Mamy w Polsce od lat problem z raportowaniem zgonów. Niełatwo ustalić, co było pierwotną przyczyną śmierci i co się do niej przyczyniło. Jeszcze niedawno WHO w ogóle nie uwzględniało nas w swoich raportach, jakbyśmy nie istnieli. Głównie za sprawą tzw. kodów śmieciowych (z ang. garbage codes). To "kody odpowiadające niedokładnym i nieścisłym opisom stanów i chorób, które uniemożliwiają precyzyjne określenie wyjściowej przyczyny zgonu". W Polsce takimi kodami opisywano nawet ponad 30 proc. zgonów. Niby od 2018 roku wróciliśmy do gry i pojawiliśmy się znowu w analizach międzynarodowych, ale nie dlatego, że jakość raportowania wyraźnie się poprawiła. To Światowa Organizacja Zdrowia obniżyła wymagania i zaczęła przymykać oko na umiarkowanie precyzyjne sprawozdania. Nawet szacunkowe, nieprecyzyjne dane pozwalają jednak jednoznacznie stwierdzić, że Polacy umierają przede wszystkim na choroby układu krążenia, a wśród nich kluczowe jest nadciśnienie tętnicze. To nie nowotwory są liderem wśród zabójców kobiet i mężczyzn.
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) z powodu chorób układu krążenia umiera co roku 17,5 mln ludzi, z czego aż 9,4 mln zgonów związanych jest z nadciśnieniem tętniczym. Nadciśnienie tętnicze krwi jest głównym czynnikiem ryzyka chorób sercowo-naczyniowych, w tym zawałów serca oraz udarów mózgu. W Polsce każdego roku odpowiada za śmierć ponad 90 tys. osób*.
- To oznacza, że codziennie jest ono przyczyną zgonu 250 naszych rodaków. To tak, jakby codziennie rozbił się jeden samolot, nikt jednak nie robi z tego tragedii - powiedziała dr n. med. Anna Szyndler z Kliniki Nadciśnienia Tętniczego i Diabetologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Ekspertka podkreśliła, że dane te pochodzą z 2019 r., a po pandemii raczej się nie poprawiło. Wręcz przeciwnie.
Kolejne przyczyny zgonów:
Wszystkie te czynniki doprowadzają do powikłań, których skutkiem są choroby sercowo-naczyniowe oraz nowotwory, choroby będące już bezpośrednią przyczyną zgonów. Nadciśnienie tętnicze jest szczególnie groźne, gdyż uciska na wewnętrzne ściany tętnic i doprowadza do ich uszkodzenia (stwardnienia naczyń). Jeśli masz wysoki poziom cholesterolu, w uszkodzeniach odkłada się blaszka miażdżycowa i rozwija się zabójcza miażdżyca.
Szacunki dotyczące 10 mln chorych pochodzą z Narodowego Funduszu Zdrowia, ale realnej skali problemu tak do końca nie znamy.
- Wiemy jedynie, że w 2021 r. 10 mln naszych rodaków przynajmniej raz wykupiło receptę z lekami na nadciśnienie. Możemy zatem powiedzieć, że przynajmniej u tylu osób zostało ono wykryte - zaznaczył prezes Polskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego prof. Aleksander Prejbisz.
Najpewniej co trzecia osoba z nadciśnieniem nie jest świadoma choroby, bo nie kontroluje ciśnienia, a jeśli nawet choroba została kiedyś wykryta, to chory o tym nie pamięta, nie leczy się, bo zagrożenie zlekceważył. Ocenia się, że zaledwie 23 proc. chorych w Polsce leczy się prawidłowo.
- To niepokojące, gdyż ciśnienie tętnicze wzrasta wraz z wiekiem, niemal już od dzieciństwa. A im później zostanie wykryte, tym większe jest ryzyko zgonu - przekonywał prof. Piotr Dobrowolski z Narodowego Instytutu Kardiologii.
Słyszymy od lat, że należy mierzyć ciśnienie raz do roku, ale dziś eksperci zauważają, że to często za mało. Najlepiej kontrolować stan zdrowia przy każdej okazji. Jesteś u babci, która ma aparat, a ciebie akurat boli głowa? Skontroluj ciśnienie, to nie zaszkodzi. Pamiętaj, że ciśnienie nie jest wartością stałą, żeby mówić "ja to mam niskie ciśnienie". Jest zmienne i dziś może być tak, a jutro już zupełnie inaczej. Warto mierzyć je na obu rękach, wybierać aparaty naramienne, z szerokim mankietem.
Czytaj więcej o tym, jak mierzyć prawidłowo ciśnienie krwi
Kluczowe znaczenie mają średnie wartości, obserwowanie organizmu. Przed wizytą u lekarza dobrze jest zapisać pomiary poranne i wieczorne ciśnienia z całego tygodnia, wtedy takie badanie jest najbardziej miarodajne. Jeśli wyniki są nieprawidłowe, nie zaszkodzi jeszcze dodatkowy pomiar w ciągu dnia i zawsze, gdy źle się czujesz.
Ciśnienie nie musi dawać żadnych wyraźnych objawów, ale czasem jednak daje. Za wczesne sygnały nadciśnienia uznaje się choćby:
Prof. Aleksander Prejbisz wyjaśnił, że leczenie należy rozpocząć, gdy ciśnienie krwi przekroczy 140/90 mmHg. Wartością docelową terapii powinno być jednak ciśnienie niższe, czyli nieprzekraczające 130/80 mmHg. Do wyboru jest wiele leków na nadciśnienie tętnicze, które można dopasować do każdego pacjenta. Dziś nie jest już potrzebna garść tabletek. Dostępne są preparaty zawierające dwa lub trzy leki różnego typu obniżające ciśnienie tętnicze.
- To bardzo ważne, gdyż dopiero podwójną lub potrójna terapia u większości naszych pacjentów prowadzi do normalizacji ciśnienia tętniczego - powiedział prof. Piotr Dobrowolski.
Tabletki wieloskładnikowe ułatwiają przestrzeganie zaleceń lekarza. Najważniejsze, żeby pacjenci stosowali przepisane leki, gdyż część z nich przestaje je stosować już po kilku miesiącach, tymczasem leki te muszą być przyjmowane codziennie przez wiele lat, najlepiej - do końca życia. Odstawienie leków sprawia, że ciśnienie znowu wzrasta i grozi zawałem serca lub udarem mózgu.
- Nawet najlepiej dopasowana terapia nie zadziała, jeśli pacjent nie będzie jej stosował - ostrzegał prof. Aleksander Prejbisz.
NFZ zachęca nie tylko do sprawdzenia swojego ciśnienia, ale przypomina też o możliwości skorzystania z programu profilaktycznego chorób układu krążenia (CHUK). Program adresowany jest do osób od 35. do 65. roku życia i umożliwia wykonanie bezpłatnie badań istotnych w profilaktyce miażdżycy (poziom cholesterolu i frakcje, trójglicerydy, glukoza we krwi).
*Dane za materiałami prasowymi z konferencji inaugurującej XX edycję ogólnopolskiej kampanii profilaktyczno-edukacyjnej "Servier dla Serca", której patronuje Polskie Towarzystwo Kardiologiczne oraz Polskie Towarzystwo Nadciśnienia Tętniczego.