Tiny Heart, ratowniczka medyczna, która prowadzi konto na Instagramie, zwróciła uwagę na bardzo ważną kwestię dotyczącą zmian w wyglądzie skóry. Chodziło o zaczerwienienie, które pojawiło się na stopie dziecka. Dzięki wiedzy naukowej była w stanie zareagować w odpowiednim momencie. Zdradziła, co robić w takich sytuacjach i dlaczego obecność rumienia może być zwiastunem poważnych problemów zdrowotnych.
Ratowniczka udostępniła post, na którym widać czerwoną linię na skórze ciągnącą się ku górze. Kobieta informuje, że tego typu zmiana jest objawem zapalenia naczyń chłonnych. To bardzo ważny i groźny symptom, którego nie należy lekceważyć. Oznacza, że w naczyniach limfatycznych rozwija się stan zapalny, wywołany zakażeniem bakteryjnym. Inną przyczyną może być ukąszenie przez pająki, owady, lub nawet kontakt z wirusami, czy grzybami.
Z czasem zaczerwienienie zaczyna przemieszczać się coraz wyżej w kierunku pachwiny, lub pachy, gdy rumień występuje na ręce. Wówczas należy niezwłocznie udać się do lekarza, lub na Szpitalny Oddział Ratunkowy w celu otrzymania pomocy medycznej. Zaniechanie działania, lub zbyt późna reakcja, może doprowadzić do szeregu powikłań zdrowotnych, w tym sepsy oraz zgonu. Pacjent zazwyczaj rozpoczyna kurację antybiotykową.
Tiny podzieliła się istotną wskazówką, która pomaga ocenić, czy widoczne zaczerwienienie jest tylko zmianą miejscową, czy też z biegiem czasu dochodzi do pogorszenia. W tym celu za pomocą flamastra lub długopisu należy zaznaczyć miejsce i godzinę, gdzie początkowo zaobserwowano rumień. Jeżeli zacznie przemieszczać się ku górze, to lekarz szybko oceni postęp zakażenia.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Pod postem ratowniczki pojawiło się wiele komentarzy. Część z nich to historie innych ludzi. Przypadek pewnego mężczyzny pokazał, jak niewłaściwa diagnoza lekarza pierwszego kontaktu doprowadziła do długotrwałego leczenia.
To zdarzyło się mojemu mężowi. Zgłosił się do lekarza ogólnego, który powiedział, że to zapalenie żyły i wysłał go do domu. Jestem pielęgniarką, więc i tak wysłałam go do mojego lekarza rodzinnego, ponieważ nie byłam zadowolona z diagnozy i braku opieki tamtego doktora. To długa historia, która ostatecznie wymagała dwóch biopsji, przeszczepu skóry i 18 miesięcy antybiotyków, ponieważ w doszło do rozwoju prątków niegruźliczych
- opowiada użytkowniczka Instagrama. Kolejnym przykładem była opowieść mamy, która po zobaczeniu postu zorientowała się, że w organizmie jej córeczki może rozwijać się niebezpieczne zakażenie i udała się do lekarza. Jak sama twierdzi, wpis ratowniczki potencjalnie uratował życie dziewczynki. Zaczęło się o niewielkiego bólu stopy, który w ciągu 24 godzin przerodził się w groźny stan zapalny. Bardzo szybko zaczerwienienie przemieściło się ku górze w kierunku pachwiny. Na pogotowiu zdiagnozowano zapalenie naczyń chłonnych oraz zapalenie tkanki łącznej. Na szczęście dziewczynka otrzymała skierowaną antybiotykoterapię i została w szpitalu na pięć dni.