Grypa, wirus RSV, koronawirusy - mamy ogromny wzrost zachorowań. Czy zapowiadane na styczeń ocieplenie coś zmieni?

Sama pogoda i niskie temperatury nie wywołują żadnej z chorób wirusowych górnych dróg oddechowych. Jednak poważne obniżenie temperatury przyczynia się do osłabienia odporności, co powoduje, że łatwiej ulegamy wirusom. Do infekcji wirusowych może dołączyć bakteryjna, a szczególnie narażone są tutaj dzieci.

Grypa jest ostrą chorobą zakaźną układu oddechowego, spowodowaną infekcją dróg oddechowych wirusami grypy. Są to głównie wirusy grypy sezonowej A i B oraz - sporadycznie - zakażenia odzwierzęce nowym wirusem grypy A pochodzenia ptasiego lub świńskiego (czyli ptasia lub świńska grypa).

W klimacie umiarkowanym coroczne epidemie grypy o różnym nasileniu zwykle występują w chłodniejszych okresach. W tym roku do sezonowej grypy dołączył wirus RSV, czyli syncytialny wirus oddechowy oraz odradzający się koronawirus. To spiętrzenie zachorowań na trzy wirusy, atakujące układ oddechowy, zyskało nazwę trójdemii (potrójnej epidemii).

- Każdy z tych wirusów znajduje się na nieco innej trajektornii - zauważają amerykańscy eksperci. Wydaje się, że zachorowania na RSV prawdopodobnie osiągnęły już swój szczyt, podczas gdy infekcje grypowe gwałtownie rosną. Jeśli chodzi o COVID-19 to liczba przypadków prawdopodobnie będzie nadal rosła.

Pojawiają się też obawy, że wraz ze wzrostem zachorowań na grypę i RSV może wrosnąć liczba przypadków infekcji bakteriami Streptococcus grupy A lub paciorkowcem A. Przyczyną może być spadająca odporność związana z infekcjami wirusowymi.

Jak zima obniża naszą odporność

Dlaczego właściwie zimą częściej chorujemy na grypę i inne wirusowe choroby górnych dróg oddechowych? Naukowcy znaleźli niedawno biologiczne wyjaśnienie tego fenomenu. Dowiedli, że zimne powietrze samo w sobie uszkadza odpowiedź immunologiczną za którą odpowiada nos.

- Odkryliśmy, że zimne powietrze znacznie zmniejsza wrodzoną odpowiedź immunologiczną w nosie, zmniejszając nie tylko ilość wydzielanych pęcherzyków zewnątrzkomórkowych, ale i ich jakość. Ta zmniejszona odpowiedź odpornościowa może sprawić, że wirusowi łatwiej jest zarówno przyklejać się do błony śluzowej nosa, jak i infekować komórki nosowe - napisali autorzy odkrycia (wyniki zostały opublikowane w "Journal of Allergy and Clinical Immunology", badania prowadzono w Harvard Medical School w USA).

Naukowcy dowiedli, że obniżenie temperatury wewnątrz nosa o zaledwie 5 stopni Celsjusza zmniejsza o niemal połowę ilość wydzielanych przez organizm tak zwanych pęcherzyków zewnątrzkomórkowych, które zapoczątkowują odpowiedź immunologiczną. Innymi słowy, nawet niewielki spadek temperatury powoduje, że tracimy wiele ze swojej odporności, a nos jest tutaj kluczowy, ponieważ styka się bezpośrednio ze środowiskiem zewnętrznym. Jeżeli więc wdychamy zimne powietrze, które trudniej jest ogrzać w przegrodach nosowych, mocno osłabiamy odpowiedź odpornościową organizmu na atakujące nas patogeny.

Do tego dochodzi większa ekspozycja na wirusy. Chorych osób, które kaszlą i kichają, a więc wydalają wirusy w kroplach śliny czy w mgiełce oddechowej, jest zimą coraz więcej. A my przecież, względu na pogodę, spędzamy czas między ludźmi w zamkniętych i zwykle źle wietrzonych pomieszczeniach.

Więcej artykułów na temat zdrowia przeczytasz na głównej stronie Gazeta.pl.

Zobacz wideo Czy chłód powoduje przeziębienie? [NaZdrowie]

Temperatura a wirusy

W krajach o klimacie umiarkowanym epidemie występują zwykle zimą, a w krajach tropikalnych podczas pory deszczowej, co sugeruje wpływ klimatu na rozprzestrzenianie się grypy. Jednakże pomimo wielu badań, rola pogody w rozprzestrzenianiu się grypy nie jest jeszcze w pełni wyjaśniona.

W zasadzie wiadomo, że wirusy łatwiej rozprzestrzeniają się w zimnym, suchym powietrzu. Dlatego temperatura i wilgotność mają związek z wyższym ryzykiem zakażenia. Istnieje też jedno badanie, które wiąże ryzyko przeziębienia z wahaniami temperatury powietrza (nie sprawdzali tutaj jednak wirusa grypy). Fińscy naukowcy zauważyli, że niższe temperatury same w sobie nie zwiększają rozprzestrzeniania się rinowirusów (wirusy odpowiedzialne za przeziębienia), lecz wahania temperatury i wilgotności już tak.

Trzeba ponadto mieć na uwadze, że cieplejsze powietrze niekoniecznie zabija wirusy, o czym świadczy rozprzestrzenianie się przeziębień i grypy w obszarach tropikalnych, gdzie nie ma przecież zimna.

W tym świetle, zapowiadane przez meteorologów ocieplenie (w styczniu ma być nawet plus 10 stopni C) nie oznacza automatycznie, że wirusy natychmiast znikną. Możemy nadal się zakażać, ponieważ nie zmienimy tak szybko stylu życia (nadal siedzimy głównie w pomieszczeniach), a chorych i rozsiewających zarazki osób wokół nas będzie zapewne całkiem sporo.

Im bliżej jesteś ludzi i im częściej dzielisz przestrzeń, tym bardziej prawdopodobne jest zakażenie

- przypominają eksperci.

Wzrost zachorowań związanych z infekcjami bakteryjnymi

- Szereg krajów europejskich (m.in. Francja, Irlandia, Holandia, Szwecja i Wielka Brytania) odnotowało w tym roku (głównie od września) wzrost liczby przypadków inwazyjnej choroby wywołanej przez paciorkowce grupy A (iGAS - inwazyjna forma paciorkowca) wśród dzieci poniżej 10. roku życia - informuje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO).

Zgłoszono również kilka zgonów dzieci w wyniku komplikacji związanych z chorobą iGAS, w tym we Francji, Irlandii i w Wielkiej Brytanii.

Prawdopodobnie ten wzrost przypadków iGAS u dzieci jest związany z nasileniem infekcji górnych dróg oddechowych, w tym grypy sezonowej i syncytialnego wirusa oddechowego - sugeruje WHO. Wiadomo bowiem, że współzakażenie wirusami i paciorkowcami może zwiększać ryzyko choroby iGAS.

Paciorkowce są najczęstszą przyczyną bakteryjnego zapalenia gardła u dzieci w wieku szkolnym. Powodują zwykle łagodne objawy, w tym ból gardła, ból głowy i gorączkę, a także delikatną, czerwoną wysypkę (tzw. szkarłatna gorączka). W rzadkich przypadkach mogą spowodować ciężkie, zagrażające życiu zakażenie, zwane chorobą iGAS (objawy to bakteriemia, zapalenie płuc lub zakażeniem skóry i kości). Najbardziej na zakażenia bakteryjne narażone są dzieci chorujące na ospę wietrzną lub grypę.

Źródła: BMC Public Health, The New York Times, WHO/Europe

Więcej o: