Wysokie temperatury i długie dni - to wszystko zachęca do spędzania czasu na świeżym powietrzu. Latem chętnie korzystamy także z uroków kąpieli słonecznych, urlop nad morzem czy jeziorem to dla wielu prawdziwa gratka. Przebywanie na zewnątrz wiąże się z wystawianiem skóry na słońce. Jak uniknąć przykrych konsekwencji w postaci poparzeń słonecznych? Eksperci gorąco namawiają, by nie wychodzić z domu bez warstwy kremu ochronnego z filtrem SPF.
SPF - co to takiego?
SPF, czyli Sun Protection Factor to symbol, który pokazuje, jak dobrze dany produkt chroni naszą skórę przed promieniowaniem słonecznym UVB. Oznaczenie to stosowane jest przez międzynarodowe korporacje, a normy dla wszystkich kosmetyków są takie same. Szukasz podobnych treści? Sprawdź Gazeta.pl
Co oznaczają cyfry na kremach do opalania?
Na sklepowych półkach można znaleźć kremy SPF z określoną liczbą. Liczby te pokazują orientacyjny czas, w jakim na skórze wystawionej na promieniowanie słoneczne może wystąpić rumień. Nie oznacza to jednak, że jeśli posmarujemy skórę kremem SPF 15, to już po kwadransie będziemy musieli reaplikować kosmetyk. Jeśli twoja skóra rumieni się po dziesięciu minutach spędzonych na opalaniu, to po aplikacji filtra przeciwsłonecznego możesz liczyć na to, że kosmetyk będzie chronił skórę piętnaście razy dłużej, czyli w tym przypadku 150 minut.
Tak chronią poszczególne filtry
Komisja Europejska podzieliła preparaty do opalania względem poziomów ochrony przez szkodliwym promieniowaniem. Możemy więc wybierać pomiędzy czterema poziomami ochrony: niską (SPF 6 oraz 10), średnią (SPF 15, 20 i 25), wysoką (30 oraz 50), a także bardzo wysoką (SPF 50+). Aby mieć pewność, że nasz skóra jest chroniona jak najlepiej, dobrze jest wybierać z najwyższym filtrem. Warto mieć także świadomość, że żaden kosmetyk nie blokuje promieni UVB w stu procentach.
