"Złota godzina" decyduje o tym, czy przeżyjesz zawał, ale w Polsce mamy 280 minut dramatu

Co dziesiąty Polak po zawale serca umiera w ciągu roku. Śmiertelność pięcioletnia przy uwzględnieniu zgonów przedszpitalnych, czyli przed dotarciem pomocy, oraz zgonów szpitalnych, sięga 40-50 proc. To bardzo dużo, a statystyki pokazują, że niemal na każdym etapie leczenia coś idzie nie tak. O tym, do jak rozległych uszkodzeń serca dojdzie, decyduje przede wszystkim pierwsze 60 minut od wystąpienia objawów. Co wynika z tej wiedzy? W praktyce wciąż za mało.

Według danych NFZ, co roku na zawał umiera 15 tysięcy Polaków. Choroby krążenia to główny zabójca Polaków, a wiele z nich to konsekwencje lub powikłania zawału serca. Z roku na rok zagrożenie to dotyka coraz większej liczby młodych osób - obecnie już co dziesiąty zawał dotyczy pacjenta przed 45. rokiem życia. Lekarze regularnie przypominają, że szansę na przeżycie zawału i minimalizację jego skutków znacząco zwiększa jak najszybsze zgłoszenie się po specjalistyczną pomoc. Pytanie tylko, czy to ma aż tak duże znaczenie?

Zobacz wideo

 Zawał - nagły atak

Zawał serca jest chorobą, która najczęściej zaczyna się nagle, a jej istotą jest dokonująca się martwica mięśnia sercowego. Stopień tej martwicy jest tym większy, im dłużej trwa niedokrwienie. Gdy dokona się ona całkowicie, jest to już proces nieodwracalny, którego nie naprawi żadne leczenie. Stąd też im szybciej otrzymamy pomoc, tym większa szansa na uratowanie naszego serca - kluczową rolę odgrywa tu pierwsze 60 minut. Co istotne, czas ten liczy się od momentu wystąpienia objawów, dlatego tak ważne jest, by nie ignorować niepokojących sygnałów, przypomina Grzegorz Dzik, kardiolog Grupy American Heart of Poland.*

- Im szybciej trafimy do wyspecjalizowanego ośrodka, który jest w stanie przywrócić prawidłowe ukrwienie serca, tym bardziej jesteśmy w stanie ograniczyć strefę martwicy i niekorzystne następstwa zawału. Czas ma tutaj kluczowe znaczenie. Decyduje o tym, czy przeżyjemy i czy będziemy w stanie po tej chorobie normalnie funkcjonować – mówi Grzegorz Dzik i podkreśla, że nie powinniśmy czekać, aż przedłużający się ból w klatce piersiowej i inne objawy same przejdą. Niestety, bagatelizowanie symptomów choroby i czekanie aż miną samoistnie, to nadal najczęstszy powód, dla którego pacjenci z zawałem trafiają do specjalistów zbyt późno.

Jakie objawy powinny nas zaniepokoić i co wtedy robić?

Najbardziej typowym objawem zawału mięśnia sercowego jest nagły i bardzo silny ból w okolicach mostka lub serca. Ma on piekący, dławiący charakter, nie ustępuje po odpoczynku, może promieniować do żuchwy i lewej ręki, a także do brzucha i pleców. Często towarzyszy mu uczucie duszności, poczucie niepokoju, przyspieszone tętno i kołatanie serca.

- Ból w klatce piersiowej zdecydowanie powinien być dla nas sygnałem alarmującym. Jeśli trwa powyżej 20-30 minut konieczne jest wezwanie pomocy medycznej. Niepokojące są również inne objawy, które w pierwszym odruchu nie kojarzą się z zawałem serca, a mimo to często są z nim związane, jak zawroty głowy, zimne poty, długotrwały kaszel, drętwienie kończyn, uczucie zmęczenia, dyskomfort w klatce piersiowej, nudności, zgaga, ból brzucha – tłumaczy Grzegorz Dzik.

Zawał męski, kobiecy, cichy - czytaj więcej o objawach

Jeśli zaobserwujemy niepokojące objawy u siebie lub kogoś z naszego otoczenia, koniecznie wzywajmy pomoc medyczną. Ważne jest, by zachować spokój i nie dać się ponieść emocjom. W oczekiwaniu na ratowników warto posadzić chorego w pozycji półsiedzącej, rozluźnić ciasną odzież i zapewnić dostęp świeżego powietrza.

Nigdy nie próbujmy w takiej sytuacji dotrzeć do szpitala na własną rękę, ponieważ proces leczenia zawału mięśnia sercowego tak naprawdę rozpoczyna się już na poziomie pracy zespołu ratownictwa medycznego – podłączane jest EKG, podawane leki przeciwpłytkowe i leki przeciwbólowe. Odpowiednie informacje otrzymuje też od razu zespół w szpitalu, dzięki czemu jest w pełnej gotowości na przyjęcie pacjenta z zawałem.

embed

Dlaczego tak ważne jest, by ciągle o tym przypominać?

Sporo się mówi o "żartownisiach" i "hipochondrykach", którzy bez uzasadnienia wzywają pogotowie ratunkowe. Fakt, to zdarza się nagminnie, ale raczej nie w przypadku osób, które mają objawy zawału. Tu wręcz przeciwnie - moment wezwania pomocy jest niebezpiecznie odkładany. "Może to niestrawność?". "Zaraz przejdzie". "Nie przesadzaj, nie jest tak źle". To zdania wygłaszane przez wielu chorych. Niestety, czasem ostatnie zdania. Bywa, że otoczenie ulega pacjentowi i też czeka na cud, który nie nadchodzi. "Wstyd wezwać pogotowie niepotrzebnie". Cóż, a lepiej umrzeć?

Opóźnienie przedszpitalne w leczeniu zawału serca w Polsce wykracza poza wszelkie standardy i sięga obecnie 280 minut, a więc dużo więcej niż tzw. złota godzina. Nie mamy też w kraju programu wczesnego wykrywania choroby wieńcowej - podkreślał w mediach społecznościowych prof. Paweł Buszman, kardiolog ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.(1)

Konsekwencje? Dramatyczne opóźnienie procesu leczenia wpływa negatywnie na rokowanie, niezależnie od najlepszego leczenia interwencyjnego. A skąd te zawały? Najczęstszą przyczyną niewydolności serca i zgonów w Polsce jest choroba niedokrwienna serca (choroba wieńcowa). Opóźnienie w jej rozpoznaniu i wczesnym wdrożeniu leczenia prowadzi do ciężkich powikłań - zawału, niewydolności serca, ciężkich arytmii i zgonu - wylicza kardiolog. Zatem - nim dochodzi do zawału, pacjent często nieświadomie choruje na niewydolność serca. Ta jest problemem miliona Polaków.

A jeśli ktoś trafi na czas do szpitala?

Opieka nad osobą po zawale nie może kończyć wraz z bezpośrednim uratowaniem jej życia. Przede wszystkim powinno być wdrożone odpowiednie postępowanie farmakologiczne. Każdy pacjent musi być edukowany w zakresie stylu życia, choroby, na którą cierpi i jej konsekwencji. Po wypisie ze szpitala szybko powinna rozpocząć się kardiologiczna rehabilitacja poszpitalna, optymalnie w warunkach oddziału dziennego, a u pacjentów o najwyższym ryzyku, z najbardziej uszkodzonym sercem, z wielochorobowością, w warunkach oddziału szpitalnego.

- Naturalnie pacjent wychodząc ze szpitala powinien mieć ustalony termin konsultacji z kardiologiem. W świecie idealnym pierwsza konsultacja powinna się odbyć do szóstego tygodnia po wypisie. Później kolejne konsultacje, ich liczba i terminy powinny być uzależnione od indywidualnych potrzeb pacjenta; niektórzy pacjenci nie wymagają bardzo częstych wizyt, z kolei pacjenci z zaburzeniami rytmu, z niewydolnością serca, z wielochorobowością mogą wymagać częstszych, na przykład comiesięcznych wizyt kardiologicznych. Ocenia się, że w ciągu roku powinny się odbyć co najmniej trzy konsultacje kardiologiczne. Mamy ewidencję wskazującą na to, że pacjenci, którzy są konsultowani w okresie poszpitalnym przez kardiologa, żyją dłużej, mają mniejsze ryzyko zgonu, zawału serca, kolejnych hospitalizacji - podkreślał prof. Piotr Jankowski, kardiolog i internista z warszawskiego szpitala im. Orłowskiego, w lutowej rozmowie z serwisem "Co w zdrowiu".(2)

embed

KOS-Zawał - o co chodzi?

Nierealne w naszej rzeczywistości? Nie do końca. Program KOS-Zawał, na który w ubiegłym roku przeznaczono 260 mln zł, w tym roku ma to być 300 mln zł, teoretycznie udrożnia dostęp do konsultacji kardiologicznych. Zapewnia konsultacje wtedy, gdy są najbardziej potrzebne, czyli w ciągu pierwszych kilku tygodni po zawale serca. Przyspiesza też dostęp do programów rehabilitacji kardiologicznej i zabiegów kardiologicznych. Opieka medyczna w ramach KOS-Zawał przekłada się na ok. 30 proc. mniejsze ryzyko zgonu w ciągu trzech lat po wyjściu ze szpitala.

Niestety, wciąż wielu pacjentów hospitalizowanych z powodu zawału serca nie ma dostępu do systemu opieki pozawałowej. Program jest obecnie realizowany w około 100 ze 140 ośrodków, w których leczeni są pacjenci z zawałami serca.

Nie w każdym ośrodku program działa tak samo dobrze - ostrzega prof. Jankowski i przypomina, że korzysta z niego zaledwie 1/4 pacjentów po zawale serca. Oczywiście, trzeba się z tym liczyć, że to nigdy nie będzie udział 100 proc. udział, choćby z powodu przeciwwskazań zdrowotnych i woli pacjentów, ale dopiero przy udziale na poziomie 70 proc. będziemy mogli mówić o sukcesie programu i znaczącej poprawie sytuacji chorych.

embed

Źródła

  1. Wojciech Kuta, "Pomoc przedszpitalna w kardiologii kuleje. Zamiast "złotej godziny" mamy 280 minut dramatu", "Rynek Zdrowia", 11.08.2022.
  2. Anna Gumułka, "Prof. Jankowski: co dziesiąty Polak po zawale umiera w ciągu roku", www.cowzdrowiu.pl, 27.02.2023.

* Grupa American Heart of Poland zapewnia opiekę medyczną w ramach kontraktu z NFZ. Do dyspozycji pacjentów pozostaje sieć placówek medycznych na terenie całej Polski, specjalizujących się w diagnostyce, leczeniu oraz rehabilitacji chorób cywilizacyjnych.

Więcej o: