Morska woda zdrowia doda? Nic bardziej mylnego. Eksperci są zgodni: Bałtyk to siedlisko toksyn i zanieczyszczeń

Każdy z nas słyszał co najmniej raz w ciągu życia o wyjazdach nad Bałtyk w celu podreperowaniu zdrowia. Co więcej, na polskim wybrzeżu nie brakuje miejscowości uzdrowiskowych i renomowanych sanatoriów. Niestety eksperci opowiadają o naszym morzu z zaniepokojeniem. Obecnie, są to jedne z najbardziej zanieczyszczonych wód na świecie.

Słońce przyjemnie grzeje w kark, miękki piach skrzypi pod stopami, a do uszu dobiega znajomy dźwięk fal rozbijających się o brzeg. Brzmi jak istna sielanka? Do czasu. Okazuje się, że uwielbiany przez miliony turystów Bałtyk umiera na naszych oczach. Obecnie jest tak zanieczyszczony, że kąpiele morskie ciężko nazwać zdrowotnymi, a z roku na rok jest tylko gorzej. Czy jest szansa na to, że coś się zmieni w ciągu najbliższych lat? Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Grodzenie - fenomen polskiej kultury? Socjolog: Przestrzeń publiczna należy do tego, kto ją zawłaszczy

Bałtyk skrajnie zanieczyszczony. Do morza wpadają silne toksyny

Morze Bałtyckie to na ten moment jedno z najbardziej zanieczyszczonych mórz. Nie chodzi jednak tylko i wyłącznie o sinice, choć te również stanowią niemały problem. Bałtyk padł ofiarą swojego własnego położenia. Przede wszystkim otacza go dziewięć rozwiniętych państw, które wprowadzają do morza ścieki pełne toksyn szkodliwych dla ekosystemu. Dodatkowo z samych statków do wód Bałtyku trafia rocznie 298 ton azotu i 100 ton fosforu. Niestety, w związku z brakiem regulacji, które chroniłyby europejskie morze, w bałtyckich wodach można znaleźć całą tablicę Mendelejewa. Do wody trafiają takie substancje szkodliwe jak:

  • rtęć,
  • ołów, 
  • ropa naftowa,
  • kadm,
  • pestycydy,
  • substancje radioaktywne.

W tych samych wodach kąpią się turyści oraz pływają ryby, które następnie trafiają na talerze wczasowiczów. Szczególnie martwiące mogą być substancje radioaktywne. Co ciekawe, te utrzymują się w wodach Bałtyku od lat. Wszystko za sprawą awarii elektrowni w Czarnobylu w roku 1986, choć nawet wcześniej testowano nad morzem broń jądrową. Jeśli nic się nie zmieni, tych substancji pozbędziemy się dopiero w 2035 roku. To wtedy nastąpi pełna wymiana wód. Ta zaś, jest kolejnym powodem, dla którego Bałtyk tak mocno cierpi. Morze to nie ma łatwego dostępu do oceanu, a wymiana wód trwa dziesiątki lat. Przez to tworzy się tu toksyczna zupa, której nie da się w szybki sposób oczyścić. W związku z licznymi zanieczyszczeniami i kwitnięciem sinic, coraz częściej część kąpielisk jest po prostu zamykana. Ci, którzy nie słuchają zaleceń i ignorują czerwoną flagę powiewającą na plaży, narażają się na przykre konsekwencje zdrowotne.

Katastrofa ekologiczna na Odrze gwoździem do trumny

Do Bałtyku wpływa również ponad 250 rzek, w tym Wisła i Odra. Jeśli więc, któraś z rzek zostanie zanieczyszczona, możemy być pewni, że w przeciągu kilku dni wszystkie toksyny i szkodliwe substancje trafią do Morza Bałtyckiego. Nie inaczej było w przypadku katastrofy ekologicznej na Odrze. Nadal brakuje dokładnych danych, jednak szacuje się, że z rzeki wyłowiono 360 ton śniętych ryb. W miastach położonych nad Odrą uruchomiono rezerwy wody z innych dopływów, a kąpiele i połowy były surowo zabronione. 

Według oficjalnego raportu Unii Europejskiej, katastrofa była skutkiem kilku niekorzystnych zjawisk, takich jak niski poziom wody przy jednoczesnych upałach i zasoleniu wód. Niestety nie bez znaczenia były w tym wszystkim ścieki wypuszczany przez nadodrzańskie firmy. Wszystko niestety spłynęło wprost do morza i na próżno liczyć, że nie odbije się to na bałtyckim ekosystemie w następnych latach.

Kąpiele w Bałtyku coraz większą rzadkością. Turyści i mieszkańcy załamani

W ostatnich tygodniach mówi się o kąpieliskach zamykanych z powodu zakwitu sinic. Niektórzy właściciele nadmorskich pensjonatów zapewniają w swoich ofertach, że woda na miejscu jest czysta i bezpieczna. Widać więc, że w dzisiejszych czasach kawałek czystego morza stał się luksusem i kartą przetargową w walce o klientów. Są jednak śmiałkowie, którzy bezrefleksyjnie ignorują ostrzeżenia ratowników morskich i ekspertów. Czerwoną flagę, będącą wyraźnym zakazem kąpieli, traktują jak nikomu niepotrzebną ozdobę lub zwykłą wskazówkę. W końcu przejechali setki kilometrów po to, by pomoczyć stopy w Bałtyku. Nie planują więc rezygnować ze swojego przywileju. 

Niestety, kąpiel w zanieczyszczonych i toksycznych wodach Bałtyku może mieć dla naszego zdrowia przykre skutki. Objawami zatrucia np. bakteriami E.coli, czy sinicami mogą być:

  • biegunka i wymioty,
  • wysoka gorączka,
  • zimne poty,
  • dreszcze,
  • ból głowy,
  • ból brzucha i nudności,
  • osłabienie.

Nie brzmi to jak wymarzony pakiet na wakacje, które większość z nas spędza na wyjazdach tylko raz w roku. Warto więc słuchać ostrzeżeń i traktować zakazy poważnie. Jest to szczególnie ważne jeśli borykamy się z osłabioną odpornością. Dodatkowo, kąpiąc się w morzu, nietrudno o złapanie infekcji intymnej, czy wystąpienie pokrzywki na skórze. Z tego powodu zawsze warto opłukać się pod prysznicem, które często znajdziemy na plaży. Nie trzeba jednak wpadać w panikę, ponieważ wody przybrzeżne są stale monitorowane, a ostrzeżenia o zagrożeniach podawane do informacji publicznej bez wyjątku.

Więcej o: