4 minuty patrzenia komuś w oczy - tyle dzieli nas od zakochania?

Pogłębia więź, tworzy intymność, rozpala pożądanie - taką moc zdaniem naukowców ma kilka minut nieprzerwanego kontaktu wzrokowego. Uwaga, uczucie może powstać nawet między zupełnie przypadkowymi ludźmi. Autorzy pewnego nagrania na "YouTube'ie" przetestowali tę teorię na kilku parach, włącznie z parą nieznajomych. Jakie były rezultaty?

Wydaje ci się, że partnera dobieramy sobie, uwzględniając szereg różnych czynników: od osobowościowych, poprzez fizyczne, po podobne zainteresowania? Część naukowców ma odmienne zdanie.

"To jest mocne": 4 - minutowy eksperyment

"Badania wskazują, że 4 minuty niezakłóconego kontaktu wzrokowego podnosi poczucie bliskości. Zaprosiliśmy 12 osób, aby przetestować tę teorię" - taką informacja rozpoczyna się pewne nagranie zamieszczone w serwisie "You Tube". Następnie zapoznajemy się z kilkoma parami, które łączy różny stopień zażyłości. Polecono im nieprzerwanie patrzeć sobie w oczy przez owe kilka minut. Jest para nieznajomych. Para, która ma na koncie trzy randki. Związek z rocznym stażem. Rodzice małego dziecka - od 5 lat razem. Są dwa małżeństwa: jedno z 2-letnim, drugie z 55-letnim stażem.

Początkowo widać, że większość par jest trochę speszona. "Denerwuję się, a ty?", "Nie wiem, co robimy" - rozmawia jedna z nich (ta z rocznym stażem związku). "Miło cię poznać. Ciebie również" - wita się para nieznajomych. "Podobają mi się twoje..." - dziewczyna wskazuje na zakręcone do góry wąsy towarzysza. "Mamy patrzeć sobie w oczy przez 4 minuty?" - upewnia się żona od 55 lat. "To nie wydaje się naturalne" - komentuje. "4 minuty to długi czas. Zero instrukcji" - wyraża swoje obawy inna kobieta.

Wraz z rozpoczęciem eksperymentu, emocje narastają. "To jest mocne" - mówi jeden z mężczyzn do siedzącej naprzeciwko partnerki. "Zastanawiam się, o czym myślisz" - docieka żona z 2-letnim stażem. Jej mąż odpowiada z uśmiechem: "Jak cudownie jest tutaj siedzieć i patrzeć na moją żonę. Bez dyskutowania o pracy, biznesie".

"Nigdy nie robiłam czegoś takiego" - peszy się młoda dziewczyna siedząca naprzeciwko chłopaka, z którym spotyka się od niedawna . "Ja mogę kontynuować" - z entuzjazmem odpowiada jej towarzysz. "Mam poczucie, że moglibyśmy teraz wskoczyć prosto na parkiet" - mówi. To ich czwarta randka.

Zobacz wideo

"Przez 55 lat małżeństwa nigdy nie patrzyliśmy sobie w oczy w ten sposób"

Po wszystkim speszenie ustępuje wzruszeniu, intymności, radości. "Podczas 55 lat małżeństwa nigdy nie patrzyliśmy sobie w oczy w ten sposób" - mówi starsza kobieta do swojego męża. "Czasami patrzę w twoje oczy, żeby sprawdzić ci poziom cukru" - dodaje. "Sprawdzasz mnie cały czas" - ripostuje mąż. "Kiedy spojrzałem naprawdę uważnie, zdałem sobie sprawę, jak bardzo cię potrzebuję. Ile dla mnie znaczysz, ponieważ to prawda. Nie wyobrażam sobie bycia z kimkolwiek innym" - wyznaje żonie. Później widzimy ich tańczących ze sobą.

Małżeństwo z 2-letnim stażem wymienia się całusami. On kwituje: "Nieźle. Jak za starych czasów". Śmieją się do siebie.

"To bardzo interesujące siedzieć naprzeciwko kogoś, kogo nie znasz. Poznaliśmy się około 10 minut temu" - zauważa jednak z uczestniczek. "Nie możemy się już nie spotkać" - z zaczerwienionymi policzkami odpowiada chłopak. "Chodźmy na drinka" - proponuje dziewczyna.

Film do obejrzenia poniżej:

 

Badacze: już 2 minuty zwiększają sympatię i pożądanie

Już w badaniu przeprowadzonym przez trzech naukowców: J. Kellermana, J. Lewisa, J. D. Lairda w 1989 roku udowodniono, że odwzajemniony nieprzerwany kontakt wzrokowy wytwarza więź emocjonalną i poczucie bliskości. Jak twierdzą badacze w "Journal of Research in Personality", taki kontakt wzrokowy sprzyja ponadto wykształcaniu się namiętności.

Badacze w swoim eksperymencie przebadali kilkadziesiąt par stworzonych na potrzeby badania ze studentów przeciwnej płci. Części par polecono przez 2 minuty patrzeć na ręce towarzysza. Części - patrzeć sobie w oczy. Część natomiast miała liczyć mrugnięcia oczu drugiej osoby. Następnie badani proszeni byli o wypełnienie ankiety zawierającej pytania dotyczące partnera i swoich uczuć wobec niego. Jak się okazało, osoby, które patrzyły sobie nieprzerwanie w oczy przez 2 minuty, doświadczały silniejszych emocji związanych ze sobą nawzajem niż dwie pozostałe grupy. W przypadku par wpatrujących się sobie w oczy zanotowano znacznie wyższy stopień doświadczanej sympatii, miłości, namiętności i pożądania.

W badaniu obserwowano wpływ kontaktu wzrokowego na losowo dobrane osoby. Jak twierdzą badacze, działanie może być jeszcze silniejsze w przypadku np. rzeczywistych życiowych partnerów. To dobry sposób zarówno, aby rozbudzić romantyczne uczucia na początku relacji, a także odświeżyć je w związkach z dłuższym stażem - twierdzą terapeuci par.

Od 5 do 10 minut - norma zakochanych. Reszta ledwo minutę

"Kochankowie mogą patrzeć sobie w oczy nieustannie przez 5 - 10 minut" - obliczyli naukowcy już w 1975 r. A niezakochani? Cóż, w innej relacji najczęściej trudno nam utrzymać spojrzenie przez więcej niż minutę. Najbardziej naturalny dla międzyludzkich kontaktów jest kontakt wzrokowy przerywany. Patrzymy na kogoś, odrywamy wzrok, znów koncentrujemy się na rozmówcy. I tak dalej.

Długie patrzenie sobie głęboko w oczy jest typowe dla zakochanych - wskazują naukowcy.

Dlaczego to tak działa?

To nie zakochanie prowadzi do głębokich spojrzeń w oczy, a odwrotnie - wskazują liczne badania. Zdaniem naukowców długie patrzenie w czyjeś oczy, sprawia, że odkrywamy w sobie uczucia do tej osoby. Zachowanie powoduje narastanie emocji - kwitują eksperci. Ich zdaniem czynnikiem odpowiedzialnym za ten efekt, jest autopercepcja, czyli wyciąganie wniosków o sobie i swoich stanach na podstawie swoich zachowań. Wnioskujemy, że skoro patrzymy komuś w oczy tak długo, prawdopodobnie musimy coś więcej do tej osoby czuć i zaczynamy to czuć. To jedna z teorii. Ta mniej romantyczna. Dla zwolenników ruchów związanych z uważnością i bliskością patrzenie sobie w oczy to raczej sposób na dostrzeżenie piękna w drugim człowieku, jego esencji. To raczej wydobycie wartości, która w nim jest i zawsze była niż stworzenie jej na swój użytek. W myśl tej teorii patrzenie sobie w oczy nie musi być zarezerwowane dla związków damsko- męskich. Może prowadzić także do powstania przyjaźni. Warunkiem sukcesu zawsze jest to, aby otworzyć się na drugą osobę i to, aby ona otworzyła się na nas. Do tego potrzeba gotowości i sprzyjających warunków. W realnym świecie może być to trudne, lub wręcz niemożliwe, do osiągnięcia. Dlaczego?

Nieprzerywane patrzenie komuś w oczy często jest odbierane konfrontacyjnie, np. jako ostrzeżenie przed atakiem. Najczęściej trudno je znieść, jeśli obdarza nas nim ktoś, z kim nie jesteśmy w bliskich relacjach. Chęć ucieczki z takiego kontaktu, chociażby w postaci uciekania wzrokiem, skrępowanie, brak komfortu, sztywność lub agresja - to niektóre z możliwych reakcji. Aby nie zakończyło się nieporozumieniem, dwie osoby muszą mieć w sobie zgodę na tego rodzaju "zażyłość".

Zamiast tylko patrzeć, zobacz kogoś

Do praktykowania kilkuminutowych sesji patrzenia sobie w oczy zachęcają terapeuci par, coachowie, seksuolodzy. Pozwolą one dostrzec tę drugą osobę, jej naturę. Wszystkiego tego, co czasem, w natłoku obowiązków i codziennych spraw gdzieś nam ulatuje.

"W filmie "Awatar" ludzie mieli zwyczaj witania się nie przez mówienie "dzień dobry", a "widzę cię". To dobry pomysł, żeby para przynajmniej raz dziennie w ten sposób się witała. Wypowiedzenie takiego komunikatu czy usłyszenie go zazwyczaj coś w nas porusza. Bo o to przecież w tym wszystkim chodzi, żeby się widzieć" - podkreślał celnie w jednym z naszych artykułów psychoterapeuta Bronisław Hońca (czytaj więcej: Konflikt - mocny fundament związku .

Autorka tekstu: Małgorzata Skorupa - psycholog, psychoterapeutka, redaktorka serwisu Zdrowie.gazeta.pl, konsultantka Telefonu Zaufania dla Osób Dorosłych w Kryzysie Emocjonalnym przy Instytucie Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego w Warszawie. Autorka wielu publikacji z zakresu psychologii oraz rozwoju osobistego.

Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do Zdrowia na Facebooku!

Więcej o: