Życie ludzkie to proces zarówno w wymiarze filozoficznym, etycznym jak i biologicznym. Dlatego, żeby zrozumieć kwestię umierania, trudno oderwać od siebie te trzy przestrzenie. Natomiast chcąc skupić się wyłącznie na fizycznej kwestii zgonu organizmu, można spojrzeć na tę tematykę przez pryzmat medycyny.
Wykluczając nagłą śmierć spowodowaną wypadkiem, odejście człowieka jest stopniowym procesem. W wyniku danej choroby lub starzenia się organizmu zachodzą określone zmiany. Mówiąc w uproszczeniu, ciało zaczyna powoli hamować, zwalnia.
Z medycznego punktu widzenia pierwszym objawem zbliżającej się śmierci jest mniejsza ilość uderzeń serca na minutę. To sprawia, że krew pompuje się znacznie wolniej. Tego typu zjawisko nie jest obojętne dla reszty ciała. Gorsze krążenie krwi sprawia, że do narządów nie dociera odpowiednia ilość tlenu.
Podczas umierania dochodzi do szeregu zmian w układzie nerwowym, w układzie krążenia czy oddychania. Zwalniający organizm nie dotlenia mózgu w odpowiedni sposób, co bezpośrednio wpływa na jakość i długość życia.
Wygaszanie funkcji życiowych nie następuje nagle. Według lekarzy śmierć można podzielić na poszczególne etapy. Na początku osłabiają się funkcje życiowe. W kolejnej fazie dostrzegane jest nasilenie dolegliwości fizycznych, w tym problemy z poruszaniem się. W ostatnim okresie dochodzi do znacznego osłabienia organizmu, a umierający odmawia posiłków i często majaczy.
Objawy umierania można podzielić pod kątem fizycznym oraz psychicznym. Poniżej prezentujemy kilka z nich.
Fizyczne objawy zbliżającej się śmierci to:
Psychiczne objawy śmierci to:
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Ksiądz Jan Kaczkowski był doktorem teologii moralnej, bioetykiem, wykładowcą UMK w Toruniu, założycielem i prezesem puckiego Hospicjum pod wezwaniem św. Ojca Pio. Znany i ceniony duchowny, każdego dnia mierzył się ze śmiercią. Codzienny widok gasnącego życia osób mieszkających w hospicjum nauczył go rozpoznawać zbliżający się koniec.
Na portalu zwrotnikraka.pl czytamy fragmenty jego wypowiedzi dotyczące umierania człowieka i tego, po czym poznać, że nadchodzi ostatni moment.
Na dwa, trzy dni przed śmiercią skóra zaczyna inaczej odbijać światło, szczególnie w ciągu dnia. Z miękkiej, sprężystej staje się woskowa i sztywna. Zdecydowanie wyostrzają się rysy. Szczególnie nos, na jego środku pojawia się podłużne zagłębienie
- mówił ks. Kaczkowski.
Pierwsze zmieniają kolor paznokcie, a gdy dłonie i stopy sinieją, i stają się chłodne, oznacza to, że do końca zostało nie więcej niż dwie, trzy godziny. Wtedy umierający przeważnie traci świadomość, jeśli nie - to jest tylko w stanie odpowiadać przecząco lub twierdząco, czasem tylko ruchem głowy
- tłumaczył duchowny.
A gdy już nadejdą ostatnie chwile, oddech staje się coraz płytszy, człowiek przypomina rybę wyjętą z wody - łapie powietrze ustami. Mogą się zdarzyć nawet kilkunastosekundowe bezdechy. Mówi się, że wydaliśmy ostatnie tchnienie, ale to jest raczej wdech bez wydechu. Serce staje i przez cztery minuty obumiera mózg. Wtedy całe nasze ciało jeszcze przez kilkadziesiąt sekund jak gdyby ostatkiem sił próbowało złapać oddech. Potem nie dzieje się już nic. To koniec
- podsumowuje ks. Jan Kaczkowski.
Duchowny podkreślał także, że w tych ostatnich chwilach spojrzenie człowieka staje się jakby nieobecne, a oczy robią się szkliste. Czasem zdarza się, że w cichym już i jednostajnym głosie umierający ludzi mówią, że widzą bliskich, którzy już dawno odeszli.