Za leki w UE najwięcej płacą Polacy, Rumuni i Bułgarzy. Kiełbasa wyborcza tego nie zmieni

Powszechne rozdawnictwo? Państwo do ciebie chętnie dokłada? Najwyraźniej nie tam, gdzie trzeba. Wg Instytutu Badań Polityczno-Ekonomicznych i Społecznych IPOKE, polska opieka zdrowotna należy do najbardziej niedofinansowanych w UE. Koszty ponoszone przez pacjentów są bardzo wysokie, a 2/3 z nich dotyczy leków.

Oczywiście, nie jesteśmy w czołówce najbogatszych krajów Unii Europejskiej, żeby oczekiwać cudów. A jednak te wyniki powinny dać do myślenia. Według analizy Instytutu Badań Polityczno-Ekonomicznych i Społecznych IPOKE*, polska opieka zdrowotna należy do najbardziej niedofinansowanych w UE. Dlatego koszty ponoszone przez pacjentów są bardzo wysokie, a 2/3 z nich dotyczy leków. 

Zobacz wideo

Gorzej tylko w Bułgarii i Rumunii

Zespół prof. Johna Yfantopoulosa, kierującego instytutem IPOKE, badał, jak niedoinwestowanie systemu opieki zdrowotnej wpływa na dostępność leków i usług zdrowotnych. Raport pokazuje, że w wartościach bezwzględnych nasz kraj przeznacza na  opiekę zdrowotną połowę środków w porównaniu ze średnią UE.

embed

Za: prof. John Yfantopoulos, „Wpływ niedoinwestowania na dostępność leków i usług zdrowotnych w Polsce", IPOKE, 18 maja 2023 r.

Skutki obciążenia pacjentów kosztami leczenia (z pewnością "zachęcającego do oszczędzania" na lekach), są katastrofalne. Wg raportu liczba zgonów możliwych do uniknięcia dzięki profilaktyce i leczeniu jest w Polsce wysoka. Zgony, którym można zapobiec dzięki profilaktyce wynoszą w Polsce 222, podczas gdy średnia UE to 160, natomiast liczba zgonów, którym można zapobiec dzięki leczeniu, u nas to 133, a średnia unijna to 92. Analiza uwzględnia standaryzowany wiekiem współczynnik umieralności na 100 tys. mieszkańców, czyli nie da się tego tłumaczyć starzejącym się społeczeństwem i lekceważyć problem, bo młodych to nie dotyczy. Niestety, dotyczy. W analizie takie czynniki są brane pod uwagę i nadal jest bardzo źle.

embed

Za: prof. John Yfantopoulos, „Wpływ niedoinwestowania na dostępność leków i usług zdrowotnych w Polsce", IPOKE, 18 maja 2023 r.

Przyczyny?

Nie ma zaskoczenia dla polskiego pacjenta, skąd się to wzięło. Wszyscy to znamy. Wśród głównych problemów polskiego systemu ochrony zdrowia analiza wymienia:

  • niski poziom finansowania publicznego,
  • wysokie koszty prywatne ponoszone przez pacjentów,
  • braki personelu,
  • długi czas oczekiwania na usługi zdrowotne.

Poza tym system opieki zdrowotnej jest rozdrobniony, a wiele usług duplikuje się, generując koszty i powodując bałagan.

Pandemia COVID-19 tylko uwidoczniła braki polskiego systemu opieki zdrowotnej. W 2020 r. oczekiwana długość życia skróciła się o 1,4 roku w stosunku do 2019 r. Polska zajęła wówczas drugie miejsce pod względem liczby niezaspokojonych potrzeb medycznych. Została również jednym z liderów - po Bułgarii i Rumunii – w zakresie nadmiarowych  zgonów

- przypomina prof. John Yfantopoulos, uświadamiając, że pandemia była wszędzie, ale aż tak katastrofalne skutki już nie.

Tanie leki?

Co z tego, że ceny leków w aptekach w Polsce są jednymi z najniższych w UE, skoro Polacy z własnej kieszeni pokrywają aż 72 proc. kosztów (w przypadku leków refundowanych, zwykle najbardziej potrzebnych, 65 proc.)?

- To ponad trzy razy więcej niż Niemcy czy Francuzi i dwa razy więcej niż Czesi i Słowacy. Dopłata ze środków NFZ do leków w naszym kraju wynosi 35 proc. i jest aż o połowę niższa od średniej UE wynoszącej 70 proc. - wskazuje Krzysztof Kopeć, prezes Krajowych Producentów Leków.

Niskie ceny leków wcale nie są wyłącznie korzystne dla chorych. Przekładają się na słabą rentowność produkcji leków w Polsce. Koszty wytwarzania leków rosną, a ceny spadają. Producenci uciekają z Polski, nie zabiegają o dostęp dla nowoczesnych leków dla Polaków, bo podczas kryzysu lekowego znajdą rynek zbytu gdzie indziej. Tam, gdzie cena jest wyższa, a pacjent zadowolony, bo dopłaca mniej.

Według najnowszych danych IQVIA średnia cena jednej tabletki leku generycznego w Polsce wynosi 10 eurocentów i jest jedną z najniższych w Unii Europejskiej. Droższe leki są w Bułgarii, na Litwie i w Czechach. Średnia cena w UE to 13 eurocentów. Najdroższe leki są w Grecji i Austrii – 17 eurocentów. W Niemczech, we Francji i Włoszech cena wynosi 15 eurocentów.

Przecież będą leki za darmo?

Nadchodzi rozwiązanie naszych bolączek, a chorym będzie lżej? Niestety, kiełbasa wyborcza pacjenta nie tuczy. "Leki za darmo", jedna z nowych, sztandarowych obietnic PiS-u, to ściema. Według zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia, nieodpłatne leki dla dzieci i osób po 65 roku życia mają przysługiwać na zasadach analogicznych, jak teraz leki za darmo dla osób 75+. Tymczasem ten system się nie sprawdza i nie przynosi wyraźnej ulgi chorym. Teoretyczny przywilej pozwala pani Jadwidze miesięcznie zaoszczędzić 8 zł, a musi wydać na leki 310 zł z własnej kieszeni.

Więcej na ten temat:

Nie wierzysz? Gdybyśmy więcej czasu i uwagi poświęcali seniorom oraz interesowali się ich problemami, nie byłoby powszechnej wiary w "leki za darmo". Opozycja twierdzi, że fakt, iż program ma być wdrożony dopiero po wyborach, nie wynika tylko z przyczyn organizacyjnych czy ekonomicznych. Przede wszystkim ludzie, którzy nadal będą zostawiać kilkaset złotych w aptece, mimo nowego "przywileju", przejrzą na oczy. Za późno.

* Grecki Instytut Badań Polityczno-Ekonomicznych i Społecznych IPOKE specjalizuje się w badaniach z zakresu ekonomii zdrowia i polityki zdrowotnej w Europie Środkowej i Wschodniej. Ich wyniki są regularnie publikowane w prestiżowych czasopismach z dziedziny ekonomii zdrowia. Nie pierwszy raz zajmuje się tematem Polski. W 2022 roku ukazał się raport Instytutu autorstwa prof. Johna Yfantopoulosa, Malwiny Hołowni-Voloskovej i Anny Zawady: "Country Healthy profile: The Case of Poland, The impact of Underinvestment on Medicines and Health Services in Poland". Tegoroczna, aktualna analiza prof. Yfantopoulosa, przeprowadzona na zlecenie Krajowych Producentów Leków, pt. "Wpływ niedoinwestowania na dostępność leków i usług zdrowotnych w Polsce" w znacznej mierze (zwłaszcza w zakresie danych pandemicznych) opiera się na tamtym raporcie i oficjalnych danych z krajów OECD.

Więcej o: