Wielkanoc na sto sposobów na Gazeta.pl
Niby wreszcie doczekaliśmy się świąt po staremu - bez maseczek, dystansu, obostrzeń. Wiele jednak wskazuje na to, że już nie ma powrotu do świątecznego klimatu sprzed pandemii. Wielu z nas, paradoksalnie, dostrzegło plusy Wielkanocy z zakazami. Te uwolniły nas od konwenansów, wścibskich krewnych, miejsc i dań nieraz wybieranych z przyzwyczajenia.
Najnowsze badania CBOS pokazały, że dla większości Polaków (ponad 2/3 respondentów) Wielkanoc to głównie czas rodzinny. Nadal dla wielu rodaków (44 proc.) święta pozostają ważnym doświadczeniem religijnym, ale coraz więcej osób traktuje je głównie jako miłą tradycję (38 proc.) i okazję do wypoczynku oraz przerwy w pracy (16 proc.).
Zapewne nie jest zaskoczeniem, że Wielkanoc jest traktowana głównie jako przeżycie religijne przez osoby:
Starsze pokolenia trzymają się tradycji i religijności. Młodsze coraz mniej chętnie im się podporządkowują.
Jak przekonuje psycholog dr Mateusz Grzesiak*, zapewne gdyby nie pandemia, wielu Polaków nie miałoby okazji do zmiany swoich świątecznych nawyków. Dopiero postawieni wobec konieczności zmiany, choćby przez obostrzenia w 2020 i 2021 roku, musieli wypracować własny sposób na spędzenie świąt. Wielu wówczas uświadomiło sobie, że mają wybór i mogą świętować na swoich zasadach. Oczywiście, ten wybór istniał zawsze, ale niektórym osobom konwenanse nie pozwalały go dokonać. Pandemia ułatwiła nam zerwanie z pewnymi tradycjami kultywowanymi od wieków.
Niektórzy Polacy już wrócili do tego, jak spędzali święta kiedyś - wolą wcześniejszy model, z żurkiem na stole i niekoniecznie ulubionymi gośćmi za stołem. Inni zostali już przy nowym i nie wrócą do tego, co było. Pandemia stała się katalizatorem zmian i przyspieszyła pewne tendencje, które już wcześniej istniały. Nie możemy jednak zapominać, że wciąż ponad 90 proc. rodaków nie wyobraża sobie świat bez jajek, a ponad połowa bez białej kiełbasy. Przynajmniej w zakresie preferencji kulinarnych tradycja trzyma się mocno.
A jednak naprawdę trudno znaleźć kogoś, kto otwarcie cieszyłby się z tych świąt. Nie widać typowej przed laty krzątaniny, ozdób, zapału, emocji. To naturalny efekt pandemii, kryzysu, wojny?
Dr Grzesiak przekonuje, że przeceniamy wpływ sytuacji geopolitycznej na inny klimat wokół świąt.
Ludzie przywykli już do nowej kryzysowej normy i żyją zaadaptowani do tej rzeczywistości. Niestety, ale codziennie newsy dotyczące umierania, tragedii, oszustw, po pewnym czasie nie zwracają już uwagi mózgu.
Według specjalisty nie ma potrzeby wyzwalać z siebie na siłę, i wbrew sobie, emocji. Wielu Polakom z pewnością wystarczy, gdy wreszcie się po prostu wyśpią i spędzą ze sobą więcej czasu, bez przymusu przeżywania świąt tak, jak ich babcie i dziadkowie. Każdy może spędzić je po swojemu.
A gdyby ktoś jednak chciał mieć święta pełne koloru, śmiechu, nieskrępowanej radości? Wydaje się to niemal niestosowne w ciężkich czasach...
Mateusz Grzesiak nie ma wątpliwości:
Nikt nie może odbierać nam prawa do bycia szczęśliwymi. Ktoś to robi? Warto zmienić środowisko. Cierpienie nie jest wyrazem szlachetności. Szkodzi, uderzając w układ nerwowy smutkiem i lękiem. Odbiera skuteczność we wspieraniu innych, bo osłabiają nas negatywne emocje.
Nawet biorąc pod uwagę sytuację wojny, nie powinniśmy czuć się winni, że chcemy poczuć radość, dobrze się bawić. To też jest zupełnie naturalny stan. Żeby zachować równowagę, potrzebujemy pozytywnych emocji. Jeśli pogrążymy się w smutku i odetniemy od rzeczywistości, z całą pewnością nie będziemy pomocni dla nikogo.
Wielu z nas w tym roku przyjdzie spędzić święta z przyjętymi pod dach gośćmi z Ukrainy. Musimy wziąć pod uwagę, że wielu spośród nich ma za sobą wiele trudnych doświadczeń, martwi się o osoby pozostawione za granicą. Dajmy im wybór, czy w ogóle chcą uczestniczyć w tych świętach. Natomiast świętując, weźmy pod uwagę, że pod naszym dachem jest ktoś, kto w pewien sposób może być w żałobie.
Nie narzucajmy ludziom radości wbrew ich woli. Najprościej będzie zapytać, jak chcieliby spędzić te święta. Uszanujmy ten wybór. Także członkowie naszych rodzin mogą w obecnej sytuacji nie mieć ochoty na świąteczny gwar. Bądźmy uważni w te święta. Słuchajmy swoich bliskich.
Dr Grzesiak przypomina też, że w każdej rodzinie jest przynajmniej jeden ekspert od polityki, zawsze gotowy do zwarcia. Niestety, gdy w grę dodatkowo wchodzi alkohol, merytoryczna dyskusja z takim ekspertem może się źle skończyć.
Tym razem wśród niebezpiecznych tematów, które mogą się pojawić przy świątecznym stole, obok polityki i szczepionek, może być kwestia wojny. Jeśli tak się stanie, postarajmy się ukrócić dyskusję na samym początku, zwłaszcza gdy przy stole są dzieci. Dla nich jest to bardzo trudny temat, a rozmowa dotycząca go powinna być przeprowadzona w spokojnych, bezpiecznych warunkach.
Nie wiemy też, jak inni dorośli podchodzą do sytuacji w Ukrainie - w wielu osobach budzi ona realny lęk. Możemy, zanim usiądziemy do stołu, zawrzeć kontrakt, których tematów nie poruszamy, i po prostu trzymać się tego. Ustalenie zasad na początku da nam komfort spotkania i rozmowy.
Z sondażu przeprowadzonego przez UCE Research i Grupę Blix wynika, że w porównaniu do ubiegłego roku prawie 64 proc. Polaków ograniczy w tym roku świąteczne wydatki. Dlatego zastanówmy się, zanim zrobimy komuś odwiedziny-niespodziankę, bo może zwyczajnie nie być przygotowany na przyjęcie gości. Coraz więcej osób stara się nie marnować już żywności nawet w święta i nie robi niepotrzebnej góry jedzenia. Nie tylko wtedy, gdy planujemy u kogoś spędzić Wielkanoc, ale generalnie przy odwiedzinach warto kultywować dobry zwyczaj przywożenia ze sobą uzgodnionych wcześniej dań. To pozwala gospodarzom zaoszczędzić pieniądze i bezcenny czas.
* Dr Mateusz Grzesiak (na ostatnim zdjęciu w naszej galerii na górze artykułu) - psycholog, konsultant i wykładowca. Ma trzy doktoraty, w dyscyplinach: zarządzanie, pedagogika i psychologia. Specjalizuje się w nauczaniu umiejętności miękkich, które naukowo klasyfikuje i praktycznie modeluje, dostarczając je w formie szkoleń i konsultacji. Napisał 24 książki, wykładał w siedmiu językach, jego profile społecznościowe mają w sumie blisko 800 tysięcy fanów.