazna atmosfera: to niektóre z możliwych korzyści. Nie masz pomysłu, jak ją wdrożyć w życie? Oto niektóre ze sposobów na okazanie innym swojej sympatii Isadory Alman.
1. Rób małe dedykowane prezenty
To może być czyjaś ulubiona czekoladka czy książka autora, za którym ktoś przepada. Nie chodzi o wielkość czy wartość materialną, chodzi o to, że o tej osobie pomyślałeś. Równie dobrze zamiast wręczenia podarunku możesz wykorzystać swoje umiejętności, aby zrobić coś dla drugiej osoby. Jeśli potrafisz gotować, zaproś ją na przyrządzoną własnoręcznie kolacje, jeśli nie - choćby na kawę czy herbatę. Pobaw się z dzieckiem w to co lubi najbardziej, zrób partnerowi masaż. Możliwości jest mnóstwo. Cel: sprawić, aby ten ktoś poczuł się zadbany, wyjątkowy. Wielokrotnie prezenty tego rodzaju są pamiętane znacznie dłużej i lepiej niż nawet najkosztowniejsze podarunki.
2. Nie szczędź innym dotyku
Nie, nie chodzi wcale o intymny dotyk. Raczej o przyjacielskie przytulenie na przywitanie, dotknięcie czyjegoś ramienia, gdy się mijacie. Dotyk to oznaka bliskości, a jego ranga bywa porównywana do potrzeb fizjologicznych. Już na początku XX wieku pewien lekarz Johns Hopkins zauważył, że brak dotyku zmniejsza szansę niemowląt na przeżycie. Odkrył, że w sierocińcach, w których koncentrowano się jedynie na potrzebach fizjologicznych trafiających tam niemowląt, większość z dzieci nie dożywała nawet roku. Jeszcze inne badania dowodzą, że za sprawą dotyku, poprawie ulega nasz nastrój i poczucie jedności: czujemy się bardziej połączeni ze światem. Znaczący, według naukowców, może okazać się nawet tak z pozoru nieistotny i najczęściej nieuświadomiony kontakt jak przypadkowe zetknięcie palców, np. przy wręczaniu dokumentów. Naukowcy zauważyli, że osoby, które często i przy licznych okazjach dotykają się nawzajem, niby przypadkiem, w przelocie, czują się ze sobą swobodnie, darzą się sympatią.
3. Dziel się ciepłymi wspomnieniami
I to wspomnieniami z udziałem bliskiej osoby. "Pamiętasz ten dzień, kiedy się poznaliśmy... Myślałem wtedy, że.... A latem zeszłego roku, gdy byliśmy razem na wakacjach... To było urocze, kiedy ty...". Im więcej, tym lepiej. Świadomość, że jest się zauważanym, że ktoś o nas pamięta i ciepło wspomina działa jak pochwała - zauważa Alman. Komuś jest przyjemnie, a ty masz szansę przypomnieć sobie, jak miło spędzałeś niegdyś z tą osobą czas i wypełnić się dobrą energią.
Wszyscy mamy w sobie moc, aby uczynić ten świat lepszym miejscem. Nie tyle wiekopomnymi, przełomowymi odkryciami, co po prostu powiedzeniem komuś "dzień dobry", uśmiechem, pomocną dłonią, komplementem. Małe zmiany są często najbardziej skuteczne i suma sumarum zbierają się na wielką przemianę. A ty, od czego zaczniesz swoją?
Autorka artykułu: Małgorzata Skorupa - psycholog, psychoterapeutka, redaktorka serwisu Zdrowie.gazeta.pl, konsultantka Telefonu Zaufania dla Osób Dorosłych w Kryzysie Emocjonalnym przy Instytucie Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego w Warszawie. Autorka wielu publikacji z zakresu psychologii oraz rozwoju osobistego. Przyjmuje w prywatnym gabinecie.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do Zdrowia na Facebooku!