Kleszcza nie było, rumienia też, a jest borelioza. Jak to możliwe?

Mniej więcej połowa osób niewątpliwie chorujących na boreliozę nie przypomina sobie ani ataku podstępnego pajęczaka, ani charakterystycznego rumienia, będącego sygnałem, że mogło dojść do groźnego zakażenia bakteriami - krętkami borrelii. Zapewne stąd krążące w sieci "informacje", że zarażamy się nie tylko od kleszcza, ale też od drugiego człowieka. Rzeczywiście?

Prawdopodobnie doniesienia o rekordowej liczbie zakażeń boreliozą w 2023 roku przyczyniły się do większego zainteresowania tematem, ale też popularyzacji różnych spiskowych teorii na temat tej choroby. Tak to już jest, że ze strachu i niewiedzy rodzą się ekstremalne pomysły. Nie brakowało doniesień, głównie przedstawicieli "medycyny niekonwencjonalnej" (która nie jest przecież żadną medycyną), że borelioza może być przenoszona drogą płciową, a także, że za jej rozwój u człowieka odpowiada wiele różnych zwierząt, w tym komary, wszy, a nawet szczury. Można to wszystko między bajki włożyć, skąd zatem te wszystkie zakażenia "bez kleszcza"?

Zobacz wideo

Nie było kleszcza, nie ma boreliozy

- Zgodnie z aktualną wiedzą naukową zakażenie boreliozą możliwe jest tylko w wyniku pokłucia przez zakażonego kleszcza. Nie możesz zarazić się boreliozą od osoby, która na nią choruje - podkreśla prof. Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.(1) Co z zakażeniem od innych zwierząt, zwłaszcza owadów? Ten temat jest wałkowany od wielu lat. Badało go wielu naukowców, a w organizmach różnych organizmów faktycznie stwierdzano obecność krętków boreliozy. A jednak nie odkryto mechanizmu, który pozwalałby wówczas na zakażenie człowieka. Wręcz przeciwnie. Na przykład komary mogą roznosić mnóstwo groźnych patogenów, a jednak nie boreliozę.

- Ponieważ krew pochodząca z różnych ukłuć (żywicieli) nie miesza się, a krętki Borrelia spp. nie mogą przeżyć w jelicie komara, samice komarów nie przenoszą boreliozy - tłumaczy dr hab. n. med. Ernest Kuchar z Kliniki Pediatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.(2) Żeby nie było wątpliwości - samce komara nas w ogóle nie kłują, bo nie łakną ludzkiej krwi, więc też nie są sprawcami zakażeń.

"Nie widziałem kleszcza i rumienia, a mam boreliozę"

Jak to możliwe, że wielu pacjentów z boreliozą nie pamięta w ogóle ugryzienia kleszcza? Powody są co najmniej dwa:

  • Ugryzienie kleszcza nie boli. Kiedy pasożyt opije się twojej krwi, odpada od skóry i idzie w swoją stronę. Jeśli go nie zauważyłeś, bo dobrze ukrył się w zagięciu skóry, możesz o tym nie wiedzieć.
  • Nimfa kleszcza jest niewielka, przypomina na skórze ziarenko maku, które bardzo łatwo przeoczyć, nawet w widocznym miejscu (lub nie domyślić się, że to kleszcz), a również roznosi boreliozę.

A co z rumieniem wędrującym na skórze? Najpewniej występuje u zdecydowanej większości zakażonych. Problem w tym, że wcale nie jest tak charakterystyczny i widoczny, jak się powszechnie sądzi.

Przede wszystkim sama nazwa okazuje się już myląca, bo spodziewamy się czegoś, co pojawia się na skórze to tu, to tam. Tymczasem rumień będący objawem wczesnej postaci boreliozy pojawia się w miejscu ugryzienia przez kleszcza i w kolejnych dniach "wędruje" jedynie jego brzeg. Zmiana powiększa się stopniowo i czerwona obwódka ma coraz większy zasięg, natomiast skóra w środku zwykle blednie. Nie musi tak być! Na łydce czasem cały obszar pozostaje czerwony. Na tułowiu rumień bywa tak duży, że go nie widzimy, bo pojawia się blada wstęga dookoła tułowia. Na owłosionej skórze głowy jest jeszcze gorzej. Często nie widzimy nic.

Borelioza - nie stawiaj diagnozy samodzielnie

Wkrótce po zakażeniu krętkami boreliozy może wystąpić rumień i objawy grypopodobne. Niestety, jeśli przeoczymy ten moment, gorsze samopoczucie tłumacząc sobie czymś innym, choćby przeziębieniem, choroba może zaatakować nas poważniej po kilku tygodniach, a nawet miesiącach.

W drugim etapie boreliozy pojawiają się dolegliwości ze strony stawów (ból, obrzęk), symptomy podrażnienia lub zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych i nerwów obwodowych, a nawet zapalenie mięśnia sercowego.

Na etapie trzecim, przewlekłym, występuje niedowład, porażenie nerwów obwodowych, zaburzenia czucia, zaburzenia psychiczne, problemy z pamięcią, zanikowe zapalenie skóry, przewlekłe zmęczenie. Pojawiają się też objawy, które niejednokrotnie prowadzą do błędnej diagnozy: gorączka, fale gorąca, wahania masy ciała, zaburzenia snu, bóle jąder, gardła, kurcze mięśni, bóle w klatce piersiowej, nadwrażliwość na światło, zaburzenia słuchu, nasilenie objawów choroby lokomocyjnej, nadwrażliwość skóry i wiele innych.

Ten ogrom objawów sprzyja skłonności wielu osób, by niemal wszystko już tłumaczyć boreliozą. Nie dajmy się jednak zwariować.

- "Medialność" boreliozy sprawiła, że obecnie, w gabinetach lekarskich dochodzi do absurdalnych sytuacji. Zdarza się, że przy objawach osłabienia, nudności i zatrzymania menstruacji pierwszą myślą młodych kobiet jest borelioza, a nie ciąża. W takich przypadkach, nawet bez ingerencji lekarza, rozpoznanie jest z czasem odpowiednio weryfikowane. Dużo groźniejsze scenariusze, to uporczywe „leczenie" rzekomej boreliozy, podczas kiedy pacjent choruje de facto na chorobę autoimmunologiczną, nowotworową czy na depresję - ostrzega dr med. Kamila Ludwikowska z Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersyteckiego Szpital Klinicznego we Wrocławiu.(3)

Lucyna i Beata miały "boreliozę bez kleszcza"

- Do dziś nie wiem, kiedy i jak złapałam boreliozę. Bardzo na siebie uważam, nie spędzam zbyt dużo czasu w lesie czy w ogóle w plenerze. Może na działce? Na spacerze z psem? Od kilku lat zmagam się z chorobą nowotworową. Objawy, które zaczęły mi dokuczać, głównie zmęczenie i podwyższona temperatura, łączyłam więc z chorobą główną. Borelioza nawet nie przyszła mi do głowy. Na szczęście mam czujnego lekarza. Leczenie prawdopodobnie rozpoczęłam dość późno, ale się udało - wspomina 60-letnia pani Lucyna.

30-letnia Beata przed boreliozą była osobą zupełnie zdrową. Nim ktoś pomyślał o boreliozie, trafiła na leczenie psychiatryczne:

- Trochę żałuję, że nie zrobiłam testu na własny koszt. Zaoszczędziłoby mi to mnóstwo nerwów i straconego czasu na szukanie przyczyny pogarszającego się stanu zdrowia. Skąd jednak mogłam wiedzieć, że to borelioza? Miałam takie dziwne jednostronne porażenie twarzy, ale nie połączyłam go z innymi objawami, głównie depresją. Nawet nie wiem, czy komuś o tym mówiłam. Dopiero lekarz neurolog, u którego byłam konsultowana dodatkowo przez psychiatrę w czasie leczenia zaburzeń nastroju, wpadł na pomysł zdiagnozowania mnie w kierunku boreliozy. Protestowałam, bo kleszcza żadnego wg mnie nie było. Dobrze, że lekarz się uparł. To był strzał w dziesiątkę.

Zaburzenia nerwów twarzowych bywają wczesnym i późnym objawem boreliozy, ale nie jest to norma.(4) Zdecydowanie lepiej po każdym spacerze starannie oglądać swoje ciało, bo szybko pozbyć się kleszcza. Im krócej przebywa na naszej skórze tym lepiej. Jeśli mamy wątpliwości, czy coś jest rumieniem, czy nie, najlepiej rozwiać je z lekarzem.

Źródła:

  1. Prof. Joanna Zajkowska, Klinika Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku (konsultacja medyczna), "Borelioza", www.kleszcze.info.pl, data dostępu: 02.06.23
  2. Dr hab. n. med. Ernest Kuchar z Kliniki Pediatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego odpowiada na pytanie: "Czy komary mogą przenosić boreliozę?", www.mp.pl, 22.08.22
  3. Ewa Stanek-Misiąg, "Czy rumień wędrujący zawsze oznacza boreliozę?", rozmowa z dr med. Kamilą Ludwikowską, "Medycyna Praktyczna", 25.06.19
  4. Sokołowski P., "Połowiczy kurcz twarzy w przebiegu boreliozy: efekt leczenia antybiotykami wskazuje na przyczynę", "Neurologia Praktyczna" 2016; 5: 58-59.
Więcej o: