Myślała, że ból kolana wynika z kontuzji. Prawda okazała się o wiele gorsza. "Codziennie płakałam"

27-letnia Amy Haigh z Auckland w Nowej Zelandii udała się do lekarza w związku z bólem kolana. Choć kobieta była pewna, że nieprzyjemne dolegliwości wynikały z kontuzji po jeździe konnej, to rezonans magnetyczny wykazał, że winny jest nowotwór złośliwy kości. Konieczna okazała się operacja, podczas której usunięto chore tkanki.

Amy Haigh uległa wypadkowi jeździeckiemu w marcu 2020 roku. Kiedy kilka miesięcy później wróciła na siłownię, okazało się, że nie jest w stanie wykonywać żadnych ćwiczeń. Jej kolano zaczynało puchnąć i boleć przy każdym wysiłku. Próbowała na własną rękę uzyskać pomoc od fizjoterapeutów, kręgarzy i osteopatów. Nic nie wydawało się skuteczne. W końcu za namową swojego osobistego trenera kobieta udała się do lekarza, który skierował ją na wykonanie skanu nogi.

Zobacz wideo Dlaczego kolano tak często boli i co się w nim psuje?

Młoda kobieta udała się do lekarza z bólem kolana. Okazało się, że choruje na nowotwór

Badanie wykazało, co jest przyczyną bólu. Kobieta, choć prowadziła zdrowy i aktywny tryb życia, zachorowała na nowotwór złośliwy kości - kostniakomięsaka. "Trenowałam na siłowni od 2019 roku, byłam zapalonym jeźdźcem konnym, weekendy spędzałam na spacerach z psami lub na plaży. Moja praca również była wymagająca fizycznie", cytujemy jej relację za brytyjskim portalem The Sun

27-latka była zszokowana diagnozą oraz przerażona przyszłością. "Każdego dnia płakałam w samochodzie, płakałam podczas przerwy na lunch i płakałam w łazience", zwierza się. Kostniakomięsak, który się u niej rozwinął, zwykle dopada nastolatki i młodych dorosłych, ale może w zasadzie wystąpić u każdego. Typowym objawem klinicznym jest ból oraz obrzęk w okolicy guza.

Do października 2022 roku Amy Haigh przeszła dwie chemioterapie. Kilka miesięcy przebywała w szpitalu, gdzie czuła się "samotna i odizolowana". Była jednak wdzięczna za wszelką pomoc, jaką wtedy uzyskała od lekarzy i pielęgniarek. 

27-latka przeszła operację. Groziła jej wymiana stawu kolanowego

Nie tylko Nowozelandka przejmowała się swoim losem. "Moja rodzina była absolutnie przerażona, ponieważ zdiagnozowano u mnie bardzo agresywnego raka", zdradza mediom. Sytuacja stała się jeszcze bardziej napięta i nerwowa, kiedy na początku tego roku okazało się, że kobieta musi przejść ośmiogodzinną operację usunięcia części kości udowej, w której rozwijał się nowotwór.

Chorą część zastąpiono kością dawcy ze Stanów Zjednoczonych. Poza tym w nodze Amy Haigh znalazła się metalowa płytka i 11 śrub spajających nogę. W czasie zabiegu istniało ryzyko wymiany całego stawu kolanowego, co dla chorej oznaczałoby konieczność przechodzenia licznych operacji do końca życia. Ostatecznie jednak do tego nie doszło.

Badania przeprowadzone po operacji wykazały brak obecności komórek rakowych, co było równoznaczne z tym, że młoda kobieta była zdrowa. I choć wszystko skończyło się szczęśliwie, to przyznała, że trudno jej dojść do siebie pod względem psychicznym. Walka odcisnęła na niej swoje piętno, jednak jak twierdzi: "Wyszłam z tego z zupełnie nowym spojrzeniem na świat". Więcej podobnych tematów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: